Na Dzień zaduszny z cyklu "Wyzwania" (Msza trzecia)
więcej »„Gdy Jezus był już blisko Jerozolimy, na widok miasta zapłakał nad nim” Łk 19,41
Jakże łatwo przychodzi mi usprawiedliwiać swoje zło, zwłaszcza, gdy uważam je za małe i niezauważalne. Tłumaczę je większym złem innych lub jego nieszkodliwością wobec bliźniego. A jednak każdym grzechem, niewiernością ranię siebie, innych, a także samego Boga. Konsekwencje grzechów nie zawsze są odczuwane i zauważane, co nie oznacza, że ich nie ma. Moje słabości nie pozostają bez wpływu na moje życie i życie innych. Pan Bóg czasem może dopuścić, że zobaczę skutki mojego zła w życiu w swoim lub innych. Jednak trudno mi ujrzeć, jak bardzo swoją grzesznością ranię samego Boga. Rzadko w ten sposób patrzę na grzech.
Tylko św. Łukasz podaje wzmiankę o płaczu Jezusa nad Jerozolimą. W ten sposób ukazuje Jezusa, który chce mieć udział we wszystkich ludzkich sprawach, a tutaj w losie miasta i ojczyzny, która nie przyjęła Bożego wezwania. Pokazuje Boga, który cierpi z powodu grzechu człowieka. Każda moja niewierność jest odrzucaniem Bożego wezwania. I nieważne czy w wielkiej, czy małej sprawie. Jezus wzywa mnie do tego, bym kroczyła Jego drogą. Chce mieć udział w mojej codzienności. Niestety, zbyt często o Nim zapominam, o Jego obecności. Stąd tak mało we mnie wrażliwości na grzech, tak mało skruchy i chęci przemiany. Bóg cierpi, gdy grzeszę, a ja zapominam, że każdą moją niewiernością Go ranię.
„Godzien jesteś (…) bo zostałeś zabity i nabyłeś Bogu krwią Twoją ludzi” Ap 5,9a
Przeczytaj komentarze | 5 | Wszystkie komentarze »
Ostatnie komentarze:
to jest chwałą wszystkich świętych Jego."
Ps 149,1-2.3-4.5-6a i 9b
"..nie zostawią w tobie kamienia na kamieniu za to, żeś nie rozpoznało czasu twojego nawiedzenia”.
Łk 19,41-44
Boże, Jesteś! Przychodzisz, nawiedzasz.
Cóż więcej mi potrzeba?
Tak, rozpoznać czas Twojego nawiedzenia.
Jak czule kochasz w Sercu Jezusa, chronisz przed błędem i nie pozwolisz odłączyć się od Ciebie.
Uwielbiam Miłość w której przychodzisz.
A nasz Bóg, najlepszy Ojciec, czy On pragnie naszego cierpienia, niedoli, zagubienia? Nie! To my sami jesteśmy autorami naszych niepowodzeń, a przyczyną jest sprzeniewierzenie się Bogu, grzech, nawet ten najmniejszy.
Grzech boli, niekiedy bardzo boli. Najbardziej naszego Ojca - Boga, ale i bliźniego, a często i nas samych.
Jeżeli uświadomimy sobie, że jesteśmy Świątynią Boga i nosimy w sobie Jego cząstkę, a jednocześnie jesteśmy wrażliwi na nieprawość, to ten ból, jako boży dar, odczujemy.
Grzech naprawdę boli, dusza cierpi, a największe rany odnosi Ten, który nas tak bardzo umiłował.
Jezus zapłakał nad grobem Łazarza ?
Jezus płacze nad ludzkim bólem.
To ja ranię Boga. Ja płacze nad swoją słabością ,niezaradnością,niewiernością.Widzisz jaka słaba jestem.
Kocham Cię Jezu?
wszystkie komentarze >
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.