My, znękani różnorakim złem, targani niepokojami, wątpliwościami, żalem, bezsilnością...
Wszystko się wali, trudno wytrzymać, nie chce się żyć. W życiu osobistym chrześcijanina, w życiu społecznym... Jak się w tym wszystkim odnaleźć? Jak dalej wierzyć, że Bóg widzi, pamięta, że Mu na nas zależy? A może to, co się dzieje to Jego kara? Za grzechy moje, za grzechy moich braci i sióstr, za grzechy... Za naszą nieudaczność, za nasze lenistwo, za... Tylko czemu karze nas, wierzących, a nie widać, by karał tych, którzy Go całkiem lekceważą? Czemu wydał nas na pastwę ich kpin i szyderstw? Czemu pozwala nie tylko na zasłużoną krytykę, ale na podłe insynuacje i oszczercze oskarżenia? Czemu pozwala opiłowywać i traktować jak jakiś gorszy sort, niepełnowartościowych członków społeczeństwa, czy wręcz jak jakieś pasożyty? Boże, gdzie jesteś?
Do przeżywających podobne dylematy, targanych nieuniknionymi konfliktami we wspólnotach, zranionych fałszywymi naukami, niewiernością czy nawet zdradą współbraci, a nadto wrogością otoczenia traktującego chrześcijan jak społecznych wyrzutków i oskarżającego ich o najbardziej haniebne czyny... Do siedmiu Kościołów w Azji Jan w Apokalipsie napisał.
Łaska wam i pokój
od Tego, Który jest, i Który był i Który przychodzi,
i od Siedmiu Duchów, które są przed Jego tronem,
i od Jezusa Chrystusa, Świadka Wiernego,
Pierworodnego umarłych
i Władcy królów ziemi.
Temu, który nas miłuje
i który przez swą krew uwolnił nas od naszych grzechów,
i uczynił nas królestwem - kapłanami dla Boga i Ojca swojego,
Jemu chwała i moc na wieki wieków! Amen.
Oto nadchodzi z obłokami,
i ujrzy Go wszelkie oko i wszyscy, którzy Go przebili.
I będą Go opłakiwać wszystkie pokolenia ziemi.
Tak: Amen.
Jam jest Alfa i Omega, mówi Pan Bóg,
Który jest, Który był i Który przychodzi,
Wszechmogący.
Tych siedem Kościołów w Azji – Azji Mniejszej, czyli na terenach dzisiejszej Turcji – to Kościoły w Efezie, Smyrnie, Pergamonie, Tiatyrze, Sardes, Filadelfii i Laodycei. Ich sytuację Jan znał i za chwilę napisze do nich konkretniej. Ale przecież podobne co one trudności przeżywały i inne Kościoły tego czasu. I przeżywamy też my, chrześcijanie XXI wieku. To także do nas też święty Jan kieruje słowa: „łaska i pokój od Tego, Który jest, i Który był i Który przychodzi”.
Łaska i pokój... Grecy w tamtych czasach pozdrawiali się słowem „”raduj się”. W tym języku podobne jest do słowa „łaska”. Można powiedzieć: raduj się człowieku obdarzony łaską Boga. A pokój... Tak witano się w kręgach semickich. Bo cóż ważniejszego w świecie targanym przeciwnościami, niż pokój? Chrześcijanie rekrutujący się spośród jednych i drugich, witając się tymi słowami, uświadamiają sobie wielkość danego im przez Boga daru.
To tylko zwyczajowe pozdrowienie, rozpoczynające list? Święty Paweł pisał podobnie. W jego listach brzmi to jak życzenie. „Niech Bóg będzie dla was życzliwy”. I tak moglibyśmy też czytać Jana, ale... Gdy uświadamiamy sobie, że Jan to ten, który przez anioła właśnie otrzymał objawienie od samego Jezusa Chrystusa, gdy uświadamiamy sobie, że o tym objawieniu będzie pisał, to chyba nie są to już tylko życzenia. To jakby przekazanie pozdrowień "od tego, Który jest, Który był i Który przychodzi”. Pozdrowienia od Boga. Dla nas. Dla nas chrześcijan targanych wątpliwościami, ranionych niewiernością i zdradą, poniżanych wyśmiewaniem i szykanowaniem, oskarżanym o najgorsze. Dla nas. Pozdrowienia od Boga. On widzi. On o nas nie zapomniał. Wie, że teraz przeżywamy trudne chwile. Ale jest z nami.
Dlaczego „od Tego, Który jest, i Który był i Który przychodzi”? A nie, jak byśmy się raczej spodziewali, od tego, który był, jest i będzie? Bo On przede wszystkim jest. Zawsze. On „Jest, który jest” – jak objawił się kiedyś Mojżeszowi; nigdy nie opuszcza tego świata, nigdy nie przestaje się losem człowieka interesować. Był? To z kolei odwołanie się do historii. Już poznaliście Boga, wiecie kim jest – mówi w ten sposób Jan. Znacie Jego miłość ku nam, skoro, pomijając już nawet wszystko inne, posłał swojego Syna na świat, aby nas zbawił. A że jest tym, który przychodzi... On ciągle na nowo wkracza w życie człowieka i całego świata. Choć często go nie widzimy, a na pewno nie widzą Go oczy naszego ciała, ciągle żyje i ciągle działa. Przychodzi jakoś we wszystkim, co nas spotyka. I radosnym i trudnym. Przychodzi. I On nas pozdrawia: łaska wam i pokój.
