Garść uwag do czytań na XIX niedzielę zwykłą roku B z cyklu „Biblijne konteksty”.
4. Warte zauważenia
Ciągle boję się, że jeśli człowiek zbyt szybko uzna, że Jezus w szóstym rozdziale Ewangelii Jana mówi o Eucharystii, przeoczy wielkie treści w niej zawarte. I w sumie nie zrozumie też znaczenia Komunii. Myślę, że dobrze by było raz czy drugi przeczytać tekst Ewangelii tej niedzieli zastępując słowo „chleb” słowem „dar”... No ale cóż...
Ciekawe, prawda? Żydów początkowo nie bulwersuje, że Jezus mówi o sobie, że jest chlebem. Raczej oburzają się, że Jezus mówi, że zstąpił z nieba. Dlaczego? Pewnie rozumieli – i słusznie – że Jezus mówi o sobie, że podobnie jak kiedyś manna na pustyni jest znakiem i darem, jaki Bóg im daje. A to nie mieściło im się w głowie. Jakim znakiem i darem Boga? Przecież to ich sąsiad!
Odpowiadając na wątpliwości słuchaczy Jezus po raz kolejny (mówił też o tym moment wcześniej, przed fragmentem wybranym jako czytanie) stwierdza, że taka ich postawa to nic nadzwyczajnego. To wynik tego, że nie „pociągnął ich”, nie wybrał ich Ojciec. Oni po prostu od Ojca nie usłyszeli i się nie nauczyli. Ale – zaznacza Jezus – to nie znaczy, że inni usłyszeli i nauczyli się od Ojca w ten sposób, że Go widzieli. Widział Go i zna tylko On. W każdym razie, żeby przyjść do Jezusa trzeba zostać zainspirowany przez Ojca. Słuchacze widać do tego elitarnego grona nie należą.
W końcu Jezus mówi o tym, co wydaje się w tym fragmencie najważniejsze: mówi o życiu wiecznym, którzy mają wierzący. Wierzący w Niego. Jezus jest darem dużo cenniejszym niż manna, którą jedli praojcowie Jego słuchaczy. Tak, oni jedli ten cudowny chleb z nieba. Ale co z tego? Podzielili los wszystkich ludzi, umarli. To też większy dar niż ten chleb i woda, które otrzymał od anioła Eliasz. Dało mu to siły na czterdziestodniową wędrówkę, ale na więcej już nie. A Jezus jest darem Boga, który może dać życie wieczne, który pozwala dojść na spotkanie z Nim w wieczności.
Tak, kto ten dar, czyli samego Jezusa przyjmuje, ma życie wieczne. Ale Jezus idzie w tym miejscu o krok dalej. Precyzuje, co jest owym nowym darem Boga dla Żydów. Tak, On sam, ale dokładniej to, że „da swoje ciało za życie świata”. Jezus po prostu mówi tu o swojej śmierci. Śmierć za ludzi, aby mieli życie, to jest nowa niebieska manna, nowy Boży dar dla świata.
Mowa Jezusa faktycznie jest trudna, jak to powiedzą na koniec niektórzy świadkowie tamtego wydarzenia. Dość wieloznaczna. Dlatego nie dziwi, że po tym ostatnim (w Ewangelii tej niedzieli) stwierdzeniu Jezusa, Żydzi zaczęli się zastanawiać, jak Jezus może dać im swoje ciało do spożycia. Ale i my nie powinniśmy z wyniosłością pomyśleć w tej chwili o Eucharystii. Tak, do tego wszystko to zmierza. Ale póki co Jezus mówi po prostu, że jest darem, który da światu życie. A naszym zadaniem jest ten dar przyjąć. Przecież skoro jesteśmy już chrześcijanami, na pewno zostaliśmy już do tego zainspirowani przez Ojca.
Co to znaczy przyjąć ten dar, przyjąć Jezusa? Nie podejmuję się podać jakieś prostej odpowiedzi. Intuicja podpowiada, że nie chodzi przecież tylko o wyrażone jedynie intelektem „tak”. Chodzi o zaangażowanie się w sprawę Chrystusa całym życiem. O pozwolenie, by na kształt pokarmu, który staje się częścią tego, który go spożył, tak też Jezus i Jego sprawa stały się częścią nas samych.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |