Twarz przyjaciela Boga. Gotowego sprzedać wszystko, by nabyć pole, perłę, pozbawić się poczucia bezpieczeństwa...
Nosimy w swoim sercu tęsknotę za „normalnym życiem”, ale nie wkładamy najmniejszego wysiłku, by się zmienić.
Zadziwiające jak mając na ustach Boże prawo można wartościować dokładnie przeciw niemu.
Cóż można dodać więcej do słów Pisma Świętego? Jak jeszcze skomentować takie słowa?
Może ten lud to ci, którzy śmiali się, gdy płakałam. Ci, którzy odmówili współczucia. Nieważne. Ważne że Bóg im współczuje. Chce im ofiarować tę samą radość.
Gdybym myślał, że Jezus nie miał racji, to bym w Niego nie wierzył.
Nie lubimy, jak inni udają, grają kogoś, kim nie są. Intuicja podpowiada nam, że ważne jest tzw. pierwsze wrażenie, które robi na nas ktoś nowo spotkany.
Jezus nie stawia mi warunków: ‘zanim’, ani ‘najpierw’. Mówi: chodź za Mną taka, jaką jesteś, chodź ze swoją bezradnością i niemocą, chodź z całym bagażem swojej grzeszności, z całym mnóstwem zawalonych i niezałatwionych spraw. Taką Cię kocham.
Światło schowane w szafie nie oświetli domu.
No właśnie: jak słucham Ewangelii?
Być Kościołem Matką mającym oczy Matki. Czyli widzieć. Nie tylko to, co leży na ulicy, rzuca się w oczy, epatuje biedą...
Rozumem nie potrafimy ogarnąć istoty Boga. Wiemy za to, rozumiemy, kim jest dla nas, jaki jest dla nas.
Garść uwag do czytań na święto Matki Kościoła z cyklu „Biblijne konteksty”.
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.