Kto jeszcze śle Kościołom w Azji i nam pozdrowienia? Owych siedem Duchów, to najpewniej Duch Święty. Przychodzący, jak prorokował Izajasz z siedmioma darami. I być może to też nawiązanie do wizji proroka Zachariasza, w której Duch Boży przedstawiony jest jako świecznik z siedmioma lampami, z których każda ma siedem palników... Siedem w Biblii to liczba wyrażająca doskonałość. Od najdoskonalszego Ducha (7x7) mamy pozdrowienia...
I śle też Kościołom pozdrowienia królujący po wniebowstąpieniu w niebie Jezus Chrystus. Znacie Go przecież, prawda? – przypomina chrześcijanom Jan. To „Świadek Wierny”. To On, pełniąc wolę Bożą, najlepiej swoim życiem i nauczaniem zaświadczył, kim jest Bóg, jaki jest Jego zamysł względem nas, ludzi. Tak, cały świat pogrążony jest jeszcze w mroku. Błądzi, gdy wydaje mu się, że zbawić go może jakieś bóstwo albo że prawdę o Bogu przedstawił jakiś inny Prorok. Błądzi, bo nieraz w ogóle odrzuca Boga i nie ma żadnej nadziei na życie wieczne. A my, dzięki Świadkowi Wiernemu, mamy.
To też „Pierworodny umarłych”, czyli ten, który skazanej przez grzech Adama na zagładę ludzkości dał szanse na nowe życie. Umarłym dał szanse na odrodzenie. Sam, zaznawszy śmierci, jako pierwszy się odrodził. To też ten, który jest „Władcą królów ziemi”. Tych nazywanych prezydentami i premierami też. Uciskają was? Traktują niesprawiedliwie? Bo popadli w zarozumiałość, zapomnieli, że jednak mają nad sobą Pana. Dlatego tak się szarogęszą, dlatego Boga lekceważą. Ale On ma moc przywołać ich do porządku. Zobaczycie...
Pozdrawia swoich Chrystus, który nas miłuje. Naprawdę miłuje. A dowodem to, że uwolnił nas od grzechów przez swoją krew, przez swoja bolesną śmierć. I to, że uczynił nas „królestwem - kapłanami dla Boga i Ojca swojego”; mającą służyć Bogu i ludziom wspólnotą kapłanów. Tak, jesteśmy w swojej służbie dla świata kapłanami Boga. Bo świadcząc o Bogu, przyciągając do Niego swoimi słowami, czynami i życiową postawą, jesteśmy niejako pośrednikami między światem a Bogiem. Zaszczytna to służba. Być pośrednikiem ludzi u Boga, i Boga u ludzi... Tak, niech miłującemu nas Jezusowi Chrystusowi będzie za to wszystko chwała i moc na wieki wieków! Czcimy Twoją wielkość Jezu Chryste, wierzymy, że naprawdę jesteś mocny...
Tak... Chyba tak to właśnie jest. Jan nie pozdrawia nas od siebie. On pisząc do nas przekazuje nam pozdrowienie od Trójjedynego Boga.... A gdzie On jest? Gdzie jest kiedy Go potrzebujemy? – pyta niejeden zdruzgotany tym, co dzieje się wokół chrześcijanin. Spokojnie. Nadchodzi. Nie tylko dlatego, że jest tym, zawsze „przychodzącym”., wchodzącym w ludzka historię. Nadchodzi z obłokami. Czyli z nieba. Na ostateczny sąd. Trzeba tylko cierpliwie czekać.
Nie zjawi się niezauważalnie, duchowo, tylko dla was, dla nas, wierzących. W ten dzień zobaczą Go wszyscy. Także ci, „którzy Go przebili”, czyli wszyscy przykładający rękę do Jego śmierci. Nie tylko przecież owi Żydzi, którzy skazali Go na śmierć, nie tylko owi Rzymianie, którzy wyrok śmierci wykonali. Wszyscy, którzy przybijają Go do krzyża i przebijają włócznią swojego zatwardziałego trwania w grzechu, swojej pogardy wobec Boga. Wszyscy, którzy zabijają Go w Jego braciach i siostrach tu na ziemi. Zobaczą i zapłaczą. Nad własną głupota, nad własną podłością. Zrozumieją, że błądzili. Zrozumieją, że to błądzenie często nie było spowodowane zwykłą niewiedzą, ale było owocem znikczemniałego serca, które wbijając się w pychę stało się tak podłe, że niezdolne było zobaczyć Boga. Nie mówiąc już o tym, by zgiąć przed Nim kolana. Tak, Amen, tak właśnie się stanie. Na pewno.
Bo Bóg nie tylko deklaruje, ale naprawdę jest Alfą i Omegą; początkiem i końcem wszystkiego. Miał w postaniu świata pierwsze słowo, będzie miał i ostatnie. Wszystko, cały świat, jest Jego. Do Niego – jak mówi kapłan błogosławiąc w Wigilię Paschalną nowy Paschał – należy też czas i wieczność. Zawsze jesteśmy w Jego ręku.
On jest tym, Który jest, który był i który przychodzi. Ciągle, w naszym tu i teraz i przychodzi na koniec czasów, by zapłakali ci, którzy Jego Syna przebodli. On jest Wszechmogący. I taki właśnie Bóg, nam, znękanym różnorakim złem, targanym niepokojami, wątpliwościami, żalem i bezsilnością, śle swoje pozdrowienie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |