Te krótkie, wypływające z treści Ewangelii rozprawki mogą pomóc czytelnikom w refleksji nad naszym chrześcijańskim esse et agere – być i działać. abp Alfons Nossol
52. Zło dobrem zwyciężaj
Nikomu złem za złe nie odpłacajcie. Starajcie się dobrze czynić wobec wszystkich ludzi! Jeżeli nieprzyjaciel twój cierpi głód - nakarm go. Jeżeli pragnie - napój go! Tak bowiem czyniąc, węgle żarzące zgromadzisz na jego głowę. Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj! (Rz 12,17.19-21)
Treść tych zdań jest aż nadto zrozumiała. A jednak niepojęta dla ludzkiej małości. Dla naszego poczucia sprawiedliwości. Przebaczenie, odpłata dobrem za zło... Człowiek pyta więc o uzasadnienie tych trudnych wymagań. Odpowiedzią Ewangelii jest nadzieja. Światu brak wiary, ale zda się, że bardziej brak nadziei. Chrześcijanom także.
Czym jest nadzieja? Jest przeświadczeniem, że każdy okruch dobra ma znaczenie w budowaniu nowego nieba i ziemi nowej. Użyłem słowa „okruch”. Rozmnożonym chlebem Jezus nakarmił głodnych i kazał pozbierać resztki. Nie były już potrzebne, bo przecież najedli się do sytości. A jednak On je zauważył i kazał pozbierać (J 6,12-13). Żaden okruch dobra nie zostanie przez Boga zapomniany, a każdy jest potrzebny. Nam i Bogu. To właśnie jest nadzieja. I ona każe zauważyć najmniejszą okruszynę dobra i ją ochronić, i z ufnością podjąć wyzwanie, jakim ona jest. Powiada przysłowie, że „nadzieja matką głupich”. Pogańskie to przysłowie. Owszem, jeśli nadzieja ma znaczyć „jakoś-to-będzie”, przysłowie prawdę mówi. Nadzieja chrześcijanina jest jednak czymś innym. Przede wszystkim opiera się na wierze w Bożą dobroć i siłę dobra. Dalej – nadzieja chrześcijanina ma perspektywy sięgające poza czas i przestrzeń, a już na pewno dalej niż sięga nasza wyobraźnia. Dlatego: Jeżeli nieprzyjaciel twój cierpi głód – nakarm go. Jeżeli pragnie – napój go! I choćbyś nie przekonał tym, nie zyskał, nie skruszył serca swego wroga, to i tak warto było nakarmić go i napoić. I choć nie pojmuję, jak ta „cegiełka” dobra zostanie wbudowana w wielki gmach stworzenia – to jako chrześcijanin wiem, że zapomnianą i odrzuconą nie będzie. Taka jest nasza nadzieja wsparta na samym Bogu.
Ale nadzieja wsparta jest też na człowieku. Na przekonaniu, że mimo słabości i grzeszności, na dnie każdego serca zapisana jest tęsknota za dobrem. Nieraz ta potrzeba jest ukryta, a nieraz starannie skrywana pod maską obojętności, przekory, nawet nienawiści. Ale przecież być chrześcijaninem, znaczy wierzyć w zjednoczenie tego co ludzkie z tym co boskie. Dlatego chrześcijanin jest przekonany, że pod maskami zła kryje się potrzeba dobra. Dlatego jeżeli nieprzyjaciel twój cierpi głód – nakarm go. Jeżeli pragnie – napój go! Nie po to, by mu pokazać swą wyższość i doskonałość, nie po to, bo go upokorzyć i zdeptać. Owszem, węgle żarzące zgromadzisz na jego głowę. Ale nie są to węgle niszczące lecz oczyszczające (Iz 6,6-7). Chrześcijanin ma nadzieję, że żar dobra jest tak wielki, iż prędzej czy później dobro ukryte na dnie duszy, ujawni się i rozpali się płomieniem. Owo „później” może bardzo odległe, to prawda. Ale w perspektywie wieczności nic nie jest zbyt odległe.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |