Śmierci Jezusa towarzyszyły tajemnicze „znaki": ciemności, zasłona w świątyni rozdarta na dwie części, otwarcie się grobów, powstanie umarłych...
Jak już zaznaczaliśmy w innych wypadkach, wydaje się, że tłumaczenie przyjęte przez episkopat włoski wymagałoby pewnego retuszu, nie tylko ze względu na szacunek dla tekstu oryginalnego, ale także dla uniknięcia dwuznaczności, które mogłyby spowodować u jakiegoś czytelnika niepewności i zakłopotanie. Język grecki Łukasza mówi w rzeczywistości, tou eliou eklipontos, przy czym ostatni termin pochodzi od ekleipo, co znaczy (kiedy jest, jak tutaj, użyty w znaczeniu nieprzechodnim) „słabnąć, ustawać", aż do momentu, że hoi eklipontes są „umarłymi", tymi, którzy są „nieobecni". A więc, trzeci Ewangelista nie mówi (jak tłumaczy K.E.W.), że słońce się „zaćmiło", ale, że „straciło siły", „osłabło", „dawało mniej światła".
Nie chodzi tutaj o jakąś subtelną różnicę, ale o zasadniczy problem: gdyby Łukasz mówił o „zaćmieniu", natychmiast postawiłby się poza wszelkim prawdopodobieństwem. Jak wiadomo, kalendarz żydowski (który jest przeważnie księżycowy, w odróżnieniu od naszego, który jest słoneczny) łączył Paschę z pełnią księżyca: zaćmienie słońca jest możliwe tylko w czasie nowiu księżyca. Łukasz nie popada w taki błąd: a więc jest to inne z tych miejsc, w których uważny badacz tekstu oryginalnego utwierdza się we wrażeniu ukrytej dokładności Ewangelistów, ich wypowiadania się. które mądrze unika nieprawdopodobieństwa, o jakie są często zbyt łatwo oskarżani. Stąd także nasza propozycja skontrolowania „oficjalnego" tekstu katolickiego, usuwając wszelką wzmiankę o nieistniejącym zaćmieniu.
Określiliśmy to już ściśle od pierwszych linijek: trzeba mieć świadomość, że tym, co tutaj ma przede wszystkim znaczenie, jest symbol (ciemności jako oznaka żałoby kosmicznej spowodowanej dokonującym się na Golgocie dramatem; boleść Ojca Stworzyciela nad cierpieniem Syna Odkupiciela).
Ale, jednak w tej świadomości: dlaczego nie? Dlaczego mianowicie ciemność, o której mówią synoptycy, nie mogłaby rzeczywiście się zdarzyć, razem z innymi „znakami"? Nie należy zapominać, że wszyscy trzej Ewangeliści opierają się na dokładnych świadectwach. Mateusz: Setnik zaś i jego ludzie, którzy odbywali straż przy Jezusie, widząc trzęsienie ziemi i to, co się działo, zlękli się bardzo i mówili: «Prawdziwie, Ten był Synem Bożym» (27,54). U Łukasza jest to nie tylko ten oficer rzymski, który „oddał chwałę Bogu i mówił: «Istotnie, człowiek ten był sprawiedliwy », były też wszystkie tłumy, które zbiegły się na to widowisko, gdy zobaczyły, co się działo, wracały bijąc się w piersi (23,47n).
Również więc tutaj Ewangeliści nie zamierzają poruszać się w niebiosach mitu, w hiperuranium symbolu, lecz odsyłają do osób i ścisłych danych. Oprócz tego, za pomocą wyrażeń, w których jest chyba możliwe uchwycić dokładne wspomnienie, bezpośrednie świadectwo. Marek, na przykład, ma tutaj dosłownie „Setnik zaś, który stał naprzeciw..." (15,39). W tym „stał", w tym ex enantias autou, "naprzeciw" wydaje się spostrzegać światło pamięci: albo jakiegoś ucznia, albo samego setnika, który jak inni oficerowie rzymscy, o których mówi Nowy Testament, bardzo dobrze mógłby zostać członkiem pierwotnej wspólnoty. I przekazać jej swoje wspomnienia.
Wobec tego, że mówimy o tym żołnierzu: wiemy, że pośród bezspornych i nie ulegających kwestii uprzedzeń krytyki nazywającej siebie „naukową", jest escalation, którą można by uchwycić w dokumentach Nowego Testamentu. Mianowicie najstarsze, najbliższe wydarzeniom, byłyby bardziej powściągliwe, z upływem czasu nadymałaby tradycję, czyniąc ją coraz bardziej elokwentną, skłaniając ją do okrywania Jezusa znaczeniami, tytułami, szatami coraz pełniejszymi blasku. Jest to zastosowanie do historii ewangelicznej (wspominaliśmy już o tym) dogmatu ewolucjonistycznego: od mniejszego do większego, od prostszego do bardziej złożonego.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |