Fragment książki "Rozmowy z Pawłem z Tarsu", który publikujemy za zgodą Wydawnictwa Edycja Świętego Pawła
Należy się zatem wyzbyć myśli o byciu porzuconym na ziemi i z dala od nieba. Czy nie tak?
W tym duchu pisałem: „Nie jesteście już obcymi i przychodniami, ale jesteście współobywatelami świętych [zbawionych] i domownikami Boga" (Ef 2,19). Chciałem wyrazić prawdę, że wierzący na ziemi tworzą razem ze zbawionymi w niebie jedną Bożą rodzinę. Wszyscy oni - choć jedni jako małe dzieci a drudzy jako dorośli - są domownikami Boga. Jak daleko stan nieba przenika obecną rzeczywistość, uświadamiają relacje zmartwychwstałego Jezusa z uczniami. Nasz Pan nie podlegał więcej prawom rządzącym tym światem - pozostawał nieograniczony czasem i przestrzenią - ale równocześnie nie był pozbawiony możliwości życia w tym świecie: spożywał nawet posiłki z uczniami. Przebywanie w chwale Ojca i możliwość realnego uczestniczenia w ziemskiej rzeczywistości dowodzi, że stany nieba i ziemskiej egzystencji współistnieją i wzajemnie się przenikają. Kościół Chrystusowy uobecnia niebo.
Interesujące...
Wygląda to w ten sposób, ponieważ doczesność, Kościół Boży, nosi znamiona wiecznego istnienia w królestwie niebieskim. Kościół jest zalążkiem nieba i w nim znajduje się już „struktura" wiecznego istnienia - na wzór nieśmiertelnej duszy w nas. Mówiąc inaczej, co do struktury istnienia, czyli relacji z Bogiem - nie stanu doskonałości i szczęśliwości, doczesność uczniów Chrystusa jest bliska życiu w niebie.
Przez strukturę nie pojmujesz, oczywiście, widzialnej struktury Kościoła jako organizacji... ?
Przez strukturę rozumiem zasadę życia w Bogu. Owa relacja z Bogiem, wysłużona przez Jezusa z Nazaretu i podniesiona do statusu synostwa przez udzielonego Ducha Świętego, nie ulegnie odmianie. Ona jedynie rozkwitnie w niebie. Z racji udzielonych darów, naszego przebóstwienia, niebo już gości w nas w większym czy mniejszym stopniu - w zależności od więzi z Chrystusem, a kiedyś objawi się pełnią życia w Bogu. Niebo jest tym, do czego zmierzamy, ale też tym, co jest już w nas.
Niebo jest więc bardziej stanem niż miejscem?
Nie jest w ogóle miejscem, lecz stanem, jaki gości w człowieku dzięki więzi z Bogiem. Na ziemi wygląda to podobnie. Im doskonalsza więź, tym doskonalszy ów stan i bliższy niebu. Podczas ziemskiego życia nie osiągniesz pełnego zjednoczenia z Bogiem. Kiedy jednak to nastąpi, wejdziesz w stan nieba. Bycie w Bogu i życie w pełni Bogiem jest niebem.
Nie należy zatem szukać nieba gdzieś w górze czy w przestrzeni kosmicznej...
Nie należy go wiązać z konkretnym miejscem. Jest ono w zbawionych i wszędzie tam, gdzie się znajdują. Dlatego zbawieni nie są w niebie, lecz są niebem. Są nim na ziemi i są nim na krańcach wszechświata - czy poza nim. Nie ma takiej „przestrzeni", w której nie można by doświadczać stanu nieba.
Widzę teraz lepiej, że dążenie do nieba to dorastanie do niego, aż kiedyś Bóg będzie wszystkim w każdym z nas (por. 1 Kor 15, 28b).
Skoro nasze życie razem z Chrystusem jest ukryte w Bogu (Kol 3,3), to dążenie do nieba nie jest ruchem w przestrzeni. Nie może być takim, ponieważ już przebywamy w Bogu. Będąc w Kościele, jesteśmy w Chrystusie, a z Chrystusem - w Bogu. Jedyny rozdźwięk to ten: jesteśmy w Bogu, ale nie żyjemy jeszcze w pełni Bogiem. Dążenie do nieba to - jak powiedziałeś - dorastanie do niego.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |