Dwie drogi
Dwie drogi
Tu wybór bez większego znaczenia. Ale gdy w grę wchodzi, czy pójść z Barankiem czy z Bestiami Smoka...
Andrzej Macura CC-SA 4.0

Apokalipsa dziś: Z Barankiem na Syjonie

Brak komentarzy: 0

Andrzej Macura

publikacja 12.11.2025 23:25

Nigdy nie jest tak, że ten świat jest całkiem we władaniu Smoka i jego Bestii. Ciągle żyją w nim ci, którzy mają na sobie inną pieczęć: są Boga.

Tak mało słów, a tyle treści... To po kolei: Wbrew pierwszemu wrażeniu nie chodzi tu o mężczyzn – celibatariuszy. Inaczej musielibyśmy założyć, że nie ma w tym gronie żadnych kobiet, że tylko mężczyźni należą do grona owych 144 tysięcy. To o co? Ano Biblia, zwłaszcza Stary Testament, dość często przedstawia relację między Bogiem a Jego ludem – Izraelem, Kościołem – jako relację oblubieńczą. Cudzołóstwem nazywa wtedy niewierność wobec Boga. Tutaj o takie właśnie rozumienie dziewictwa chodzi: o wierność Bogu; doskonałą wierność Bogu. 

Ci – pisze dalej Jan – towarzyszą Barankowi, dokądkolwiek idzie. Czyli to Jego uczniowie, wiernie trzymający się Jego nauki, naśladujący Go we wszystkim – w oddaniu życia Bogu, w wiernym przy Nim trwaniu, w miłości do Niego i bliźnich. I w ten sposób, tak jak Chrystus, oni też zwyciężają ten świat. 

To wykupieni na pierwociny dla Boga i Baranka – ciągnie dalej Jan. O co chodzi? Pierwociny, czyli owoc pierwszych zbiorów albo pierwszych urodzonych w stadzie zwierząt, uważny był zawsze za najlepszą ich część. I właśnie te pierwociny często składane były Bogu na ofiarę, by zapewnić dalszą pomyślność. Czyli, wracając do Janowej wizji, to wykupieni (w sensie o którym pisałem wyżej) przez Chrystusa, by stać się najlepszą dla Boga ofiarą; ofiarą przez swoją wierność i miłość. Trochę karkołomne, prawda? Ale dobre wychwytujące sedno relacji między Bogiem a zbawionymi: sami z siebie nie byliby tak czystą i doskonałą ofiarą, gdyby nie zostali przez Chrystusa – Baranka – wykupieni. To Bóg sprawił, ze są czyści i dlatego mogą być taką czystą dla Niego ofiarą. Zagmatwane? Nie. To po prostu podkreślenie prawdy, że człowiek nie zbawia się sam, ale dzięki Zbawicielowi – Chrystusowi. 

A dalej?  „W ich ustach nie znaleziono  kłamstwa” – pisze dalej Jan. Czyli są oni inni niż ci, którzy dali posłuch zwodzącej ich Bestii, inni niż ojciec kłamstwa, diabeł. Są nienaganni – dodaje Jan. Jak bez żadnej skazy miały być ofiary składane Bogu w Starym Testamencie.... Znów warto się zatrzymać i temat przybliżyć. 

Wiele jest w Biblii tekstów, gdzie o tym mowa, ale nie oprę się pokusie, by w tym miejscu przytoczyć znamienny i przepiękny tekst z Księgi Malachiasza (1,6-9), w którym krytykuje on składanie Bogu ofiar z chorych zwierząt: 

