Pan nie ma nic przeciwko pytaniom i niepokojom człowieka – na każde udziela odpowiedzi. Faktem jest, że często tych odpowiedzi nie rozumiem...
Nie jest tak istotne ile masz. Ważne, co kochasz.
I co z tego, że słuchaliśmy samych siebie, że poznaliśmy uroki samorealizacji, że doświadczyliśmy swobodnego wyboru? Co nam po tym?
Co wspólnego mają oczy z sercem? Lekarz powiedziałby pewnie, że nic. Ktoś, kto ma choćby niewielkie doświadczenie w sprawach duchowych wie, że serce to takie swoiste okulary. Od nich zależy jak postrzegamy świat.
Święty Piotr, gdy boleśnie przekonał się o swych nędznych możliwościach kochania.
Poruszył ich obraz Ukrzyżowanego czy Zmartwychwstałego? Poczuli się winni czy… zbawieni? I co miał na myśli apostoł wzywając do nawrócenia?
Bóg, który pragnie, by człowiek pokochał Go „całym sercem” (Pwt 4,29), nieraz stwierdza, że „jego serce jest daleko”.
Same ceremonie to stanowczo za mało.
Logika posiadania zwycięża myślenie o kształtowaniu siebie i swojego serca. I tym samym powoduje „skurcz serca”.
W dobie instalacji i dizajnu Cudowny Medalik i obrazek z Niepokalanym Sercem wydają się mało przemawiającymi reliktami świata, który odszedł.
Być Kościołem Matką mającym oczy Matki. Czyli widzieć. Nie tylko to, co leży na ulicy, rzuca się w oczy, epatuje biedą...
Rozumem nie potrafimy ogarnąć istoty Boga. Wiemy za to, rozumiemy, kim jest dla nas, jaki jest dla nas.
Garść uwag do czytań na święto Matki Kościoła z cyklu „Biblijne konteksty”.
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.