Portret chrześcijanina

Te krótkie, wypływające z treści Ewangelii rozprawki mogą pomóc czytelnikom w refleksji nad naszym chrześcijańskim esse et agere – być i działać. abp Alfons Nossol

 

6. Natychmiast zostawili sieci


Gdy Jezus przechodził obok Jeziora Galilejskiego, ujrzał dwóch braci: Szymona, zwanego Piotrem, i brata jego, Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. I rzekł do nich: Pójdźcie za Mną, a uczynię was rybakami ludzi. Oni natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim (Mt 4, 18-20).


Nie oni jedni, za chwilę to samo uczynili dwaj inni bracia – Jakub i Jan. A potem – po dzień dzisiejszy – wielu innych. Otoczenie nie zawsze ich rozumiało. Ojciec Jakuba i Jana długo i głośno wykrzykiwał za odchodzącymi synami, a pewnie i za tym wędrownym kaznodzieją, który mu synów od pracy odciągnął. Nie bez powodu Jezus nazwał ich „Boanerges, to znaczy synowie gromu” (Mk 3,17). Co w Nim było, że miał tak niezwykły wpływ na ludzi? I dlaczego jedni szli za Nim, zostawiając wszystko (Łk 5,27-28), inni wracali do swej codzienności? Szkicując portret chrześcijanina, trzeba pamiętać, że na Boga otwarty jest każdy człowiek. To jest początek wiary. Ale to otwarcie w niektórych ludziach jest tak subtelne, a zarazem przenikliwe, że potrafią usłyszeć dyskretne wołanie „Pójdź za mną”. Potrafią od wszystkich innych głosów odróżnić głos wołającego ich Boga. A Bóg ich potrzebuje, by szli za Jezusem i z Jezusem inną drogą, niż ogół ludzi. On sam wyraził to obrazowo, stosownie do sytuacji wtedy powołanych: uczynię was rybakami ludzi. I nie tylko Jezus ich potrzebuje – oni (i one) potrzebni są ogółowi. Kto jest chrześcijaninem, musi być świadom, że wołanie Jezusa „Pójdź za mną” może rozlec się albo w nim samym, albo w sercach jego bliskich. Jeśli w dzieciach – na nic zda się odwodzenie syna lub córki od drogi powołania. Głos wołającego Jezusa i tak okaże się mocniejszy. Przeto chrześcijanin zamiast przeszkadzać, pomaga. Jeśli głos rozlega się w tobie – nie warto odchodzić, jak ów bogaty młodzieniec. Ewangelista powiada, że odszedł smutny (Mt 19,21-22).

Czy droga pójścia za Jezusem wołającym do szczególnych zadań jest łatwa? Bynajmniej. Ale czy istnieje jakakolwiek droga przez życie, która byłaby łatwa? Patrząc na apostołów, patrząc na pokolenia tych, którzy wybrali drogę poświęcenia się Bogu, widzimy jasno, że znaleźli radość w życiu. Głęboką i spokojną radość ludzi pewnych nie tylko dnia dzisiejszego, ale całej wieczności. Owszem, ci chrześcijanie i te chrześcijanki, które przez zakonne śluby bądź kapłańskie zobowiązania wiążą się z Chrystusem, zostawiają za sobą bardzo wiele: ojca i matkę, sieci i łodzie, piękno małżeńskiej miłości. Ale przeczuwają, że zyskali wszystko. Jak to obiecał Jezus: „Każdy, kto dla mego imienia opuści dom, braci lub siostry, ojca lub matkę, dzieci lub pole, stokroć tyle otrzyma i życie wieczne odziedziczy” (Mt 19,29).

 

Spis treści :.

«« | « | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama