Czy Jezus przepowiedział Apostołom koniec świata za ich życia?



Objawienie 1:3: „Błogosławiony, który czyta i ci, którzy słuchają słów proroctwa tego, i zachowują to, co w niem jest napisane; albowiem czas blisko jest.”; 3:11: „Oto idę rychło”;22:7: „Oto przychodzę rychło: Błogosławiony, który zachowuje słowa proroctwa księgi tej.”; 22:10: „Potem mi rzekł: Nie pieczętuj słów proroctwa księgi tej; albowiem czas blisko jest.”; 22:12: „A oto przychodzę rychło, a zapłata moja jest ze mną, abym oddał każdemu według uczynków jego.”; 22:20: „Tak mówi ten, który świadectwo daje o tych rzeczach: Zaiste, przyjdę rychło. Amen. I owszem przyjdź, Panie Jezusie!”

Odpowiedź:
Tutaj jest podobnie jak w wyżej w przypadku słowa eutheos. Tym razem Jezus, mówiąc w powyższych przytoczonych przez Agnosiewicza tekstach Apokalipsy o swym „rychłym przyjściu”, używa słowa tahy, które również w tekstach eschatologicznych może posiadać znaczenie wiążące się z bardzo długim okresem, choćby rzędu setek lat. Np. w Iz 51,5 (wersja grecka ST) Bóg mówi, że „rychło” (tahy) nadejdzie czas jego sądu nad narodami. Chodzi tu oczywiście o czasy mesjańskie. W tekście tym pada to samo słowo tahy, co w powyższych wersach przytaczanych przez Agnosiewicza z Apokalipsy. Od napisania tych słów minęły setki lat do czasów NT, a jednak wśród czytających grecki tekst ST w czasach Jezusa nikogo nie dziwiło, że mimo upływu setek lat w literaturze ST padały takie określenia jak „rychło” (tahy) odnośnie do czasu nastania panowania mesjańskiego. Jak widać, wśród czytelników ST (którzy również byli autorami NT) było przyjęte, że o nastaniu panowania królestwa mesjańskiego w ST pisano w kategoriach „rychło”. Zatem zgodnie z ówczesnymi kategoriami pojęciowymi, greckojęzyczny autor Apokalipsy, używając słowa „rychło” (tahy) na określenie czasu przyjścia Jezusa, wcale nie musiał chcieć nam zasugerować, że przyjście to miało nastąpić w jego czasach czy w jakimś bardzo krótkim okresie czasu. O określeniu „blisko” stosowanym przez autorów biblijnych pisałem już wielokrotnie wyżej.


Z innych pism chrześcijańskich możemy wymienić jeszcze list biskupa Antiochii św. Ignacego (zm. za rządów Trajana – 98–117) do Efezjan (11, 1), gdzie święty męczennik oznajmia, że z całą pewnością nadszedł czas końca. List Barnaby ostrzega: „Miejmy się na baczności w tych ostatnich dniach!” (4, 9); „Bliski jest dzień, gdy zło i wszystko inne zniknie. Bliski jest Pan, który nam odpłaci” (21, 3).

Odpowiedź:
Znów mamy tu określenia „blisko” i „koniec czasów”, wiązane z czasami eschatologicznymi. Omawiałem kwestie tych określeń wyżej, więc nie będę się tu już do nich ponownie odnosił.


W uznawanym przez Kościół Didache czytamy słowa chrześcijańskiej modlitwy: „Niechaj sczeźnie ten świat (…) Marana tha”. Sczeźnięcie świata miało się dokonać przez przyjście Jezusa (Marana tha – przyjdź nasz Panie).

Odpowiedź;
Kolejny bardzo słaby i naciągany argument. Autor Didache nigdzie nie pisze, że świat „sczeźnie” za jego życia i wtedy przyjdzie Chrystus; wyraża jedynie życzenie, żeby tak się stało, nie mówiąc nawet o tym, że chce, aby stało się to za jego życia. Ten argument Agnosiewicza jest więc kompletnie do niczego i nie potwierdza tego, że chrześcijanie spodziewali się końca świata w czasach apostołów.


