Na Boże Narodzenie - Msza w dzień - z cyklu "Wyzwania".
więcej »Te krótkie, wypływające z treści Ewangelii rozprawki mogą pomóc czytelnikom w refleksji nad naszym chrześcijańskim esse et agere – być i działać. abp Alfons Nossol
35. Miecz, ale nie wojna
Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową; i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy. Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien (Mt 10, 34-37).
Jedno z bardziej niepokojących miejsc Ewangelii. I jedno z trudniejszych wymagań, jakie Jezus stawia swoim uczniom. I nawet jakby sprzeczność. Tu Jezus mówi: Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz... W czasie ostatniej wieczerzy powie: „Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam” (J 14,27). Chrześcijanin musi więc mieć te sprawy dobrze przemyślane. Wszystko sprowadza się do hierarchii ważności osób i wartościowania spraw w życiu. Na pierwszym miejscu Jezus stawia siebie. Nawet najbliżsi: ojciec i matka, syn czy córka nie mogą sobą przesłonić Jego osoby. Bo to On jest miarą dobra w ludzkim świecie. Jeśli ojciec i matka, syn bądź córka stoją po stronie dobra, po stronie wartości ewangelicznych, jeśli razem jesteśmy posłuszni wymaganiom stawianym przez Dobro Najwyższe – wtedy nie ma miejsca żaden konflikt. Wtedy nie istnieje nawet najmniejszy powód, by poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową.
Podstawą najgłębszego rozumienia wszelkiego dobra jest wiara w Boga. Ten problem widać gołym okiem. Jakże wielu ludzi walczy z Kościołem, z wiarą, z samym wreszcie Bogiem tylko dlatego, że stworzyli sobie własny system oceny dobra i zła. To doświadczenie uczy, że nie da się oddzielić wiary od moralności, a chrześcijanin nie może traktować stosunku do Jezusa (i w ogóle do Boga) w oderwaniu od powiązań międzyludzkich. Ktoś powie: Jezus jest zazdrosny. Jest. Tak o Bogu mówi się już w Starym Testamencie (np. Wj 20,5). Dlaczego? Bo dobro jest wyłączne. Nie można na dobro i zło patrzyć jakby były równoważnymi siłami. Jedno od drugiego musi być zdecydowanie oddzielone, co symbolizuje ów „miecz”, o którym mówi Jezus (por. Hbr 4,12). Dopiero wtedy, gdy ktoś odnajdzie wyrazistą granicę pomiędzy dobrem i złem, granicę nakreśloną przez Boga Stworzyciela, znajdzie pokój, o którym Jezus mówi: „Nie tak jak daje świat, Ja wam daję” (J 14,27). Nie jest łatwo być chrześcijaninem, bo trzeba umieć zdecydowanie trwać przy wartościach zapisanych w Ewangelii a zakorzenionych w Bogu. Trzeba o nie walczyć, nie krzywdząc innych (co byłoby zaprzeczeniem tych wartości). Wszystkich – nawet nieprzyjaciół – trzeba miłować, a przecież niektóre sprawy trzeba umieć przeciąć jak mieczem, nie wywołując wojny. Bo Jezus mówiąc o mieczu, ani słowem nie mówi o wojnie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |