Te krótkie, wypływające z treści Ewangelii rozprawki mogą pomóc czytelnikom w refleksji nad naszym chrześcijańskim esse et agere – być i działać. abp Alfons Nossol
61. Radujcie się zawsze
Radujcie się zawsze w Panu; jeszcze raz powtarzam: radujcie się! Niech będzie znana wszystkim ludziom wasza wyrozumiała łagodność: Pan jest blisko! O nic się już zbytnio nie troskajcie, ale w każdej sprawie wasze prośby przedstawiajcie Bogu (Flp 4, 4-6).
Radość jest czymś wrodzonym, potrzebnym, pięknym. Zauważyć wypada, że radość jest nie tylko ludzką cechą. Popatrz na domowe czworonogi. Kot, pies – jak cudownie potrafią się cieszyć. Człowiekowi radość przychodzi czasem z wielkim trudem, choć potrzebuje jej, jak powietrza. Dlaczego? Dlatego, że człowiek nie pies. Innej radości mu potrzeba. Dlatego w innym liście Apostoł pisze: „...radość w Duchu Świętym” (Rz 14,17). Czym właściwie jest radość? Jest to jedno z tak bardzo podstawowych pojęć, że nie poddaje się definicji. Z drugiej strony każdy wie, czym ona jest.
Wesoły – radosny... Czy to to samo? Oczywiście, nie. Wesołość z radości może płynąć. Ale może mieć inne podłoże. Można się śmiać do łez oglądając komedię, można innych bawić dowcipami – a tak naprawdę być przeraźliwie smutnym. Nie każdy wesołek jest radosny. Ale każdy radosny człowiek promieniuje pokojem, weselem, ciepłem, przyjaźnią. Chciałoby się rzec, że radość stanowi i zarazem świadczy o wewnętrznej, duchowej sile i kondycji człowieka. Nie sposób radości oderwać od miłości tak człowieka, jak i miłości Boga. Dlatego głęboko przeżywana wiara owocuje radością. Dlatego czyny dobroci i miłości też owocują radością.
Radość jest czymś tak ważnym dla człowieka, że Apostoł nakazuje: Radujcie się zawsze w Panu! Jak miłość, tak i radość jest nie tylko potrzebą – jest obowiązkiem. Bez radości (tak jak i bez miłości) nie sposób być człowiekiem. Przeto i jedna, i druga są przedmiotem przykazania. Szkoda, że w naszej tradycji tylko miłość jest tak rozumiana. A przecież jeśli człowiek, by naprawdę być człowiekiem, musi być radosny, o ileż bardziej to „musi” wiąże chrześcijanina.
W apostolskim nakazie radości niepokoi jedno słowo: zawsze. Nawet, gdy spotyka nas ból i cierpienie? Tak, nawet wtedy: „Za pełną radość poczytujcie to sobie, bracia moi, ilekroć spadają na was różne doświadczenia” (Jk 1,2). Chrześcijanin widzi dalej i więcej – widzi niewidzialne (Hbr 11,1). Dlatego wie, że „cierpień teraźniejszych nie można stawiać na równi z chwałą, która ma się w nas objawić” (Rz 8,18). Zawsze? Nawet, gdy grzeszy, chrześcijanin ma się radować? Tak. Oczywiście, nie dlatego, że grzeszy – ale ponieważ wie, iż „w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia” (Łk 15,7).
I tak radość chrześcijanina zamienia się w żywe świadectwo dawane sile Ewangelii. A radosny chrześcijanin staje się znakiem dla świata.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |