Garść uwag do czytań na XVII niedzielę zwykłą roku C z cyklu „Biblijne konteksty”.
2. Kontekst drugiego czytania Kol 2,12-14
To czytanie dobrane jest raczej przypadkowo, stanowi kontynuację lektury tego listu trwającej już od kilku niedziel. Zadziwiająco łączy się jednak z główna myślą pozostałych czytań.
Z Chrystusem pogrzebani jesteście w chrzcie, w którym też razem zostaliście wskrzeszeni przez wiarę w moc Boga, który Go wskrzesił. I was, umarłych na skutek występków i «nieobrzezania» waszego grzesznego ciała, razem z Nim przywrócił do życia. Darował nam wszystkie występki, skreślił zapis dłużny, przygniatający nas nakazami. To właśnie, co było naszym przeciwnikiem, usunął z drogi, przygwoździwszy do krzyża.
Trudno właściwie dociec na czym polegały błędy doktrynalne, którym hołdowali chrześcijanie w Kolosach. To w nawiązaniu do nich Paweł pisze czytane tej niedzieli słowa. Moment wcześniej wyjaśnia Kolosanom, że Chrystus jest jedyna prawdziwą głową ludzi i bytów duchowych. W czytanym fragmencie zwraca uwagę nacisk, jaki kładzie na fakt bezużyteczności obrzezania. Tak, obrzezania. Tak wynika z kontektu. Wskazuje, że przez chrzest stało się w życiu tych chrześcijan coś znacznie większego: umarli i zostali wskrzeszeni. A jako nie żyjący już wedle „starego człowieka”, nie są też obciążeni starymi grzechami. Ich po prostu już nie ma. Zapis dłużny został anulowany.
Określenie chrztu jako nowych narodzin i stwierdzenie, że gładzi on wszystkie grzechy to jedno ze źródeł chrześcijańskiego rozumienia tego sakramentu. Dziś jednak warto zwrócić uwagę na co innego. Na owo odrzucenie myślenia, że aby podobać się Bogu trzeba skrupulatnie wypełniać Jego prawo. Dokładniej: że tylko ten ma szansę podobać się Bogu, kto nie tylko teraz, ale i w przeszłości żył nieskazitelnie. To dokładnie to samo, o czym napisałem kreśląc zamysł autora Księgi Rodzaju i – szerzej – całego Starego Testamentu. Bóg szuka wiary człowieka, szuka Jego zaufania. Nie bezgrzeszności. Bo grzech – co wyraźnie widać w grzechu Adama i Ewy – wypływa z braku zaufania do Boga. I ten brak zaufania jest dla Boga gorszy niż każdy pojedynczy upadek słabego człowieka. To dlatego Abrahamowi, mocno ufającemu Bogu, nie robi On wyrzutów z powodu tej czy innej niedoskonałości. To dlatego sam Jezus piętnuje faryzeuszów, którzy mocno starają się o zachowanie prawa, ale robią to nie z miłości do Boga, ale głownie po to, by Bóg się ich nie czepiał. Nie z wewnętrznego przekonania, że tak jest dobrze, ale dla poczucia, że Bóg w zamian powinien się im odwdzięczyć.
Pytanie na dziś: czy my, chrześcijanie XXI wieku chcemy zachowywać Boże prawo, bo uznajemy, że tak jest dobrze, czy dlatego, żeby Bóg nie miał się o co nas czepiać. Czy kochamy Boga, ufamy Mu, czy chcemy tylko mieć święty spokój. W wersecie przed Ewangelią usłyszą „Otrzymaliście Ducha przybrania za synów,
w którym wołamy: «Abba, Ojcze»”. Czy mamy świadomość bycia synami, przyjaciółmi, domownikami Boga, czy tylko podchodzimy do sprawy jak do nielubianej pracy, która chcąc nie chcąc trzeba jakoś tam wykonać.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |