Te krótkie, wypływające z treści Ewangelii rozprawki mogą pomóc czytelnikom w refleksji nad naszym chrześcijańskim esse et agere – być i działać. abp Alfons Nossol
71. Obdarowany, by obdarowywać
Czy wszyscy mają dar czynienia cudów? Czy wszyscy posiadają łaskę uzdrawiania? Czy wszyscy przemawiają językami? Czy wszyscy potrafią je tłumaczyć? Lecz wy starajcie się o większe dary: a ja wam wskażę drogę jeszcze doskonalszą. Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący (1 Kor 12, 29 – 13,1).
Cudotwórcza moc nie jest z człowieka. Warto sięgnąć do Dziejów Apostolskich, by przeczytać opis uzdrowienia dokonanego przez apostoła Piotra (Dz 3, 1 - 10). Uderza naturalność tej relacji. Piotr zachowuje się, jakby czynił coś najzwyczajniejszego. A tu: cud! Nie takie to proste być nosicielem cudotwórczej mocy. Zostaje wtedy albo uciec przed tłumem, albo być dla wszystkich. Bo przecież dar czynienia cudów jest po to, by służyć nim wszystkim wokoło. I nie tylko ten dar. Apostoł wspomina dar przemawiania językami, dar ich tłumaczenia... Pisząc to, mam w oczach Papieża. Jan Paweł II bez wątpienia jest nosicielem wielu Bożych darów. Tyle razy obserwowaliśmy go. Co jest w tym niemłodym i schorowanym człowieku, że słuchają go tak ogromne tłumy? Proste, oszczędne słowa, a tyle w nich treści i mocy. To nie efekt studiów, habilitacji i profesury. To dar dany temu człowiekowi, by mógł służyć innym. I jak niezmordowanie on to czyni!
Zatrzymałem się, zasugerowany słowami św. Pawła, przy darach wielkich. A przecież na codzień też spotykamy ludzi obdarzonych różnymi przymiotami, dzięki którym są pożyteczni, nieodzowni dla innych. Ktoś ma rękę do kwiatów – jak pięknie i radośnie wygląda wtedy dom czy biuro. Ktoś inny ma serce do dzieci – i nie tylko własne dzieci za mamą (czy tatą) gotowe pójść w ogień, ale dzieci krewnych, przyjaciół i sąsiadów za nim przepadają. Ktoś inny ma talent do załatwiania spraw, które są nie do załatwienia. Wszyscy wokoło wiedzą wtedy, kogo o pomoc prosić. Przeróżne są dary. Ważne, by świadomie je pielęgnować i rozwijać. A najpierw u siebie dostrzec. I przyznać się do nich, nie taić – rozpoznane przez otoczenie dary stają się niewygodne. Wcale nie trzeba być cudotwórcą, by nie móc się opędzić od innych. Dlatego tak często spotyka się ludzi wyznających zasadę „nie chwal się, że coś potrafisz”.
A jest to zasada z gruntu niechrześcijańska. Nie, nie przesadziłem. Być chrześcijaninem, to przecież wierzyć, że Bóg stał się jednym z nas dla nas. „Być dla” – to konieczne życiowe następstwo tej wiary. Każdy dar, każde uzdolnienie, każdy talent powinny więc być skierowane ku innym. Chrześcijańska zasada brzmi: „obdarowany, by obdarowywać”. To bywa niewygodne, a często trudne. To absorbuje. To nie pozwala zamknąć się w swej prywatności. I tylko ten, kto sięgnął po dar najdoskonalszy, po miłość, będzie potrafił dobrze spożytkować inne dary, którymi Bóg go ubogacił.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wybór tekstów do wszystkich czterech zestawów czytań na Uroczystość Bożego Narodzenia.