Krzyżowanie było najpowolniejszym - a także najbardziej bolesnym i hańbiącym - ze sposobów egzekucji stosowanych w grecko-łacińskiej starożytności, stąd wstręt, jaki odczuwała do niego tamta epoka.
Fragment książki "Śledztwo w sprawie śmierci Jezusa", który publikujemy za zgodą Wydawnictwa M
W przeciwieństwie do tego, co malowali lub rzeźbili chrześcijańscy artyści, rzymskie krzyże nie były wysokie. Nie było to potrzebne, a poza tym byłoby niepraktyczne. Jak twierdzą archeologowie, pal wbity w ziemię na stałe (stipes) miał nie więcej niż dwa metry.
Można więc było bez trudności przytwierdzić do niego patibulum. Kładziono je i umocowywano na stipes, tak że całość miała kształt litery T. Stopy skazańca znajdywały się zatem około 60 cm nad ziemią.
Samo ukrzyżowanie było czynnością prostą i nie zabierającą wiele czasu. Po przyjściu do słupa kaźni skazanego kładziono na ziemi, z rękami rozciągniętymi wzdłuż belki. Najpierw przybijano je długimi, solidnymi gwoździami w nadgarstku, a więc „w miejscu anatomicznie do tego odpowiednim, w które gwóźdź łatwo wchodził i był przytrzymywany przez kości nadgarstka umocowane naciągniętymi tylnymi wiązadłami pierścieniowymi" (P. Barbet). Następnie podnoszono belkę razem z człowiekiem, trzymając ją za dwa końce, przysuwano do pala i podnoszono na wysokość jego końca, gdzie opadała i zaskakiwała - w jego wyżłobieniu. Pozostawało jeszcze przybicie stóp skazańca.
„Cenne znalezisko szkieletu ukrzyżowanego imieniem Jehohanania w roku 1968, w dzielnicy Gi'wat ha-Mitwar w Jerozolimie, potwierdza wzmiankowany pośrednio w Łk 24,39-40 fakt przybicia gwoździem również stóp Jezusa [...]". Ta archeologiczna ekshumacja „przyznaje rację głosom lekarzy kwestionujących możliwość zawieszenia ciała na gwoździach wbitych w dłonie [...] Przez sytuowanie blizn Jezusa w nadgarstku nie przeczymy danym ewangelijnym mówiącym o «dłoniach», określenie to można bowiem rozumieć w szerszym znaczeniu. Czy w stopy Jezusa wbito jeden gwóźdź czy dwa? Pozostawiając katom wystarczający margines swobody w wypełnianiu ich zadania, należy jednak zaznaczyć, że stopy ukrzyżowanego w Gi'wat ha-Mitwar były przybite do krzyża jednym gwoździem, przechodzącym przez kość piętową" (S. Legasse).
„Patibulum przyniesione przez skazańca na miejsce kaźni kładziono na ziemi, a on sam kładł się na nim. Ramiona kaci rozciągali równolegle do patibulum, tak by tworzyły kąt prosty z ciałem. Następnie brali miarę i świdrem wiercili dziury w belce. Wiedzieli, że ręce było łatwo przebić, w drewno natomiast gwoździe już tak łatwo nie wchodziły. Potem przybijali jedną rękę, rozciągali drugą i tę także przybijali. Ciało Chrystusa przybrało już, podobnie jak krzyż, kształt litery T, Jego ramiona i patibulum znajdywały się pod kątem prostym w stosunku do ciała. Wtedy podniesiono Go na wysokość stipes, co nadało krzyżowi kształt litery Tau. W tym momencie ciało obwisło, ramiona naciągnęły się, zmieniając kąt z 90° na 65°. Pozostawało jeszcze tylko przybić obydwie stopy, jedną na drugiej, jednym gwoździem, naginając kolana, które od razu osunęły się. Kolana znalazły się w pozycji kąta około 120°, a biodra i stopy około 150°. Jeśli, broniąc się przed uduszeniem, ciało unosiło się, opierając się na gwoździu, którym przybite były stopy, wtedy ramiona wracały do pozycji niemal horyzontalnej, mogły się jednak znaleźć najwyżej pod kątem 70° do ciała" (P. Barbet).
Ukrzyżowany umierał więc na tężyczkę mięśniową, powodującą stopniowe duszenie się.
Krzyżowanie było najpowolniejszym - a także najbardziej bolesnym i hańbiącym - ze sposobów egzekucji stosowanych w grecko-łacińskiej starożytności, stąd wstręt, jaki odczuwała do niego tamta epoka. To także było powodem, dla którego krzyż stanie się popularnym symbolem chrześcijańskim dopiero po zniknięciu krzyżowania jako przewidzianej w prawie kary.
W opinii Cycerona była to „najokrutniejsza i najstraszliwsza kara śmierci"[1].
„Czyż znajdzie się ktoś taki, kto by wolał topnieć pośród męczarni, gasnąć powoli i tylekroć wypuszczać duszę jakby po kropelce zamiast wyzionąć ją od razu? Czy znajdzie się ktoś taki, kto by przystawiony do owego nieszczęsnego drewna już okaleczony, już oszpecony i przemieniony w obrzydliwy kadłub, który składa się jedynie z pleców i piersi, kto prócz pala miał już wiele innych sposobności do śmierci, chciał jeszcze przewlekać życie? [...]"[2] -pisze Seneka.
Kallistratus wreszcie twierdzi, że jest to „najstraszniej sza kara, porównywalna jedynie ze spaleniem żywcem"[3].
--------------------------------------
[1] In Verrem II, 5,64, 165.
[2] Listy moralne do Lucyliusza, 101,14, tłum. W. Kornatowski, Warszawa 1998, s. 535.
[3] Digesta, 48,19,28.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |