Pierwsze skojarzenie tytułowego „przywdziejcie” nie wiąże się bezpośrednio z Niedzielą Świętej Rodziny. Krąży wokół spotkania nad Jeziorem Galilejskim. Gdy Piotr zobaczył Zmartwychwstałego „przywdział na siebie wierzchnią szatę – był bowiem prawie nagi – i rzucił się w morze” (J 21,9). Do tego samego zachęca dziś święty Paweł.
Wielu z nas prawdopodobnie próbowało powtórzyć gest świętego Piotra. Z różnym skutkiem. Współczucie, dobroć, cichość, pokora, znoszenie siebie nawzajem i wybaczanie – to wszystko, co wyraża miłość i jest jej znakiem – najczęściej wydaje się nas przerastać. Dlatego wielu zniechęca się i rezygnuje. Wybiera nagość. Jakim mnie, Panie Boże, stworzyłeś, takim mnie masz.
Józef usłyszał: „Weź Dziecię (…) i uchodź do Egiptu” (Mt 2,13). To znaczy do kraju, z którego wyprowadzę cię „mocną ręką i wyciągniętym ramieniem” (Pwt 26,8). Egipt, nagość, nie jest nieszczęściem, z którym jakoś trzeba żyć. Jest szansą. W raju „Pan Bóg sporządził dla mężczyzny i dla jego żony odzienie ze skór i przyodział ich” (Rdz 3,21). Dla nas przygotował więcej – apokaliptyczne szaty białe. By je posiąść wystarczy wyruszyć do Egiptu. Albo rzucić się w morze.
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.