Wielki Tydzień w komentarzach Jana Pawła II
Święty Marek tak opisuje scenę owej chłosty: Wtedy Piłat, chcąc zadowolić tlum, uwolnił im Barabasza, Jezusa zaś kazał ubiczować i wydał na ukrzyżowanie (Mk 15,15). Rzymska flagellatio, czyli chłosta wykonana przez kilku żołnierzy uzbrojonych we flagellum lub flagrum, bicze sporządzone z wiązki skórzanych rzemieni, pozawiązywanych w supły lub zakończonych twardymi przedmiotami, była torturą stosowaną wobec niewolników i skazanych na śmierć. Torturą zabójczą, nierzadko bowiem skazaniec pod razami żołnierzy umierał. Jezus nie zaoszczędził sobie i tego cierpienia: zniósł je dla nas.
Jezus w drodze na Kalwarię. Nasze rozważanie zatrzymamy przede wszystkim na tym, co zdecydowało o konieczności przebycia tej straszliwej drogi: skazaniu Jezusa na śmierć. Pisze św. Łukasz: Arcykapłani, członkowie Wysokiej Rady oraz lud (...) nalegali (...), aby Go ukrzyżowano (...). Piłat więc (...) Jezusa zdał na ich wolę (por. 23,13.23.25). W ewangelicznych opisach tego wydarzenia powtarzają się słowa wydać, zdać, zostać wydanym. Oddają one sens łacińskich słów tradere i traditum, w których odzwierciedla się zarówno małoduszność i niesprawiedliwość decyzji Piłata, jak również plan Ojca i świadoma miłość Syna, który godzi się na swoje wydanie dla zbawienia świata.
W opisie drogi krzyżowej u Łukasza Ewangelisty znajdujemy przykłady, które uczą tego, jak wśród spraw codziennych przeżywać Mękę Jezusa jako drogę do zmartwychwstania. Pierwszym przykładem jest Szymon z Cyreny, który wracał z pola, i włożyli na niego krzyż, aby go niósł za Jezusem (Łk 23,26). Znamienne jest nie tylko to, że niósł krzyż. Bardzo wielu ludzi na świecie przeżywa dramatyczne cierpienia. Każdy lud, każdy naród dźwiga na swoich barkach ból i brzemię trudu. Krzyżowi pełny sens nadaje to, że jest niesiony za Jezusem, nie w poczuciu dręczącego osamotnienia lub buntu, lecz ze świadomością wspierającej i ożywiającej obecności Jezusa. Kolejnym przykładem jest mnóstwo ludu, także kobiet, które zawodziły i pakały nad Nim (Łk 23,27). Współczucie wyrażane słowami, czy nawet łzami nie wystarczy. Trzeba sobie uświadomić własną odpowiedzialność w dramacie cierpienia zwłaszcza gdy chodzi o cierpienie niezasłużone. Prowadzi to do znalezienia sposobu uczestniczenia samemu w niesieniu rzeczywistej ulgi cierpiącym. Słowa Jezusa nie są zachętą do roztkliwiania się nad czyimś losem, lecz do realistycznego odczytania dziejów jednostek i wspólnot, jeśli z zielonym drzewem to czynią, cóż się stanie z suchym? (Łk 23,31). Jeśli Temu, który jest uosobieniem niewinności, przypadł w udziale taki los, co stanie się z odpowiedzialnymi za zło dokonywane w dziejach jednostek i narodów?
Bolesna droga Jezusa, droga krzyżowa, powinna być dla nas cennym wezwaniem do uznania wartości naszego codziennego cierpienia; nauką, że nie trzeba unikać go korzystając z pretekstów, jakie podsuwa nam oportunizm, lub niepotrzebnych mistyfikacji; bodźcem do tego, by - przeciwnie - ofiarować je Temu, który nas umiłował (por. Rz 8,37), z przekonaniem, iż w ten sposób budujemy nową cywilizację miłości i współpracujemy w boskim planie zbawienia. Jezus umiera na krzyżu. W wydarzeniach ukrzyżowania i śmierci Jezusa uczestniczą niebo i ziemia, podobnie jak w innych wielkich wydarzeniach historii zbawienia: w stworzeniu, w narodzinach Jezusa, w zmartwychwstaniu i ostatecznym przyjściu, czyli paruzji Chrystusa. Łukasz Ewangelista pisze: Było już około godziny szóstej i mrok ogarnął całą ziemię aż do godziny dziewiątej. Słońce się zaćmiło (23,44-45). Wydarzenie to pokazuje z całą oczywistością, że Jezus jest znakiem, któremu sprzeciwiać się będą (por. Łk 2,34). Oto bowiem powstają dwa fronty: z jednej strony są ci, którzy uznają Go i oddają Mu cześć, z drugiej ci, którzy z Niego szydzą.
Św. Łukasz ukazuje nam obraz Jezusa pogrążonego w modlitwie: Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią (23,34). Jest to najwyższy wzór wszelkiego męczeństwa. Szkoła najbardziej wzniosłej miłości. Pogrążony w bólu Jezus stara się usprawiedliwić sprawców swojego cierpienia, i dobrem odwdzięcza się za zło. Święty Szczepan, pierwszy chrześcijański męczennik, powtórzy modlitwę Jezusa. Postacie towarzyszące ukrzyżowaniu ukazane są przez Ewangelistów w swoich przeciwstawiających się wzajemnie postawach. Członkowie Wysokiej Rady i żołnierze (por. Łk 23,35.36) drwią z Jezusa zawiedzeni w swoich oczekiwaniach. Lud zaś stał i patrzył (por. Łk 23,35). Także różni się od siebie zachowanie dwóch złoczyńców (por. Łk 23,32.39-42). Gdy jeden Jezusowi urąga, drugi daje świadectwo niezwykłego pojednania: uznaje, że jest grzesznikiem, że tym różni się zasadniczo od Tego, który cierpi obok (ale On nic złego nie uczynił - Łk 23,41), i całkowicie się zawierza miłości Jezusa (por. Łk 23,42).
Z kolei św. Jan wskazuje na Maryję, która stoi u stóp krzyża: na Niewiastę pogrążoną w bólu składanym w ofierze miłości, na Niewiastę - wzór oddawania siebie w darze i akceptacji, Matkę Jezusa, Matkę Kościoła, Matkę wszystkich ludzi. Pod krzyżem stały także inne niewiasty, lecz Jezus, kiedy ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia (J 19,26), wypowiedział te słowa pełne najgłębszej duchowej treści: Oto Matka twoja (J 19,27). W Janie każdy człowiek odkrywa, że jest synem Tej, która dała światu Syna Bożego. Także w chwili śmierci Jezus modli się obwieszczając donośnym głosem swoje ostateczne oddanie się Ojcu za zbawienie wszystkich: Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego (Łk 23,46). Wobec tajemnicy Chrystusa, który umiera, ażeby nas zbawić, i my mówimy: Prawdziwie, ten człowiek jest Synem Bożym (por. Mk 15,39). (CCXXII)
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |