Te krótkie, wypływające z treści Ewangelii rozprawki mogą pomóc czytelnikom w refleksji nad naszym chrześcijańskim esse et agere – być i działać. abp Alfons Nossol
66. Wspaniały smak wolności
Wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. Wszystko mi wolno, ale ja niczemu nie oddam się w niewolę. Pokarm dla żołądka, a żołądek dla pokarmu. Bóg zaś unicestwi jedno i drugie. Ale ciało nie jest dla rozpusty, lecz dla Pana, a Pan dla ciała. Bóg zaś i Pana wskrzesił i nas również swą mocą wskrzesi z martwych (1 Kor 6, 12 - 14).
„Wszystko mi wolno!” – Jakbym słyszał nasz, dzisiejszy świat. Wolność jednostek, wolność stowarzyszeń, wolność ekonomiczna, wolność seksualna. O tej ostatniej wspomniał Apostoł! Zatem nic nowego pod słońcem. „Wszystko mi wolno!” – zakrzyknie obrońca wolności, uważając, że wolność to życie bez ograniczeń. A przecie taka wolność jest absurdem. Nieuchronnie prowadzi do przemocy i anarchii. Dlatego zdrowy rozsądek nakazuje wolność ujmować w ramy przepisów prawa, a nieliczących się z jego zasadami wsadzać do kryminału. Bo jednak nie wszystko mi wolno.
A chrześcijanin z uporem zawoła: Wszystko mi wolno! I będzie miał rację. Pod jednym wszelako warunkiem: że w każdym calu jest chrześcijaninem. A to znaczy, że „wszystko” znaczy dla niego „wszystko, co dobre”. To coś tak, jak „kochaj i rób co chcesz” św. Augustyna – bo miłość, autentyczna miłość, chce tylko dobra. Taka miłość nie jest łatwa. A wolność nie oznacza możliwości nieskrępowanego decydowania, ale możność pójścia za dobrem, akceptacji wartości. Źle, jeśli chrześcijanie ulegają wolności złudnej, nieprawdziwej, wolności destrukcyjnej, niszczącej ich od wewnątrz. Źle, bo tracą odniesienie do prawdy o samych sobie, do prawdy o człowieku, do prawdy będącej istotą Ewangelii. Przestają być chrześcijanami.
Nie wszystko przynosi korzyść – dopowiada Apostoł. Nawet w perspektywie chrześcijańskiego pojmowania wolności nie wszystko przynosi korzyść. Nie każda rzecz czy dobra sprawa jest jednakowo pożyteczna. A nawet może być szkodliwa, choć dobra. Bo dobro przerastające możliwości jakiegoś konkretnego człowieka może doprowadzić go do klęski, obciążyć tak bardzo, że nie uniesie wymagań tego dobra. A to zwykle owocuje złem.
Ja niczemu nie oddam się w niewolę! – woła św. Paweł. I wskazuje na jedzenie oraz cielesny wymiar miłości. I jedno i drugie tkwi bardzo głęboko, bo aż w biologicznej warstwie natury człowieka. Jest konieczne i jest Bożym darem. Ale – paradoks? – i jedno, i drugie może człowieka zniewolić. Może, dobrze o tym wiemy. Bo człowiek obciążony słabością grzechu pierworodnego nie potrafi być do końca i bez reszty wolny. Dlatego musi być ostrożny. Dlatego musi wołać tak, jak Paweł: Ja niczemu nie oddam się w niewolę! A gdy nauczy się stawiać granice samemu sobie, wtedy zaczyna odczuwać wspaniały smak wolności.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |