„Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię” – słyszę dziś w Ewangelii. I pomyślałbym o moim codziennym trudzie, o pracy, innych obowiązkach…. Ale to nie o to chodzi. Przecie dalej Jezus mówi, żeby wziąć na siebie Jego jarzmo. Słodkie i lekkie, ale…
To nie o codzienne trudy chodzi, ale o religijność tamtych czasów. Między innymi faryzejską, pełną drobiazgowych przykazań i wypaczających ich sens różnych kruczków... Dziś…
Wielu dziś myśli, że wybranie Jezusa to uciemiężenie. Ale to nie jest prawda. Wybór Jezusa to jak pójście z drogę z lekkim plecakiem: owszem, waży, ale nie przeszkadza w cieszeniu się wędrówką. Jednocześnie zaś dzięki niemu człowiek ma pod ręką wszystko, co mu w drodze potrzebne.
Przyjąć na siebie obowiązki wynikające z bycia chrześcijaninem to nie ciężki wór, przytłaczający tak, że ledwo się idzie. Owszem, nawet lekki plecak trochę przeszkadza. Ale dzięki temu, co w nim niosę, mam wszystko to, czego mi w drodze potrzeba. Że nie ma się pełnej swobody? Po cóż ona, gdy nie ma co zjeść, czego się napić, co ubrać na siebie podczas deszczu czy czym przykryć się w nocy? Ten lekki plecak pomaga iść dłużej i dalej….