W owe dni „jeden z biskupów Pontu zapowiedział Sąd Ostateczny w ciągu roku, po czym członkowie jego gminy pozbyli się majątku i, modląc się, przez wiele tygodni oczekiwali końca świata. Zakłopotanie biskupa było pewno niemałe, bo wzmocnił przepowiednię słowami: «Jeśli to nie nastąpi, tak jak powiedziałem, to nie wierzcie odtąd również Pismu i niech każdy robi, co chce». W Syrii pewien biskup wyruszył z wiernymi, pośród których były tez dzieci, naprzeciw przybywającemu już Panu na pustynię, gdzie w ostatniej chwili wszystkich tych ludzi uratowała przed śmiercią głodową …pogańska policja.”

Odpowiedź:
Tutaj Agnosiewicz dokonał zwykłej manipulacji względem czytelnika, gdyż w kontekście cytowanego wcześniej Didache (dziełko powstałe około roku 100 n.e.) cytuje za Deschnerem opis wydarzeń tyczących się jakiegoś biskupa Pontu oraz jakiegoś biskupa Syrii, odnosząc je do czasów powstania Didache przez swe słowa „w owe dni” (patrz wyżej). Jednakże z przypisu, jaki podaje do tych wydarzeń Deschner w swym dziele[14] wynika co innego, mianowicie, że przytaczane przez Agnosiewicza za Deschnerem informacje o oczekiwaniach tych dwóch wspomnianych biskupów zostały zaczerpnięte od Hipolita, a ten przecież nie żył w czasach Didache, tylko całe 100 lat później, ok. roku 200[15]. Oczekiwania co poniektórych chrześcijan na koniec świata w tym czasie nie przesądzają już o niczym w tej dyskusji, skoro nie tyczą się oczekiwań autorów natchnionych. Nie będę więc polemizował z tym fragmentem wywodów Agnosiewicza, bo po prostu nie uważam tego za potrzebne do czegokolwiek.


Wiara w bliski koniec odeszła w II w., jednak jeszcze ok. 200 r. entuzjazm nie opuszczał Tertuliana, który pisał: „Jeszcze przed stworzeniem świata Bóg przeznaczył nam to, że doczekamy się końca świata”. Widywał ponadto nasz uczony Ojciec Kościoła zstępujące już niebiańskie Jeruzalem, które miało być znakiem końca: „w Judei przez czterdzieści dni w porannych godzinach zwisało z nieba miasto, po czym, gdy przybywało światła dziennego, mury miejskie znikały, a nigdzie w pobliżu żadnego miasta nie było”. Takie oto miał wizje.

Odpowiedź:
Jak wyżej. Tertulian nie był ani autorem natchnionym, ani nie żył w czasach Jezusa i Apostołów, więc nie widzę sensu rozwodzenia się na ten temat.


Potwierdzeniem eschatologii pierwszych chrześcijan jest to, że ich święte pisma zaczęły powstawać wtedy, gdy to pokolenie zaczynało już wymierać, a zapowiadany koniec nie przychodził, chrześcijanie zaczęli spisywać swoje nauki, dopiero gdy szybki koniec zdawał się coraz mniej prawdopodobny.

Odpowiedź:
To tylko spekulacje Agnosiewicza. Zauważmy, że fakt powstania świętych Pism chrześcijan w takim, a nie innym czasie może zostać z powodzeniem wyjaśniony bez odwoływania się do tezy Agnosiewicza o końcu świata w I wieku naszej ery. Wystarczy wspomnieć, że w tamtych czasach proces spisywania i wykańczania dzieł pisanych zajmował więcej czasu niż dziś nam, wyposażonym w komputerowe edytory. Np. Łukasz w Łk 1,3 pisze, że „musiał zbadać” wszystko dokładnie, nim usiadł do pisania swej Ewangelii. Uwzględniając to, że także potem Ewangelia musiała być podczas procesu redakcji często przepracowywana co do swej struktury i układu (co pociągało za sobą potrzebę jej wielokrotnego przepisywania na nowo za każdym razem), logiczne jest to, że cały wspomniany proces redakcji mógł trwać długie lata, nim ukończono takie dzieło spisywania.

«« | « | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama