Mocny świadek

Garść uwag do czytań święta św. Jana Apostoła z cyklu "Biblijne konteksty".

Pierwszego dnia po szabacie Maria Magdalena pobiegła i przybyła do Szymona Piotra i do drugiego ucznia, którego Jezus kochał, i rzekła do nich: „Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono”.

Wyszedł więc Piotr i ów drugi uczeń i szli do grobu. Biegli oni obydwaj razem, lecz ów drugi uczeń wyprzedził Piotra i przybył pierwszy do grobu. A kiedy się nachylił, zobaczył leżące płótna, jednakże nie wszedł do środka. Nadszedł potem także Szymon Piotr, idący za nim. Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą na jednym miejscu.

Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń, który przybył pierwszy do grobu. Ujrzał i uwierzył.
Dotąd bowiem nie rozumieli jeszcze Pisma, [które mówi], że On ma powstać z martwych.  Uczniowie zatem powrócili znowu do siebie.

Dwa ostatnie, nie pogrubione zdania, to ten fragment Ewangelii, którego nie ma już w czytaniu tego święta...

3. Warto zauważyć

  • Szczegół, ale wart zauważenia w kontekście kontrowersji wobec spójności opowieści o zmartwychwstaniu w różnych Ewangeliach... Maria Magdalena mówi: „nie wiemy”. Znaczy że rankiem u grobu nie była sama. Pewnie – zgodnie z relacją innych Ewangelii – z innymi kobietami. Zwraca też uwagę, że przybywa do Piotra i Jana. Gdzie są pozostali Apostołowie? Nie wiadomo.
     
  • Uczniowie biegną do grobu... W Ewangeliach rzadko jest mowa o bieganiu. Przybiega do Jezusa opętany, biegnie Zacheusz, by wspiąć się na sykomorę, biegnie ktoś, kto chce wiszącego na krzyżu Jezusa napoić Jezusa octem. W poranek zmartwychwstania bieganie – nie tylko w tej Ewangelii - staje się chyba głównym sposobem przemieszczenia się :) Ma to znaczenie o tyle, że zauważenie takiego szczegółu wskazuje na autentyczność relacji tych, którzy opowiadają. Jest przecież nie tylko ten bieg, ale i kto kogo wyprzedził, kto zajrzał pierwszy ale nie wszedł, co zobaczył – płótna, nie aniołów, nie Zmartwychwstałego... To naprawdę brzmi autentycznie. Same w sobie te argumenty może by niewiele znaczyły, ale w zestawieniu z innymi jeszcze – np. uznawaniem, że uczniowie nie rozumieli, nie wierzyli, z faktem przemiany jaka dokonała się w tych ludziach – są poszlakami które wskazują na autentyczność tego, co się wtedy wydarzyło. Nie da się tak łatwo powiedzieć: „zmyślali”.  Bo prócz nieprawdopodobieństwa tego, co się stało, nic na oszustwo nie wskazuje....

    To ważne, bo... Zwróćmy uwagę jak jest dziś. Ot, cuda eucharystyczne, te z ostatnich lat w Polsce. Ilu niewierzących przekonały? „To niemożliwe i koniec” – brzmi argument. Całun Turyński powstał w niewytłumaczalny sposób i podaje wiele na pewno nie znanych średniowiecznym artystom szczegółów? „To niemożliwe i koniec”. Tak właśnie dzisiejszy, podobno zapatrzony w naukę świat patrzy na fakty związane z wiarą: twierdzi, że nie ma dowodów, ale gdy się je przedstawia zbywa wszystko argumentem, że nie mogą być prawdziwe. A są dla świata niemożliwe nie dlatego, że zostały gruntownie zbadane, ale dlatego, że takie fakty przeczą przyjętym wcześniej założeniom. „Naukowcy” uważają więc, że nie potrzeba żadnych badań, a te które są i przeczą temu, co „mieści się w głowie”, są oszustwem.
     
