Te krótkie, wypływające z treści Ewangelii rozprawki mogą pomóc czytelnikom w refleksji nad naszym chrześcijańskim esse et agere – być i działać. abp Alfons Nossol
65. Niech Pan to osądzi
Sumienie nie wyrzuca mi wprawdzie niczego, ale to mnie jeszcze nie usprawiedliwia. Pan jest moim sędzią. Przeto nie sądźcie przedwcześnie, dopóki nie przyjdzie Pan, który rozjaśni to, co w ciemnościach ukryte, i ujawni zamiary serc. Wtedy każdy otrzyma od Boga pochwałę (1 Kor 4, 4-5).
Żyjąc wśród ludzi, powinniśmy mieć o nich swoje zdanie. Nawet musimy. Musimy ludzi znać, musimy wiedzieć o ich stronach dobrych i złych. Od dziecka uczono nas, że trzeba unikać złego towarzystwa. Trzeba. Ale jakże łatwo od poznania słabości i wad drugiego człowieka przejść do sądzenia go. Przekonanie staje się opinią, wiedza rodzi ocenę. I zapada wyrok, który być może opiera się na znajomości faktów. Ale zawsze, w każdym człowieku i w każdej sytuacji jest także to, co w ciemnościach ukryte. To, czego inni nie wiedzą o nas i czego my nie wiemy o nich – nawet na płaszczyźnie faktów. A jest przecież jeszcze głębia ludzkiego serca. Jest jego życiowa historia. Nie znamy obciążeń drugiego człowieka. Nie mamy pojęcia, jak dzieciństwo i młodość wpłynęły na jego charakter. Znając fakty, możemy nie znać intencji, zamiarów. Może były dobre? To Bóg ujawni zamiary serc. Bo tylko Bóg zna człowieka tak do końca. Czytamy w Ewangelii: „Jezus nie zwierzał się im, bo wszystkich znał i nie potrzebował niczyjego świadectwa o człowieku. Sam bowiem wiedział, co w człowieku się kryje” (J 2, 24n).
Łatwo wyrokujemy o drugich i... łatwo wyrokujemy o sobie. Tyle, że ten drugi wyrok jest najczęściej uniewinniający. Św. Paweł zna doskonale ten mechanizm i dlatego mówiąc „sumienie nie wyrzuca mi wprawdzie niczego” zaraz dodaje „ale to mnie jeszcze nie usprawiedliwia”. Sumienie Apostoła było bez wątpienia jego doskonałym przewodnikiem i sędzią. Któż w końcu był lepiej uformowany, jak ci, którzy Ewangelię nie tylko głosili, ale nią żyli. Ale Paweł sobie nie ufa. Chrześcijanin też, bo wie, jak łatwo gorliwiec staje się faryzeuszem. Jak łatwo przestawić akcenty i „przecedzić komara, a połknąć wielbłąda”. Jak łatwo w najlepszej wierze „dawać dziesięcinę z mięty, kopru i kminku”, równocześnie gubiąc to, „co jest ważniejsze: sprawiedliwość, miłosierdzie i wiarę” (Mt 23, 23-24). Ze złej woli? Niekoniecznie. Ale choćby i bez złej woli, choćby i w najlepszej wierze prowadzi to jednak do fałszu. Znając życie, śmiem powiedzieć, że ci, którzy są przekonani o własnej doskonałości, najczęściej stają się okrutnymi i niesprawiedliwymi sędziami innych. Apostoła stać było na wyznanie: „Nie czynię dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę” (Rz 7, 19). Dlatego daje nam radę, by poczekać aż Pan przyjdzie i ujawni zamiary serc. Wtedy każdy otrzyma od Boga pochwałę.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |