Te krótkie, wypływające z treści Ewangelii rozprawki mogą pomóc czytelnikom w refleksji nad naszym chrześcijańskim esse et agere – być i działać. abp Alfons Nossol
67. Uświęcająca moc
Jeśli któryś z braci ma żonę niewierzącą i ta chce razem z nim mieszkać, niech jej nie oddala! Podobnie jeśli jakaś żona ma niewierzącego męża i ten chce razem z nią mieszkać, niech się z nim nie rozstaje! Uświęca się bowiem mąż niewierzący dzięki swej żonie, podobnie jak świętość osiągnie niewierząca żona przez brata. W przeciwnym wypadku dzieci wasze byłyby nieczyste, teraz zaś są święte (1 Kor 7, 12 - 14).
Apostoł jakby widział problem naszych czasów. Tyle wśród nas rodzin, w których obok chrześcijan są niewierzący. I nie to dziwi. Zastanawia raczej Boża logika. Otóż gdy Bóg zechciał człowieka uczynić swoim dzieckiem, zamiast wziąć nas do nieba, sam zszedł na ziemię. „Gdy nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty” (Ga 4, 4). To jest logika Wcielenia. Obrazowo mówi o tym Jezus: „Królestwo niebieskie podobne jest do zaczynu, który pewna kobieta wzięła i włożyła w trzy miary mąki, aż się wszystko zakwasiło” (Mt 13, 33). A w Kazaniu na górze nieco inaczej: „Wy jesteście solą dla ziemi... Wy jesteście światłem świata...” (Mt 5, 13n). Chrześcijanin logikę Wcielenia musi znać i być jej świadomym współpracownikiem.
Uświęca się bowiem mąż niewierzący dzięki swej żonie. Dzięki żonie? Przecież to Bóg uświęca. Łatwiej nam zaakceptować pokrepienie wodą święconą. Mówimy: ksiądz mnie poświęcił. Ale żeby obecność wierzącej żony u boku niewierzącego męża (i odwrotnie) miała uświęcać? A tak. Z logiki Wcielenia zrodziła się logika sakramentów – materialnych znaków, które są narzędziami zbawienia. Siła sakramentów nie rodzi się z ich naturalnej mocy, a z daru Boga, z postanowienia Jezusa. Oboje małżonkowie są dla siebie sakramentalnym znakiem. A jeśli jedno jest niewierzące? Odpowiedź znamy: Uświęca się mąż niewierzący dzięki swej żonie. Uświęca się – czyli jego życie nabiera w oczach Boga nowej wartości. Powinno takiej wartości nabrać też w oczach ludzi. I niekoniecznie musi chodzić o jego nawrócenie.
Trzeba wskazać na inny jeszcze wymiar uświęcania świata. Właśnie: świata. Chrześcijanie, sami uświęceni przez Chrystusa, są jak zaczyn w świecie, jak sól dodana do potraw, jak światło w ciemności. Niekoniecznie jesteśmy lepsi, czy moralnie doskonalsi. Ale przez sakrament chrztu staliśmy się nosicielami niepojętej dla nas Bożej mocy. Już sama nasza obecność uświęca świat. Najpierw uświęcamy się wzajemnie, a towarzyszy temu obietnica Jezusa: „Gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich” (Mt 18, 20). Jako ludzie powinniśmy tę uświęcającą moc, zaszczepioną nam w chwili chrztu, pielęgnować świadomie. I lękać się, by swoich słów i czynów nie przysłaniać złem i nie niweczyć tego, co jest z Boga.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |