Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Garść uwag do czytań na XIX niedzielę zwykłą roku B z cyklu „Biblijne konteksty”.
Ewangelia tej niedzieli to kontynuacja lektury sprzed tygodnia: dalsza część tzw. eucharystycznej mowy Jezusa. Do niej dobrane zostało pierwsze czytanie. A ich treść zdaje się ogniskować wokół problematyki mocy Chleba z nieba, którym jest Jezus Chrystus. Tyle że samo posiadanie pokarmu to za mało. Żeby coś człowiekowi dał, trzeba go jeść. A co znaczy „jeść” Jezusa? To chyba coś więcej niż tylko uczestniczyć w obrzędzie.
1. Kontekst pierwszego czytania 1 Krl 19,4-8
Pierwsze czytanie tej niedzieli pochodzi z 1 Księgi Królewskiej, z cyklu o proroku Eliaszu. To chyba jedna z piękniejszych scen Starego Testamentu. Wybrano ją ze względu na związek z Ewangelią. Chodzi o pokazanie mocy pokarmu, który daje człowiekowi Bóg. Ale wydaje się, że podobnie jak w XIX niedzielę zwykłą roku A warto tę scenę pokazać w szerszym kontekście. Autor natchniony przedstawił tu bowiem bardzo ciekawy obraz Boga. A scena z śpiącym Eliaszem jest tylko jej fragmentem.
Przypomnijmy co napisałem rok temu: prorok Eliasz działa w Izraelu, północnej części podzielonego już dawnego królestwa Dawida, w czasach króla Achaba i jego żony, Izebel (Jezabel). W kraju szerzą się kulty pogańskiej, których żona króla jest zresztą zdecydowaną promotorką. Eliasz właśnie wygrał pojedynek z prorokami Baala. Ten, w którym mieli modlitwami zapalić ofiarę na ołtarzu. Prorokom Baala się nie udało, Eliaszowi tak. Na fali odniesionego zwycięstwa Eliasz podburza lud. Ginie 450 proroków Baala. Izebel wpada we wściekłość. Eliasz boi się jej zemsty. Dlatego ucieka do królestwa południowego, Judy. Wędruje na sam jego południowy kraniec (Beer Szeba) Oddajmy już zresztą głos autorowi biblijnej opowieści (tekst czytania pogrubioną czcionką).
Kiedy Achab opowiedział Izebeli wszystko, co Eliasz uczynił, i jak pozabijał mieczem proroków, wtedy Izebel wysłała do Eliasza posłańca, aby powiedział: «Chociaż ty jesteś Eliasz, to jednak ja jestem Izebel! Niech to sprawią bogowie i tamto dorzucą, jeśli nie postąpię jutro z twoim życiem, jak [się stało] z życiem każdego z nich».
Wtedy Eliasz zląkłszy się, powstał i ratując się ucieczką, przyszedł do Beer-Szeby w Judzie i tam zostawił swego sługę, a sam na [odległość] jednego dnia drogi poszedł na pustynię. Przyszedłszy, usiadł pod jednym z janowców i pragnąc umrzeć, rzekł: «Wielki już czas, o Panie! Odbierz mi życie, bo nie jestem lepszy od moich przodków». Po czym położył się tam i zasnął. A oto anioł, trącając go, powiedział mu: «Wstań, jedz!» Eliasz spojrzał, a oto przy jego głowie podpłomyk i dzban z wodą. Zjadł więc i wypił, i znów się położył. Powtórnie anioł Pański wrócił i trącając go, powiedział: «Wstań, jedz, bo przed tobą długa droga». Powstawszy zatem, zjadł i wypił. Następnie mocą tego pożywienia szedł czterdzieści dni i nocy aż do Bożej góry Horeb.
Tam wszedł do pewnej groty, gdzie przenocował. Wtedy Pan skierował do niego słowo i przemówił: «Co ty tu robisz, Eliaszu?» A on odpowiedział: «Żarliwością rozpaliłem się o chwałę Pana, Boga Zastępów, gdyż Izraelici opuścili Twoje przymierze, rozwalili Twoje ołtarze i Twoich proroków zabili mieczem. Tak że ja sam tylko zostałem, a oni godzą jeszcze i na moje życie». Wtedy rzekł: «Wyjdź, aby stanąć na górze wobec Pana!» A oto Pan przechodził. Gwałtowna wichura rozwalająca góry i druzgocąca skały [szła] przed Panem; ale Pan nie był w wichurze. A po wichurze - trzęsienie ziemi: Pan nie był w trzęsieniu ziemi. Po trzęsieniu ziemi powstał ogień: Pan nie był w ogniu. A po tym ogniu - szmer łagodnego powiewu. Kiedy tylko Eliasz go usłyszał, zasłoniwszy twarz płaszczem, wyszedł i stanął przy wejściu do groty.
A wtedy rozległ się głos mówiący do niego: «Co ty tu robisz, Eliaszu?» Eliasz zaś odpowiedział: «Żarliwością rozpaliłem się o chwałę Pana, Boga Zastępów, gdyż Izraelici opuścili Twoje przymierze, rozwalili Twoje ołtarze i Twoich proroków zabili mieczem. Tak że ja sam tylko zostałem, a oni godzą jeszcze i na moje życie». Wtedy Pan rzekł do niego: «Idź, wracaj twoją drogą ku pustyni Damaszku. A kiedy tam przybędziesz, namaścisz Chazaela na króla Aramu. Później namaścisz Jehu, syna Nimsziego, na króla Izraela. A wreszcie Elizeusza, syna Szafata z Abel-Mechola, namaścisz na proroka po tobie. A stanie się tak: uratowanego przed mieczem Chazaela zabije Jehu, a uratowanego przed mieczem Jehu zabije Elizeusz. Zostawię jednak w Izraelu siedem tysięcy takich, których kolana nie ugięły się przed Baalem i których usta go nie ucałowały».
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |