Odpowiedź:
Znów mamy tu tylko ogólnikowe i przenośne określenia o „dniach ostatnich”, „końcu czasów”, itd. Określenia mówiące o „końcu czasów” autorzy biblijni rozumieli jako odnoszące się do bardzo szerokiego okresu czasu. Np. autor Dn 8,17–20, pisząc o „końcu czasów” (por. Dn 11,35.40 i 12,4.9), wyraźnie ma na myśli panowanie medo–perskie z czasów sprzed NT. W czasach gdy powstawał NT, od wydarzeń określonych w Dn 8,19–20 mianem „końca czasów” minęły już całe dziesiątki lat, jednakże nic nie wskazuje na to, że jakiegokolwiek autora NT (uznającego przecież księgę Dn za księgę Bożą) dziwiło to, że określenie „koniec czasów” z Dn oznacza obszar trwający już co najmniej ok. 200 lat (por. też Mi 4,1; Iz 2,10; Syr 19,25). Sprawa jest jasna dla żyjących w świecie kategorii semickich autorów biblijnych: określenia takie jak „koniec czasów” były rozumiane względnie i nie musiały oznaczać jakiegoś bardzo krótkiego czasu. Zatem to, co napisałem w poprzednim punkcie o określeniu „blisko” w Biblii, również odnosi się do tego miejsca naszych rozważań.
Dalej mamy list św. Jakuba Apostoła. Rozdział piąty rozpoczyna się od triumfalnych słów plebsu grożącego bogatymi: „A teraz wy, bogacze, płaczcie i narzekajcie nad nieszczęściami, jakie na was przyjdą” (Jk 5, 1; NTI), bowiem: „Żyliście beztrosko na ziemi i wśród dostatków tuczyliście serca wasze w dniu rzezi” (Jk 5, 5; BT; w innych przekładach: „…utuczyliście serca wasze na dzień uboju” – tak w NTI i NTG). Dla tych sekciarzy krew Zbawiciela przelana na krzyżu zwiastowała dzień rzezi. Niewątpliwie pokojowe przesłanie.
Odpowiedź:
Tu mamy sytuację, w której autor biblijny kieruje do bogaczy przestrogę, że spotka ich kara od powracającego Pana. Z pozoru wydaje się, że autor biblijny pisze w Jk 5,1 do bogaczy, iż jakieś eschatologiczne i karzące działanie Boga spotka ich jeszcze za jego i ich życia. Jednakże tak wcale być nie musi, gdyż u autorów poruszających się w świecie kategorii semickich już co najmniej od czasów Izajasza przyjmowano taką formę wypowiedzi, na podstawie której wydawało się, że jakiś pisarz kieruje przestrogi Boże do sobie współczesnych, o których jednak wcale nie sądzi, że to właśnie oni będą świadkami spełnienia się tych przepowiedni. Dla przykładu można podać, że wspomniany prorok Izajasz w Iz 2,10 zwraca się w trybie rozkazującym liczby pojedynczej (hebrajskie: bo’ – „wejdź”) do kogoś sobie współczesnego, jakby to w jego oczach miały się spełnić przyszłe wizje eschatologiczne zawarte w dalszych wersach Księgi Izajasza (Iz 2,10–12n), mówiące o objawieniu się Jahwe w czasach mesjańskich. Jednakże opis wydarzeń eschatologicznych zawarty w 2 rozdziale Księgi Izajasza nie dotyczył ludzi współczesnych Izajaszowi. Autorzy NT często nawiązujący do Księgi Izajasza byli zapewne obeznani z tym faktem i z taką formą literacką, gdzie ktoś może zwracać się do sobie współczesnych, odnosząc do nich zapowiadane przyszłe wydarzenia w taki sposób, jakby miały spełnić się na nich. Przytoczona zatem w 5 rozdziale Listu św. Jakuba przestroga mówiąca o karze Bożej dla współczesnych autorowi listu bogaczy niekoniecznie musiała w jego mniemaniu spełnić się w czasach mu współczesnych lub w czasach bliskich spisaniu tego listu.
Dalej czytamy: „Przetoż, bracia! bądźcie cierpliwymi aż do przyjścia Pańskiego.” (5, 7) i chwilę dalej: „Oto, sędzia już przede drzwiami stoi.” (5, 9).
Odpowiedź:
Znów mamy tu jedynie metaforycznie wyrażoną ideę bliskości przyjścia Jezusa („sędzia jest już u drzwi”), bez podania jakichkolwiek precyzyjnych danych odnośnie do czasu tego przyjścia. Jak jednak wyżej pisałem, pisanie przez autorów biblijnych o tym, że powrót Pana jest „bliski”, nie dowodzi rychłego powrotu rozumianego w czysto ludzkich kategoriach i proporcjach zamkniętych w okresie co najwyżej „kilku lat”.
Kolejny list (św. Piotra) mówi: „przybliżył się koniec wszystkiego” (1 P 4, 7)
Odpowiedź:
Ten argument jest już zupełnie niepoważny. Przecież ten tekst nic nie mówi o jakichkolwiek oczekiwaniach końca świata w I wieku naszej ery. On mówi tylko tyle, że przybliża się koniec wszystkiego, co nie jest żadnym czasowym sprecyzowaniem czasu końca świata. Weźmy taki przykład: gdyby ktoś powiedział „kataklizm się przybliża” o kataklizmie, jaki ma nastąpić na przykład za kilka milionów lat, czy znaczyłoby to, że ten kataklizm nastąpi nie w ciągu kilku milionów lat, tylko np. w ciągu kilku lat? Nie, zatem powyższy argument Agnosiewicza oparty na 1 P 4,7 jest kompletnie do niczego.
Psychoza narastała w okresie kilkudziesięciu lat I w. Oto w Ewangelii Mateusza Jezus mówi: „Tedy (…) wiele fałszywych proroków powstanie i wiele ich w błąd zawiodą.” Marek wspomina o wielu fałszywych Chrystusach, którzy zwiodą wielu w owe dni. Późniejsze pismo (list św. Jana) mówi już: „Dziateczki! ostateczna godzina jest; a jakoście słyszeli [chodzi o wspomniane fragmenty Ewangelii – przyp.], że antychryst przyjść ma, i teraz wiele antychrystów powstało; stąd wiemy, iż jest ostateczna godzina.” (1 J 2, 18)
Odpowiedź:
Dobrze, że Agnosiewicz przytoczył ten wers, bo po użytych w nim słowach „nadeszła ostatnia godzina” znów bardzo dobrze widać, że autorzy NT używali przenośnych zwrotów mówiących o czasie ostatecznym. Przecież autor słów zawartych w 1 J 2,18 nie mógł brać dosłownie słów o „ostatniej godzinie”, bowiem w tamtych czasach doręczenie listu zajmowało co najmniej kilka dni. Ten przykład dobrze pokazuje, że wszystkie wyżej omawiane i mówiące o powrocie Jezusa określenia z NT, jak „u drzwi”, „blisko jest” itd., nie mogą być rozumiane dosłownie i są przenośniami. Tym samym na podstawie powyższego wersu z 1 J 2,18 mówiącego o powrocie Jezusa „za godzinę” można zaprzeczyć wszystkim dosłownym interpretacjom Agnosiewicza, stosowanym względem słów używanych w NT na określenie bliskości tegoż właśnie powrotu Jezusa.
Również Apokalipsa św. Jana, powstała ok. 100 r., parokrotnie wspomina, że czas jest bliski (dzisiejsi chrześcijanie wierzą jednak, że przyjdę rychło może również oznaczać czekanie ponad 1900 lat, kilkukrotnie więcej niż liczyła ówczesna historia państwa rzymskiego, powstałego symbolicznie w 753 r. p.n.e.!
Odpowiedź:
Nie wiem, czemu akurat autorzy biblijni mieliby odmierzać i interpretować czas w rytmie panowania pogańskich cesarstw, w tym wypadku akurat wyjątkowo nieprzychylnych chrześcijaństwu. Zauważmy, że po raz kolejny wychodzi na to, że Agnosiewicz nie zna biblijnych kategorii czasu, wciąż przykłada tylko jakieś świeckie kategorie do oceniania tych pojęć. Gdyby je znał trochę lepiej, to wiedziałby, że w np. wyżej wspomnianych wersach z Ag 2,6 i Ps 37,10 Bóg mówi, iż minie tylko „jedna chwila”, zanim nastąpi pokój czasów mesjańskich. W oczach autora Apokalipsy, który niewątpliwie znał takie kategorie biblijne (patrz aluzje do Psałterza w Ap 1,5 [aluzja do Ps 89,38.28]; 12,5 [aluzja do Ps 2,9]), od wypowiedzenia tych słów minęło blisko tysiąc lat (psalmy przypisywano Dawidowi), i nic nie wskazuje na to, że autora Apokalipsy św. Jana dziwił fakt, iż słowa te wciąż czekały na swe wypełnienie. Z punktu widzenia kategorii biblijnych nie było więc nic niestosownego w używaniu przez pisarzy NT takich słów jak „blisko” na określenie bardzo długich okresów czasu, bowiem taka sytuacja była już znana autorom NT z lektury tekstów ST. Przepraszam czytelników za to, że wciąż powtarzam ten argument, ale dobrze unaocznia on pewne ważne kwestie, jakie przeoczył Agnosiewicz, który zresztą sam powtarza wciąż ciągle te same argumenty (stąd moje odpowiedzi również i z tego powodu się powtarzają).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |