Krzyżowanie było najpowolniejszym - a także najbardziej bolesnym i hańbiącym - ze sposobów egzekucji stosowanych w grecko-łacińskiej starożytności, stąd wstręt, jaki odczuwała do niego tamta epoka.
Niezbędne więc było popołudnie, aby «przygotować święto», a przede wszystkim związaną z nim wieczorną ucztę" (J. Genot-Bismuth).
Jeśli ukrzyżowanie Jezusa miało rzeczywiście miejsce 14 nisan (zgodnie z chronologią Jana), wynika stąd, że Jezus został ukrzyżowany w godzinie składania codziennej ofiary, a umarł w godzinie, o której tysiące wiernych dopełniały obrzędu ofiary paschalnej.
Od razu po zgonie Jezusa obecni jeszcze w miejscu egzekucji arcykapłani szybko powrócili do Świątyni, gdzie ich nieobecność w taki dzień była czymś nienormalnym. Reszta tłumu postąpiła podobnie. Teraz każdemu pozostało akurat tyle czasu, żeby pójść do Świątyni, zakupić baranka i przyłączyć się do trzeciej (i ostatniej) grupy wiernych wpuszczanych na teren świątynny w celu zabicia baranka. W tym celu należało przejść z zachodu na wschód miasta, wspiąć się po ogromnych schodach Świątyni, stanąć w kolejce na dziedzińcu, gdzie sprzedawano zwierzęta, odstać drugą kolejkę przy Bramie Nikanora itd. Nie było ani minuty do stracenia.
Pielgrzymi, którzy już zabili swego baranka i odchodzili ze Świątyni z przeznaczonym na ten wieczór posiłkiem paschalnym, śpieszyli do swego miejsca zakwaterowania i nie mieli powodu, żeby kręcić się w pobliżu miejsca egzekucji.
Okolice Golgoty opustoszały więc, reszta gapiów rozeszła się i na wałach nie było już prawie nikogo. Zdjęcie Jezusa z krzyża dokonało się niemal bez świadków.
A Piłat? Prawie o nim zapomnieliśmy...
Po południu niewątpliwie wracał jeszcze myślami do sprawy Jezusa. W tym mieście pełnym teraz pielgrzymów z całego świata namiestnik Judei miał jednak inne zmartwienia. Poznaliśmy go jako człowieka autorytarnego i skrupulatnego. Z pewnością zadbał więc, żeby go informowano z godziny na godzinę o wydarzeniach.
Mniej więcej kwadrans po dwunastej, gdy załatwił już sprawę skazania na ukrzyżowanie dwóch pozostałych i zobaczył, że oddział opuszcza esplanadę Gabbata, namiestnik z pewnością spożył posiłek, nie opuszczając swego miejsca. Taki był rzymski zwyczaj[7]. Otrzymywał meldunki, nie miał jednak najmniejszej ochoty ponownie słuchać o ukrzyżowaniu; wystarczały mu słowa: „nic nowego". Możliwe, że od setnika plutonu egzekucyjnego usłyszał coś trochę innego. Nigdy nie dowiemy się, ani jakie tajemnicze zjawiska miały miejsce w chwili śmierci Jezusa, o których jest mowa w Ewangeliach, ani co Łukasz chciał powiedzieć, twierdząc, że ludzie bili się w piersi. Nie było „poruszenia wśród ludu" ze względu na Jezusa, stwierdza Etienne Nodet: „Jego śmierć w jednym momencie przekreśliła wspaniałe nadzieje, które mógł wzbudzić; nastroje tłumów są zmienne".
--------------------------------------
[7] Uderzający jest kontrast między legendą „orgii rzymskich" a niezwykłą prostotą codziennego życia tych ludzi. W rzeczywistości spożywali jeden (prawdziwy) posiłek w ciągu dnia.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |