Garść uwag do czytań Środy Wielkanocnej z cyklu „Biblijne konteksty”.
Na marginesie; ewangeliczne świadectwa dotyczące spotkań Zmartwychwstałego Jezusa z uczniami w ogóle są dość zdawkowe; najwięcej opowiada o nich święty Jan. Jest tak pewnie dlatego, że zmartwychwstanie musiało wywołać kolosalne zamieszanie; Jezus ukazywał się wiele razy – Paweł pisze na przykład o ukazaniu się 500 braciom równocześnie (1 Kor 15,5) relacje mogły się mieszać i po czasie trudno było już ustalić kto i gdzie spotkał Jezusa i w jakiej kolejności. Ot, Łukasz nie wspomina wcale o spotkaniu Jezusa z kobietami. Co nie znaczy oczywiście, że Go nie spotkały.
Warto zauważyć, że ten sam autor w Dziejach Apostolskich przytacza mowę Piotra w domu Korneliusza, w której pada stwierdzenie, że Apostołowie „jedli z Nim i pili po Jego zmartwychwstaniu” a w Ewangelii wyraźnie mówi tylko o jednym takim posiłku, i że to Jezus na ich oczach jadł (znaczy, ze nie był to duch, tylko człowiek z krwi i kości), co nie wyklucza oczywiście, że i oni jedli; ale to nie było warte, by o tym pisać. W każdym razie te zdawkowe opowieści o spotkaniach uczniów ze Zmartwychwstałym kontrastują w Ewangelii Łukasz z barwną i w sumie dość szczegółową opowieścią o uczniach idących do Emaus. Być może – ale to tylko domysł – Ewangelista tę historię usłyszał od naocznych świadków wydarzenia, a pozostałe były mu znane tylko ogólnie. Stąd owa ostrożność jeśli chodzi o szczegóły...
Przytoczmy więc tę opowieść.
W pierwszy dzień tygodnia dwaj uczniowie Jezusa byli w drodze do wsi, zwanej Emaus, oddalonej o sześćdziesiąt stadiów od Jeruzalem. Rozmawiali oni z sobą o tym wszystkim, co się wydarzyło. Gdy tak rozmawiali i rozprawiali z sobą, sam Jezus przybliżył się i szedł z nimi. Lecz oczy ich były jakby przesłonięte, tak że Go nie poznali. On zaś ich zapytał: «Cóż to za rozmowy prowadzicie z sobą w drodze?»
Zatrzymali się smutni. A jeden z nich, imieniem Kleofas, odpowiedział Mu: «Ty jesteś chyba jedynym z przebywających w Jerozolimie, który nie wie, co się tam w tych dniach stało». Zapytał ich: «Cóż takiego?» Odpowiedzieli Mu: «To, co się stało z Jezusem Nazarejczykiem, który był prorokiem potężnym w czynie i słowie wobec Boga i całego ludu; jak arcykapłani i nasi przywódcy wydali Go na śmierć i ukrzyżowali. A my spodziewaliśmy się, że On właśnie miał wyzwolić Izraela. Ale po tym wszystkim dziś już trzeci dzień, jak się to stało. Nadto, jeszcze niektóre z naszych kobiet przeraziły nas: były rano u grobu, a nie znalazłszy Jego ciała, wróciły i opowiedziały, że miały widzenie aniołów, którzy zapewniają, iż On żyje. Poszli niektórzy z naszych do grobu i zastali wszystko tak, jak kobiety opowiadały, ale Jego nie widzieli».
Na to On rzekł do nich: «O, nierozumni, jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! Czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby wejść do swej chwały?» I zaczynając od Mojżesza, poprzez wszystkich proroków, wykładał im, co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego.
Tak przybliżyli się do wsi, do której zdążali, a On okazywał, jakoby miał iść dalej. Lecz przymusili Go, mówiąc: «Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił». Wszedł więc, aby zostać wraz z nimi. Gdy zajął z nimi miejsce u stołu, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im. Wtedy otworzyły się im oczy i poznali Go, lecz On zniknął im z oczu. I mówili między sobą: «Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał?»
W tej samej godzinie zabrali się i wrócili do Jeruzalem. Tam zastali zebranych Jedenastu, a z nimi innych, którzy im oznajmili: «Pan rzeczywiście zmartwychwstał i ukazał się Szymonowi». Oni również opowiadali, co ich spotkało w drodze i jak Go poznali przy łamaniu chleba.
3. Warto zauważyć
Przepiękna w swoim klimacie opowieść jest ważnym świadectwem zmartwychwstania Jezusa. Widzieliśmy Go, rozmawialiśmy z Nim. I to całkiem sporo – mogą powiedzieć owi dwa uczniowie. A treść tej rozmowy nie uleciała w niepamięć z racji tego, że nie rozpoznali Jezusa. To właśnie pozwoliło im skoncentrować się na rozmowie właśnie, na pouczeniach, nie na radości ze spotkania z Zabitym i Zmartwychwstałym.
Opowieść potwierdza pewna trudną do pojęcia rzecz: Jezus po swoim zmartwychwstaniu był jakiś inny. Miał ciało, owszem, przecież zasiadł nimi do wieczerzy, łamał chleb, ale w pewnej chwili nagle zniknął. Podobnie zresztą było z ukazywaniem się Apostołom: Jezus pojawiał się mimo zamkniętych drzwi, a i z szybkim rozpoznaniem Go bywał kłopot – ot, w czasie cudownego połowu ryb u Ewangelisty Jana. To znak, że zmartwychwstanie Jezusa nie było „zwykłym” wskrzeszeniem. Jak córki Jaira, młodzieńca z Nain, Łazarza. Mówimy, że było to ciało uwielbione. Ale o jego charakterze nic dokładniej nie możemy już powiedzieć.
W opowieści słyszymy między innymi to, że Jezus tłumaczył uczniom co u Mojżesza (Pięcioksiąg) i w innych pismach Starego Testamentu odnosiło się do Niego. Czyli pokazywał, że to, co się wydarzyło przez lata Jego publicznej działalności aż do Jego śmierci i zmartwychwstania, nie jest czymś niespodziewanym. Tak miało być – mówił Jezus – tylko nie rozumieliście Pism. Ale teraz, skoro już ich zapowiedzi się wypełniły, możecie to wszystko dostrzec. Słyszy się czasami opinię, że dzisiejsi egzegeci wiele by dali, żeby dowiedzieć się, co wtedy powiedział im Jezus. To chyba jednak nie tak. Przynajmniej w ogólnych zarysach można owe tezy spotkać na przykład w mowach świętego Piotra w Dziejach Apostolskich. Ale także I w ogóle w całym nauczaniu pierwszych chrześcijan: wszak Ewangelie, w których sporo takich starotestamentalnych odniesień, to nie kroniki życia Jezusa ale opowieść o Nim pisana już perspektywy zmartwychwstania. Także więc uwzględniające to, jak w Jego postaci wypełniły się zapowiedzi proroków.
Opowieść ta przedstawia też bardzo ciekawy rys Jezusa, a przez to i Boga. Boga, który bardzo lubi człowieka, który jest człowiekowi bliski. I Boga, który wręcz płata człowiekowi figle. No bo trudno inaczej nazwać ową ślepotę owych dwóch uczniów i potem to nagłe zniknięcie Jezusa. Chcę, być blisko, chcę was przekonać, żebyście mocno wierzyli, ale nie czekam, aż zaczniecie się zachwycać. Wiem, że będziecie, ale niekoniecznie chcę tego słuchać, nie chcę was stawiać w takiej sytuacji, żebyście nie myśleli, że tego oczekuję...
A poza tym? Koniecznie trzeba to napisać jeszcze raz: poza tym opowieść ta jest po prostu piękna. Może dlatego, że namalowana między innymi barwami chylącego się u zachodowi słońca. Paradoksalnie jednak, kiedy to słońce zaszło, wzeszło Słońce znacznie jaśniejsze: spadła zasłona okrywająca zmartwychwstałego Chrystusa.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |