Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »To właśnie jemu została powierzona misja chronienia życia Maryi oraz Jezusa. Takiego zlecenia nie otrzymał żaden inny święty! I żaden już nie otrzyma!
Właśnie rusza peregrynacja obrazu św. Józefa po diecezji legnickiej. I tu zaczyna się nieco nietypowa opowieść. Jesteśmy bowiem przyzwyczajeni, że peregrynują obrazy Matki Bożej, ewentualnie Jej figury. Do przyjęcia jest peregrynacja obrazu Bożego Miłosierdzia. A tu – proszę – święty Józef. Człowiek, o którym wiemy praktycznie tylko tyle, ile możemy wyczytać w apokryfach, czyli księgach nieuznawanych przez Kościół rzymskokatolicki oraz większość Kościołów protestanckich za objawione. Mowa o księgach: Protoewangelia Jakuba (II w.), Ewangelia Tomasza (II w.), Historia Józefa Cieśli (IV w.), Ewangelia Pseudo-Mateusza (VI w.) i Ewangelia Narodzenia Maryi (IX w.).
– Apokryfy Nowego Testamentu to zbiór dosyć zróżnicowanej literatury religijnej. Rozpowszechniły się w początkach chrześcijaństwa za sprawą wielkiej liczby ewangelizatorów, którzy chcieli otworzyć serca i umysły ludzi, żyjących w bardzo różnych okolicznościach kulturowych, na treści zbawcze. Nie wszyscy posiadali dostateczne wyrobienie teologiczne, pozwalające na głoszenie im egzegezy i teologii biblijnej. Stąd apokryfy bardzo często poruszały tematy bliskie codziennemu życiu oraz obejmowały opisy cudownych wydarzeń, które – jak pokazuje historia – potrafią wyzwolić z człowieka niebywałe pokłady energii.
Utwory apokryficzne stały się tak popularne w pierwszych czterech wiekach życia Kościoła, że niektórzy traktowali je na równi z tekstami Ewangelii czy listami Pawła Apostoła. Z tego powodu Ojcowie Kościoła musieli zająć określone stanowisko, wyrażając obawę, a nawet zakazując rozpowszechniania treści zawartych w apokryfach – tłumaczy ks. dr Piotr Kot, biblista. Oczywiście rzeczą naturalną jest szukanie informacji o św. Józefie. I gdzie można ich szukać jak nie w Piśmie Świętym? Problem w tym, że święty nie wypowiada w Ewangeliach ani jednego słowa. – On przemawia, tyle że na sposób często niedoceniany przez współczesnego człowieka. Nie używa znaków werbalnych, które tak często się dewaluują. Święty Józef przemawia poprzez autentyczność swej wiary i posłuszeństwo woli Bożej; poprzez wzięcie pełnej odpowiedzialności za życie drugiego człowieka oraz podporządkowując swe plany dobru bliźniego – uważa ks. Piotr Kot.
Ku odbudowie
Jeżeli ktoś nie ma czasu na wieloletnie śledzenie Pisma Świętego oraz książek przybliżających postać opiekuna Zbawiciela, może wybrać się do Krzeszowa. Najpierw trzeba pokłonić się Matce Bożej Łaskawej, lecz zaraz po zwiedzeniu bazyliki warto udać się do kościoła pw. św. Józefa. I – rzecz ważna – lepiej nie nastawiać się na szybkie, 15-minutowe zwiedzanie. W świątyni znajduje się bowiem przebogata, barwna i napisana dla prostych ludzi Biblia pauperum o świętym Józefe. –
Twórca kościoła, opat Bernard Rosa, oddał najpierw cześć Trójcy Przenajświętszej. W prezbiterium, u góry, jest wymalowana w otoczeniu siedmiu archaniołów. Ciekawostką jest to, że między nimi znajduje się również szatan, czyli ten, który odmówił Bogu czci. Specjalnie mówię o Trójcy Świętej, bo Michael Willmann przedstawił również tzw. Trójcę Stworzoną. Na dole prezbiterium jest ołtarz z tabernakulum, gdzie mamy żywego Jezusa, zrodzonego z niewiasty. Mamy też ołtarze z Józefem i Maryją. To właśnie Jezus, Maryja i Józef tworzyli Trójcę Stworzoną, czyli Świętą Rodzinę z Nazaretu – wprowadza w temat Mieczysław Gadzina, przewodnik po sanktuarium.
