O niebie

Fragment książki "Rozmowy z Pawłem z Tarsu", który publikujemy za zgodą Wydawnictwa Edycja Świętego Pawła

Staram się to sobie wyobrazić.
Warto po raz kolejny przywołać przykład relacji zmartwychwstałego Jezusa z ucznia­mi. Te same zdarzenia, jak wspólna rozmowa, posiłek etc., rozgrywają się w wieczno­ści Jezusa i w doczesności uczniów. Wieczność Jezusa jest dynamiczna, jak doczesność uczniów, ale Jego czas istnienia jest pozbawiony przypadłości czasu uczniów. Mimo to czas wieczności i czas doczesności biegną i to biegną tym samym rytmem: w tym samym „czasie" ma miejsce to samo następstwo zdarzeń. Nie należy sądzić, że na czas bycia z uczniami Jezus opuścił swą wieczność - to niemożliwe! Należy raczej na to spojrzeć w ten sposób: obie rzeczywistości nie tylko współistnieją, ale są sobie bliskie co do „struktury" istnienia. Człowieka zbawionego nazwałbym homo navigans, czyli „żeglującym" po całym wszechświecie i przede wszystkim w Bogu. A że­glując w Trójjedynym Bogu będzie przez wieczność odkrywał w Nim coraz to nowe morza.

Rozumiem. Uwolnienie się od ograniczeń naszej doczesności nie pozbawia wieczności dynamiki...
Nie tylko nie pozbawia jej dynamiki, ale ją zwiększa. Dynamika doczesności podlega wielu ograniczeniom. Nie możesz, przykładowo, poruszać się swobodnie. Na swej drodze napotykasz przeszkody, jak choćby odległości i upływ czasu. Życia nie starczy ci, aby tylko dolecieć do najbliższych Słońcu gwiazd, a co tu mówić o przemierzeniu Drogi Mlecznej czy o dotarciu do innych galaktyk! W wieczności zrzucisz z siebie to jarzmo. Z racji pełnego zjednoczenia z Bogiem będziesz korzystał z Jego wolno­ści. Wszelkie prawa, jako przynależące do stworzonego przez Niego świata, są Mu podległe i będą również podległe tobie. Wiesz przecież, że zmartwychwstały Jezus pojawiał się jednocześnie w kilku miejscach i przenikał przez zamknięte drzwi...

Przepraszam, że powracam do tego, ale czy naprawdę niebo nie odbierze nam niczego z tego, co nam drogie, co obecnie kochamy ?
Jakież byłoby to wówczas niebo i szczęście!? Nie martw się! Nie odbierze niczego, a jeszcze to wszystko pomnoży. Nic, co dobre, nie przestanie istnieć - zostanie je­dynie wydoskonalone. Jak nie zostanie unicestwiony świat, tak nie przestaną istnieć nawiązane obecnie relacje miłości i przyjaźni. Bóg jest Bogiem istnienia, doskona­łości i szczęścia. Droga do tego stanu wiedzie wprawdzie przez śmierć, która budzi zrozumiały niepokój, ale ta nie jest w żaden sposób końcem tego, co nam obecnie drogie. Jeżeli cokolwiek w śmierci się kończy i umiera, to tylko to, co nas na ziemi zasmuca - przemijalność i zmienność, i co z radością porzucamy dla trwałego i do­skonałego życia. Uczniów Chrystusa powinno cechować radosne i wdzięczne uspo­sobienie z racji wyczekiwanego nieba, a nie lęk przed nim. Niepokój przed śmiercią nie może przysłonić chwały nieba.

Każdy jednak boi się chwili wejścia w wieczność...
To naturalna reakcja na to, co pozostaje w dużym stopniu tajemnicą. Postaram się jednak przedstawić ci to w taki sposób, aby rozwiać nadmierny lęk. Załóżmy, że jest ci dane obserwować z boku spotkanie zmartwychwstałego Jezusa z uczniami. Gdyby to spotkanie trwało dłużej, to znaczy dni, tygodnie, zauważyłbyś istotne róż­nice. W życiu uczniów wystąpiłyby zjawiska i stany, od których egzystencja Jezusa byłaby całkowicie wolna: konieczność snu, posilania się, ponadto zmiany nastroju, samopoczucia, stany chorobowe etc. Gdyby to spotkanie trwało zaś dwadzieścia lat, dostrzegłbyś proces starzenia się uczniów. Gdyby trwało ono jeszcze dłużej, stałbyś się świadkiem ich śmierci. Ale co byś wówczas spostrzegł? Zauważyłbyś, że moment śmierci byłby przejściem do stanu egzystencji Jezusa. W tym samym momencie, w którym uczniowie „zasnęliby", w tym samym „przebudziliby się". Śmierć nie oka­załaby się końcem, lecz otwarciem się na pełnię życia z Jezusem. Wszystko to, co wcześniej nie pozwalało uczniom żyć na poziomie życia ich Mistrza, teraz ustałoby. Śmierć nie zabrałaby im niczego - poza czasowym pozbawieniem cielesności; uwol­niłaby ich zaś od tego, co było dla nich w tym życiu ciężarem i co ich zasmucało. Usunęłaby ów bolesny oścień. Na przejście uczniów do wieczności nie patrzyłbyś przez pryzmat śmierci, lecz wejścia w stan pełni szczęścia.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama