Garść uwag do czytań X niedzieli zwykłej roku A z cyklu „Biblijne konteksty”.
Przydadzą się może za trzy lata. W tym roku (2020) X, podobnie jak IX niedzieli zwykłej w liturgiczny kalendarzu nie ma. Cóż, tak ułożyła się Wielkanoc. Nie ma zresztą już co najmniej trzeci raz. Trudno. Ale czytania warte są zatrzymania się nad nimi nawet, jeśli możliwość usłyszenia ich w kościele pojawi się za wiele lat. Słowo Boże to zawsze skarb. Zawsze cenny.
1. Kontekst pierwszego czytania Oz 6, 3-6
Ozeasz to prorok działający w północnej części dawnego, niepodzielonego Izraela, czyli w Izraelu albo – jak kto woli, w Efraimie czy Samarii. Królestwo to od samego początku miało władców dalekich od ideału, jakim był Dawid. O ile na południu, w Judzie, tacy bliscy ideałowi od czasu do czasu jeszcze się zdarzali, to o tych z północy autorzy biblijni piszą jako o całkowicie niewiernych Bogu, propagujących kulty pogańskie i naśladujących grzechy swoich poprzedników. W 722 roku przed Chrystusem królestwo to zostało ostatecznie unicestwione przez Asyryjczyków. Ci wysiedlili część dawnych mieszkańców krain Izraela, a na ich miejsce sprowadzili osadników z innych regionów swojego imperium. Miało to utrudniać bunty i generalnie rzecz biorąc było chyba dość skuteczną metodą pacyfikowania nastrojów. Skuteczną, aczkolwiek oczywiście mocno dotkliwą dla tych, wobec których ją stosowano.
Ozeasz jest prorokiem działającym u schyłku Izraela. Zapowiadał klęskę, ale zapowiadał też, że Bóg kiedyś się nad swoim niewiernym ludem zmiłuje. Zlituje się nad „Tą, dla której nie ma miłosierdzia” (Lo-Ruchamą), a do tego, który „Nie jest ludem” powie „Ludu mój”, a on odpowie „Mój Boże”. Oba te zwroty to imiona dzieci Ozeasza. Zrodziła mu je nierządnica Gomer, którą Bóg wcześniej kazał Ozeaszowi poślubić. Ona stała się w przepowiedniach Ozaesza obrazem niewierności Izraela, a jego dzieci obrazem przyszłego zmiłowania nad Izraelem. Warto przeczytać dwa pierwsze rozdziały Ozeasza i w ogóle całą księgę, bo jest przepiękna. Znajdujące się w 11 rozdziale tej księgi porównanie Boga do ojca troszczącego się o Izraela jak o małe dziecko jest jednym z najpiękniejszych fragmentów całej Biblii.
Czytany tej niedzieli fragment pochodzi z szóstego rozdziału tej księgi. Trzeba tu koniecznie wyjaśnić: pierwsze zdanie tego czytania to powtórzenie tego, co mówili mieszkańcy Izraela, ale – to istotne – mówili nie do końca szczerze. Przytoczmy zresztą cały szósty rozdział z kawałkiem siódmego. Jaśniej widać o co chodzi.
"Chodźcie, powróćmy do Pana!
On nas zranił i On też uleczy,
On to nas pobił, On ranę zawiąże.
Po dwu dniach przywróci nam życie,
a dnia trzeciego nas dźwignie
i żyć będziemy w Jego obecności.
Dołóżmy starań, aby poznać Pana;
Jego przyjście jest pewne jak świt poranka,
jak wczesny deszcz przychodzi On do nas,
i jak deszcz późny, co nasyca ziemię".
Cóż ci mogę uczynić, Efraimie,
co pocznę z tobą Judo?
Miłość wasza podobna do chmur na świtaniu
albo do rosy, która prędko znika.
Dlatego ciosałem ich przez proroków,
słowami ust mych zabijałem,
a Prawo moje zabłysło jak światło.
Miłości pragnę, nie krwawej ofiary,
poznania Boga bardziej niż całopaleń.
Ale już w Adam złamali przymierze
i niewiernymi się tam okazali.
Gilead to miasto przestępców
pełne jest krwawych śladów.
Kapłani podobni do zgrai zbójeckiej,
mordują oni na drodze do Sychem,
popełniają czyny haniebne.
Widziałem w Betel rzeczy straszliwe,
bo tam Efraim uprawia nierząd,
Izrael tam się plami.
<Dla ciebie, Judo, również rozpocznie się żniwo,
gdy los narodu odmienię, gdy Izraela uleczę>.
Jawną się stanie wina Efraima,
a razem z nią występki Samarii,
bo oni kłamliwie działają,
złodziej wchodzi <do wnętrza>,
a na zewnątrz plądruje zgraja rabusiów.
Zupełnie tego nie biorą do serca,
że Ja pamiętam wszystkie ich występki;
osaczają ich własne uczynki,
obecne przed moim obliczem.
Jasno widać tu, co Bóg zarzuca Izraelowi. Nawrócenie pozorne, powierzchowne, czysto zewnętrzne, polegające na powrocie do religijnych rytuałów, ale nie przemieniające ludzkich postaw. A na dodatek niestałość nawet w tych postanowieniach, by cokolwiek zmienić. Nie takiego nawrócenia Bóg oczekuje, nie takiego pragnie. Chce – jak czytamy – miłości i poznania Boga. Czyli mniej więcej tego, co mówił Jezus największym przykazaniu: miłości Boga i miłości bliźniego. Nie chodzi o nawrócenie polegające na wymyśleniu, jak obejść Boże prawo, żeby nie mógł się czepiać. Chodzi o autentyczne postępowanie w duchu dekalogu. O przylgnięcie do Boga i Jego prawa sercem. Takie proste, a jednocześnie dla tych, którzy Boga nie szanują takie trudne... Nie trzeba chyb dodawać, jakie to aktualne wezwanie także w naszych czasach.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |