Bądź wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi... Cóż bowiem lepszego nad obcowanie z Bogiem?
Pełne ufności powierzenie się woli Boga tworzy jakby ostatni stopień na „drodze” do „celu”. Zgodnie z Modlitwą Pańską będziemy musieli ten etap przejść, aczkolwiek w odwrotnym porządku. Ewagriusz z Pontu poświęcił temu tematowi dużą liczbę sentencji. Pierwsza z nich odwołuje się bezpośrednio do trzeciej prośby Ojcze nasz:
Nie módl się o spełnienie swych własnych pragnień; niekoniecznie bowiem muszą się one zgadzać z wolą Boga. Raczej módl się tak, jak się nauczyłeś, słowami: bądź wola Twoja we mnie. I w każdej sprawie proś Go, aby spełniała się Jego wola. Bo przecież chce On tego, co dobre i korzystne dla twojej duszy – ty zaś nie zawsze tego szukasz.
Druga sentencja zawiera osobiste wyznanie, jakie z pewnością mógłby złożyć każdy człowiek modlitwy.
Często, modląc się, prosiłem o to, co wydawało mi się dobre dla mnie i obstawałem przy mej prośbie, bezmyślnie przymuszając wolę Bożą. Nie dopuszczałem, aby raczej On sam udzielił mi tego, o czym wiedział, że jest dla mnie korzystne. A jednak kiedy otrzymałem to, o co prosiłem, czułem się bardzo przygnębiony, że nie prosiłem raczej o spełnienie się Jego woli – to bowiem, co otrzymałem, nie było takie, jak się spodziewałem.
Trzecia sentencja wreszcie wyciąga wnioski z tego, co zostało powiedziane.
Cóż innego jest dobrem, jeżeli nie Bóg (por. Mk 10,18)? Pozostawmy więc Jemu wszystko, co nas dotyczy, a będzie nam dobrze. Ten bowiem, który jest samą dobrocią, jest także dawcą dobrych darów.
Pozostaje tak również wtedy, kiedy musimy na nie czekać. Bóg bowiem zwleka – pozornie – tylko po to, żebyśmy jeszcze intensywniej się modlili, co samo w sobie jest już wielkim dobrem. Cóż bowiem lepszego nad obcowanie z Bogiem?. Jak pokazuje przypowieść o ubogiej wdowie i bezlitosnym sędzi, powinniśmy wytrwać na modlitwie, a zostaniemy wysłuchani. Jeśli prosimy zaś tylko o to, co podoba się Bogu, i nie próbujemy w niemądry sposób forsować naszej woli, to nieustannie będziemy pełni pokoju i wdzięczni „w modlitwie”, w tym głębszym mianowicie sensie, o którym mowa była powyżej. Należy do tego również to, że ochoczo znosimy zmartwienia, gdyż właściwie stanowią one „materiał” wolnej od trosk modlitwy.
Także w modlitwie prośby, a o nią tutaj chodzi, wychodzi na jaw stosunek człowieka do Boga: pełen ufności, jak do własnego Ojca, bądź też samolubny i wypełniony wymaganiami, jakby Bóg był jakimś obcym Panem.
***
Gabriel Bunge, "Modlitwa Ducha. Studia o traktacie De oratione Ewagriusza z Pontu", Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC