Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Czy warto było przez to wszystko przechodzić? Po ludzku Abraham miał mniejsze szanse na liczną rodzinę, niż jego brat. Ale – to już Abraham wiedział – Bóg wie co robi.
Wydawało by się, że odpowiedzią na wielki Boży dar powinna być wielkoduszność. Ale, jak to często bywa, tej jednak Sarze zabrakło. Urażona za jakiś drobiazg zażądała od Abrahama by wypędził Hagar i jej syna. Abraham człowiek w gruncie rzeczy uczciwy i szlachetny, nie chciał. Dopiero Bóg przekonał go, że tak będzie lepiej. Że On sam zatroszczy się o jego urodzonego z niewolnicy potomka i uczyni go praojcem innego wielkiego narodu. Ale ten naród, o którym mówił Bóg powołując Abrahama, będzie z Izaaka. Z dziecka nie ludzkich kalkulacji, ale Bożej obietnicy.
Abraham odprawił więc Hagar i jej syna dając im na drogę chleb i wodę. Na pustyni Paran – leżącej gdzieś w połowie Półwyspu Synajskiego – umęczoną Hagar i jej syna ratuje Boży Anioł. Nota bene występuje w tym tekście pewna nieścisłość. Wedle wcześniejszych tekstów Izmael był już młodzieńcem. Tu jest małym dzieckiem, którego matka musi nosić na plecach. Nieścisłość ta wzięła się pewnie z faktu, że Księga Rodzaju powstała jako połączenie różnych wcześniejszych tradycji. Nie usunięto tej sprzeczności ze względu na szacunek do tych tekstów. Jak by jednak nie było opowiadanie to ukazuje ważna myśl: Bóg troszczy się także o tych, którzy nie byli – przynajmniej nic nam o tym nie wiadomo – w Jego planach. Na pewno powinni o tym pamiętać ci, którzy dziś czują się gorsi przez to, ze poczęli się w związkach nie majach Bożego błogosławieństwa. Albo i w laboratoryjnej probówce.
Zacząć od studni
„Tobie dam tę ziemię” usłyszał Abraham niegdyś od Boga. Tymczasem, choć do biednych nie należał, nie miał właściwie nawet skrawka własnej ziemi. Korzystał z gościnności Abimeleka. Ten zażądał przysięgi, że ani wobec niego, ani wobec jego potomstwa Abraham nie postąpi zdradliwie. Abraham przysiągł. Ale jednocześnie udało mu się zdobyć pierwszą własność. Studnię. „Te siedem jagniąt weźmiesz, aby służyły mi jako dowód, ze to ja wykopałem tę studnię”. Łapówka? Dowód wdzięczności za potwierdzenie prawa własności? Jak by nie było to pierwsza „nieruchomość” Abrahama w kraju, który kiedyś miał się stać jego własnością. Drugą było drzewo. Tamaryszek. Tak zaczęła się realizować Boża obietnica. Póki co ciągle był jednak gościem w okolicach Beer-Szeby, późniejszym południowym krańcu ziem Izraela. W kraju, nazwanym tu ahistorycznie krajem Filistynów (Filistyni pojawili się na tym terenie znacznie później). I czcił Pana, Boga Wiecznego.
Ciężka próba
Można czekać na spełnienie obietnicy. Odchodząc z Charanu i wybierając życie koczownika Abraham niczego nie tracił Ale gdy pojawiła się jedna jedyna iskierka nadziei, zgasić ją na Boży rozkaz własnymi rękami, to już jakiś obłęd. A tego właśnie zażądał od Abrahama Bóg. „Idź do kraju Moria razem z twoim jedynym synem Izaakiem. Tam złożysz go na ofiarę na jednym z pagórków, który ci wskażę”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |