Niemal baśniowy wystrój naszych domów i ulic, dobro doświadczone w tych dniach, nastrojowość kolęd – to wszystko daje radość, budzi wdzięczność. Boże Narodzenie nie zamyka nam jednak oczu na zło obecne w świecie i ludzkie cierpienie. Raczej jeszcze szerzej je otwiera. Otwiera też nasze serca: „krzyk w Rama, płacz i jęk wielki” stają się naszym, a grzech Herodów obecnych czasów budzi w nas modlitwę o miłosierdzie, skłania do pokuty.
Józefa i jego rodzinę ocala posłuszeństwo Bogu. Ten mężczyzna może służyć bliskim właśnie dlatego, że służy Bogu – wtedy, gdy dzieją się rzeczy trudne, niezrozumiałe, bolesne. Jest to jedyna słuszna droga także dla nas, jeśli chcemy być blisko Jezusa, który „jest ofiarą przebłagalną za nasze grzechy, i nie tylko za nasze, lecz również za grzechy całego świata”.
Myśl dnia
„Nawet jeżeli logika «uczty» budzi rodzinny klimat, Kościół nigdy nie uległ pokusie zbanalizowania tej «zażyłości» ze swym Oblubieńcem i nie zapominał, iż to On jest także jego Panem, a «uczta» pozostaje zawsze ucztą ofiarną, naznaczoną krwią przelaną na Golgocie. (…) Chleb łamany na naszych ołtarzach, ofiarowany nam, jako pielgrzymom wędrującym po drogach świata, jest panis angelorum, chlebem aniołów, do którego nie można się zbliżać bez pokory setnika z Ewangelii: «Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój» (Mt 8,8; Łk 7,6)” (EdE 48).
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.