Garść uwag do czytań na IV niedzielę Wielkiego Postu roku B z cyklu „Biblijne konteksty”.
„Bóg cię kocha” – przypomina nieustannie Kościół. Jedni wzruszają na takowe dictum ramionami, inni znajdują w tym powód by Boga lekceważyć. Nie do nich skierowane są czytania tej niedzieli. Są dla tych, którzy zastanawiają się, czy miłość Boża jest bezwarunkowa. No bo czy to możliwe – pyta niejeden przygnieciony własnymi grzechami chrześcijanin – by Bóg mógł jeszcze kochać takiego łajzę jak ja? Przecież na miłość nie zasługuję. Owszem, może kiedyś mógł mi Bóg swoją miłość bezinteresownie ofiarować. Ale jeśli ja tyle razy okazywałem się jej niegodny, to chyba już stracił cierpliwość...
Czytania tej niedzieli nie dają łatwego pocieszenia w stylu „nie martw się, wszystko w porządku”. Bogu grzech się nie podoba. Ale zawsze pozostaje wierny. Żadne zło człowieka nie jest w stanie przekreślić Jego życzliwego nastawienia do nas. Nawet jeśli droga, którą nas prowadzi jest bardzo trudna. To o tym są czytania tej niedzieli.
1. Kontekst pierwszego czytania 2 Krn 36,14-16.19-23
Izrael miał z Bogiem układ. Obiecał, że będzie przestrzegał Bożego prawa, w zamian zaś miał zapewniona Bożą opiekę. Takie były warunki przymierza, jakie Bóg zawarł ze swoim ludem na Synaju. Niewątpliwie Izrael wiele na tym zyskał. Nie był przecież jakimś narodem wielkim i mocnym. Zajmując Kanaan naraził się wielu lokalnym siłom. Na dodatek jego położenie geopolityczne też nie było za ciekawe. Leżąc między Egiptem a Mezopotamią zmuszony był lawirować między największymi potęgami ówczesnego świata. A mimo to przez wieki udawało się. Bo Bóg dotrzymywał słowa.
Tyle że Izrael nie bardzo. Za czasów oddanego Bogu króla Dawida i początkowo także jego syna Salomona doszedł do szczytów swojej potęgi. Szybko zapomniał jednak – podobnie jak Salomon – komu zawdzięcza swoje powodzenie. Zapomniał o przymierzu. Nie wyciągnął właściwych wniosków ani z bolesnego podziału na dwa państwa (Judę i Izraela, nazywanego czasem też Efraimem), ani z upadku tego drugiego. Ciągle nie dotrzymując przymierza Naród Wybrany mnożył swoje nieprawości, łącznie z najpodlejszą: oddawaniem czci obcym bogom. Dlatego Bóg postanowił nim wstrząsnąć. I o tym wstrząsie, barwniej chyba jednak opisanym w 2 Księdze Królewskiej, jest pierwsze czytanie tej niedzieli. Dość zwięzłe, ale mocne. Przytoczmy je w nieco szerszym kontekście, bez pomijania niektórych wierszy. Od momentu rozpoczęcia panowania przez ostatniego króla, Sedecjasza. Tekst czytania – pogrubiona czcionką.
W chwili objęcia rządów Sedecjasz miał dwadzieścia jeden lat i panował jedenaście lat w Jerozolimie. Czynił to, co jest złe w oczach Pana, Boga swego, i nie chciał się ukorzyć przed Jeremiaszem prorokiem, [posłanym] przez usta Pańskie. Nadto zbuntował się przeciw królowi Nabuchodonozorowi, któremu na Boga zaprzysiągł wierność. Uczynił on kark swój twardym, a serce nieustępliwym, aby nie nawrócić się do Pana, Boga Izraela. Również wszyscy naczelnicy Judy, kapłani i lud, mnożyli nieprawości, naśladując wszelkie obrzydliwości narodów pogańskich i bezczeszcząc świątynię, którą Pan poświęcił w Jerozolimie. Pan, Bóg ich ojców, bez wytchnienia wysyłał do nich swoich posłańców, albowiem litował się nad swym ludem i nad swym mieszkaniem. Oni jednak szydzili z Bożych wysłanników, lekceważyli ich słowa i wyśmiewali się z Jego proroków, aż wzmógł się gniew Pana na swój naród do tego stopnia, iż nie było już ocalenia.
Sprowadził wtedy przeciw nim króla chaldejskiego, który wyciął mieczem ich młodzieńców wewnątrz świątyni i nie ulitował się ani nad młodzieńcem, ani nad dziewicą, ani nad starcem, ani nad siwą głową. [Bóg] wszystko oddał w jego ręce. Wszystkie naczynia świątyni Bożej tak wielkie, jak i małe, wraz ze skarbami domu Pańskiego i ze skarbami króla, i jego książąt wywiózł do Babilonu. Spalili też [Chaldejczycy] świątynię Bożą i zburzyli mury Jerozolimy, wszystkie jej pałace spalili ogniem i wzięli się do niszczenia wszystkich kosztownych sprzętów. Ocalałą spod miecza resztę [król] uprowadził do Babilonu i stali się niewolnikami jego i jego synów, aż do nadejścia panowania perskiego. I tak się spełniło słowo Pańskie, wypowiedziane przez usta Jeremiasza: «Dokąd kraj nie wywiąże się ze swych szabatów, będzie leżał odłogiem przez cały czas swego zniszczenia, to jest przez siedemdziesiąt lat».
Aby się spełniło słowo Pańskie, z ust Jeremiasza, pobudził Pan ducha Cyrusa, króla perskiego, w pierwszym roku [jego panowania], tak iż obwieścił on również na piśmie w całym państwie swoim, co następuje: «Tak mówi Cyrus, król perski: Wszystkie państwa ziemi dał mi Pan, Bóg niebios. I On mi rozkazał zbudować Mu dom w Jerozolimie, w Judzie. Jeśli z całego ludu Jego jest między wami jeszcze ktoś, to niech Bóg jego będzie z nim, a niech idzie!»
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |