Zbawienie. Dla jednych słowo-klucz, dla innych odległa bajka. Rzeczywistość dokonująca się tu i teraz lub wielka niewiadoma po śmierci. A jednak nie da się zrozumieć Jezusa Chrystusa, nie da się zrozumieć Nowego Testamentu, nie da się zrozumieć kultu chrześcijańskiego inaczej, niż w kluczu zbawienia.
Marco Gallo włoski nastolatek, którego proces beatyfikacyjny rozpoczął się przed kilkoma dniami, pytał siebie i swoich rówieśników: „jeśli Chrystus naprawdę nie jest Kimś, kto wydarza się w teraźniejszości naszego życia, jeśli Chrystus naprawdę nie zbawia mnie, nie zbawia ciebie teraz, ale przede wszystkim, jeśli nie chcemy oczekiwać tego i przyjąć teraz, dlaczego chcemy nazywać się chrześcijanami?”
Zabiegajcie… Tak, jak potraficie zabiegać o awans, czyjeś względy, dobra tego świata, startować w maratonach…
Zabiegajcie… A Ten, który wydarza się w codzienności naszego życia, reszty dokona…
Myśl Franciszka
Warto zauważyć, że wizerunek Chrystusa z Jego sercem, choć w żaden sposób nie jest przedmiotem adoracji, to nie jest jednym z wielu, które moglibyśmy wybrać. Nie jest czymś wymyślonym przy biurku lub narysowanym przez artystę, „nie jest to wyimaginowany symbol, lecz symbol prawdziwy, stanowiący centrum, źródło, z którego wypłynęło zbawienie dla całej ludzkości” (Dilexit nos, 52).
Co złego może się stać przyjacielowi Chrystusa? Wszystkie przygody dobrze się skończą.
Nadchodzi dzień kary? Ale jak to? Za co? Jak Bóg może się gniewać? Jak śmie?