Tłumacząc historię powstania kościółka, trzeba zagłębić się w okres końca wojny 30-letniej na Śląsku. Był to region, w którym kilkakrotnie trwały działania wojenne. W tamtych czasach armie żywiły się tym, co zdobyły. Tak więc każdorazowe pojawienie się wojska wiązało się z grabieżami i mordami. W trakcie 30 lat walk w naszym rejonie zginęło ok. 30 proc. mieszkańców. Śląsk był więc zniszczony i upadły gospodarczo i moralnie. Dlatego też opat Bernard Rosa, chcąc zrekatolicyzować te ziemie, rozpoczął swoje dzieło od postawienia kościoła poświęconego świętym: Józefowi, Maryi i Jezusowi – słowem Świętej Rodzinie. Początek budowy datuje się na rok 1690. Rok wcześniej cesarz austriacki Leopold I Habsburg obrał św. Józefa za patrona wszystkich swoich dóbr oraz całego cesarstwa. Już w 1655 roku takim samym patronatem zostało objęte królestwo Czech. Budowa kościoła w Krzeszowie była więc potwierdzeniem ogromnej czci, jaką opiekun Zbawiciela odbierał w środkowej Europie.
Starzec czy mężczyzna?
Przedstawienie świętego Józefa akurat w tym kościele jest oryginalne. Po pierwsze jest to mężczyzna w wieku około 30 lat, szczupły i postawny. Różni się więc od większości przedstawień, jakie znamy z naszych kościołów, gdzie widnieje jako starzec z ogromną brodą. Mało tego. W diecezji legnickiej kościoły mają wezwanie Józefa Robotnika, Opiekuna Zbawiciela i Oblubieńca NMP. W Willmannowskich wyobrażeniach tej postaci ani razu nie widać pracującego Józefa! Jest bawiący się z Jezusem, uciekający do Egiptu, słuchający anioła, a nawet idący z Maryją do Elżbiety. Mało tego – na żadnym z przedstawień Opiekun nie jest sam. Prawie zawsze jest z Maryją i Jezusem. Kiedy jednak nie jest z nimi, to towarzyszą mu osiołek i muł. – Nawet w scenie, gdzie nie powinno być Maryi – jest Maryja. Chodzi o scenę obrzezania, gdzie stoi za zmartwionym Józefem, który patrzy, jak męczą malutkiego Jezusa. A Jej tam nie powinno być – kobieta według prawa żydowskiego jest nieczysta i nie może brać udziału w obrzezaniu – opowiada Mieczysław Gadzina.
Ojcowska wiara
Józef jest więc ukazany jako szczególny opiekun Jezusa, jako wzór mężczyzny. To on ochronił Jezusa przed Herodem, opiekował się Nim i Maryją, pozostał z Maryją, kiedy stała się brzemienna w niepojęty dla niego sposób. To on pokazywał Jezusowi, jak pracować i jak się modlić.
Jeden z obrazów ukazuje śmierć Józefa. Przyjmuje się, że umarł, kiedy Jezus był dorosły, stąd apokryfy opisywały idealną śmierć Józefa. Przy jego łożu stoją Maryja i Jezus. Dlatego opiekun Zbawiciela jest też patronem dobrej śmierci. Słynne są również sceny, w których Józef całuje Jezusa. Ogromna miłość, jaka przebija z poszczególnych malowideł, rodzi czasami zarzut, że opiekun Zbawiciela jest wręcz zniewieściały!
Na jednym z obrazów Maryja, wzorem mieszkających tutaj Ślązaczek, przędzie. Jezusik pewnie coś napsocił, mama chyba Go skarciła, więc tata bierze Go na kolana, wyciera łzy, przytula. Na innym Maryja usypia Jezusa, a Józef rozpala ognisko.
Józef – jako ojciec rodziny, który troszczy się o dzieci i żonę – miał być wzorem dla Ślązaków. Miał udowadniać, że to rodzina jest podstawą szczęścia. To pewnie dzięki temu wiele par postanawia zawrzeć związek małżeński. Liczą zapewne na wstawiennictwo świętego Józefa, który jest także patronem narzeczonych.