  • Ujrzał i uwierzył... Chyba w życiu każdego człowieka wiara jest pewnym procesem, dojrzewaniem. „Uwierzył” znaczy w tym wypadku chyba tyle, że był to moment, w którym przekonał się, że jego wcześniejszy wybór nie był błędem. W następnym zdaniu jest przecież mowa o tym, że choć szedł za Jezusem trudność sprawiały mu zapowiedzi zmartwychwstania. Pewnie zapowiedzi Jezusa, który wskazywał na konkretne zapowiedzi Starego Testamentu (fascynujący temat; odczytywania ST przez Jezusa i pierwszych uczniów). Zarówno on jak i inni nie bardzo wiedzieli, jak je rozumieć. W pustym grobie Jan zrozumiał, że jak najdosłowniej.
     
  • Dlaczego Jan uwierzył? Przekonały go puste ściany grobowca? To, że nie było tam żadnego tajnego przejścia? Nie byłoby potrzebne gdyby ciało Jezusa wyniesiono przez normalne wyjście. Najpewniej Jana zastanowiły te płótna i chusta. Może zwłaszcza chusta. Niektórzy przypuszczają, że była tak zwinięta, jakby była jeszcze na głowie Jezusa, a przecież Go tam nie było. Ale czy tak było faktycznie – nie wiadomo. Zresztą niebawem dowodem zmartwychwstania przestał być pusty grób, a stały się spotkania ze Zmartwychwstałym. A potem jeszcze moc, jaką doświadczali w samych sobie, gdy przez ich ręce, ręce zwykłych ludzi, działy się czasem wielkie rzeczy.
     
  • Ta Ewangelia uzmysławia, co miał Jan na myśli, gdy pisał, że świadczy o tym, co słyszał, widział i czego dotykały jego ręce. Wtedy w pustym grobie – jak napisał po latach – uwierzył. Przez parę lat szedł już za Jezusem. Ale to tamta chwila ostatecznie zmieniła całe jego życie. I sprawiła, że sprawie dobrej nowiny o zbawieniu, jakiego dokonał Chrystus, o życiu, które chce dać każdemu człowiekowi, poświęcił całe swoje życie.

4. W praktyce

  • Nie widzieliśmy pustego grobu, ale wierzymy, ze Jezus zmartwychwstał. Na ile ta prawda faktycznie wpływa na nasze życie, na nasze codzienne wybory? Na ile kształtuje zaufanie, że skoro Jezus uczył tak a tak, to tak ma być i nie ma co wymyślać, bo On ma przecież rację?

    Żyjemy w czasach, w których dość często Jezusa Ewangelistów, Jezusa Kościoła, zamienia się na Jezusa własnych wyobrażeń; Jezusa, który nie ma niczego kształtować, nie ma zmuszać do nawrócenia, ale ma być wsparciem dla własnego widzenia spraw; którego można będzie użyć w charakterze tarczy lub dzidy w walce z innymi, także z nieco inaczej myślącymi braćmi w wierze. Nie dla dialogu z niewierzącymi i z inaczej wierzącymi, nie dla ekumenizmu, nie dla reform soborowych, nie dla zreformowanej liturgii; ale i nie dla trzymania się nauki Jezusa w kwestiach moralnych, bo przecież to była tylko nauka uwarunkowana tamtym systemem kulturowym, a my dziś – postępowcy – wiemy lepiej; my wiemy lepiej, że zbawić się można i bez chrztu zapominając, że choć Bogu nie możemy w tej kwestii stawiać granic, to przecież On jednak powiedział, którędy wiedzie droga do zbawienia i na tą drogę kazał nam prowadzić innych.

    „Nie” dla Jezusa, my wiemy lepiej. A chodzi o to, byśmy pozwolili kształtować się temu, czego swoim słowem i życiem uczył Chrystus. Czy jeśli ktoś Go poprawia może nazywać się Jego uczniem? „Co słyszeliśmy, co widzieliśmy, czego dotykały nasze ręce”. Nie nasze widzimisię.
     
  • „Co słyszeliśmy, co widzieliśmy, czego dotykały nasze ręce”...  Chrystus potrzebuje i dziś nauczycieli – świadków. Nie takich, który głoszą jakiś system religijny z przyzwyczajenia, że tak ma być i koniec. Świadków, którzy przekażą prawdę o Życiu, nie nauczycieli, którzy Życie zamienią w paragrafy z bogatym zestawem przypisów.


 

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama