Widzieć w innych zagrożenie, w ich dobrobycie – swój brak, w ich pomyślności wietrzyć własną klęskę… Nie tylko faraonowi (temu, który nie znał Józefa) zdarzają się takie myśli, takie postawy. Z jaką łatwością przychodzi człowiekowi nie widzieć w innych umiłowanych Bożych dzieci, kogoś, komu należna jest fundamentalna godność, komu trzeba życzyć dobra z samej definicji... I my przecież możemy „nie znać Józefa”, możemy zamknąć oczy na całą tę Bożo-ludzką historię, która rozgrywa się od dnia stworzenia.
Sidło jednak się porwało – wyzwolenie z takiego spaczonego myślenia jest i dla nas możliwe. Nie musimy czuć się odepchnięci przez Boga tylko dlatego, że widzimy łaskę, którą obdarza wielu. Przyjmowanie Jezusa, przyjmowanie Boga może okazać się tak samo możliwe do zrealizowania jak przyjmowanie człowieka. Oto bowiem stoi blisko, na wyciągnięcie ręki: Józef, nasz brat.