„Syn powinien czcić ojca, a sługa swego pana. Lecz skoro Ja jestem Ojcem, gdzież jest cześć moja, a skoro Ja jestem Panem, gdzież szacunek dla Mnie? To mówi Pan Zastępów do was, o kapłani: Lekceważycie imię moje, a jednak pytacie: Czym to okazaliśmy lekceważenie Twemu imieniu? Oto przynosicie na mój ołtarz potrawy skażone, a pytacie: Czym go skaziliśmy? Tym, że przynosząc je, niejako powiadacie: Oto stół Pański jest w pogardzie. Gdy bowiem przynosicie ślepe zwierzę na ofiarę, czyż nie jest to rzeczą złą? Albo gdy przynosicie chrome i chore, czyż to nic złego? Ofiarujże to twemu namiestnikowi! - czy będzie mu miłe i czy życzliwie cię przyjmie? - mówi Pan Zastępów. A teraz zwracajcie się z prośbą do Boga, aby się zmiłował nad wami. Wyście popełnili to zło - czy więc On będzie przychylny dla kogokolwiek z was? - pyta Pan Zastępów”.

Tak, są nienaganni – wracamy do wizji Jana. Jakoś na wzór Jezusa Chrystusa; tego który  z naszego, odziedziczonego po przodkach, złego postępowania  wykupił nas nie srebrem czy złotem, ale swoją krwią, jako „baranka niepokalanego i bez zmazy” (zob. 1P 1,19).  Oni są do Niego podobni. Jak pisał Jan moment wcześniej, idą za Nim, naśladują Go: w oddaniu Ojcu, w wierności, w miłości wobec Niego i bliźnich...

Ciekawy obraz chrześcijan, prawda? Nienaganni nie dzięki własnym wysiłkom, ale dzięki krwi Chrystusa. I idący drogą Jezusa, z Jezusem, a nie lekceważący Jego wskazania i podążający drogami, które proponuje ten świat. Świat, czyi tak naprawdę Bestie, narzędzia Smoka – szatana...

Dwie drogi. I nie ma pośredniej

Warto jeszcze raz podkreślić: to nie jest obraz Kościoła przyszłości. To obraz Kościoła tu i teraz, żyjącego w świecie zwodzonym przez Smocze Bestie; świecie, w którym wielu, by móc „sprzedawać i kupować” przyjmuje na siebie znak Bestii. Ale chrześcijanie są, mają być w tym świecie inni. Mają wiernie trwać przy Baranku, chodzić z Nim Jego drogami...

To niezwykle ważne wskazanie. Chrześcijanie nie zwyciężają, gdy przyjmują reguły tego świata: zwyciężają, gdy trzymają się Chrystusa. Niestety, ten błąd popełnialiśmy i chyba nadal popełniamy... 

Subiektywnie, więc może niesprawiedliwie, przerysowując, ale... Po roku ’89 dało się w naszym kraju zauważyć pewien triumfalizm ludzi Kościoła: przyczyniliśmy się do obalenia komuny, teraz będziemy zaprowadzać nasze porządki... Nie było tak? Mniejsza o religię w szkole. Chodzi raczej o cała masę różnych świeckich imprez, których punktem centralnym stawała się Eucharystia. O krzyże w miejscach pracy, w urzędach. O kapelanów, gdzie się dało. O to walczono, to próbowano zdobyć. Nie to że źle: chodzi raczej o to, że trochę jednak myślano, że te fasady wystarczą; że te opanowane przez wierzących struktury państwa albo jakieś zmiany w prawie zapewnią, że społeczeństwo będzie chrześcijańskie. Dziś widać, jak wielka była to pomyłka. W tej masie „chrześcijańskości” zabrakło chyba tego, co najważniejsze: świadectwa chrześcijańskiego życia. Wiara w Chrystusa zaczęła się jawić na tle innych propozycji współczesnego świata jako coś nachalnego, a przy tym niezbyt ciekawego. Na dodatek zaś miałkiego, fasadowego, byle jakiego; jako coś, co jest tylko kultywowaniem (nudnej) tradycji, co nie może pociągać spragnionych odkrywania nowego...

Nie chodzi mi o rozliczanie. Chodzi o to, by dziś tego błędu już nie popełniać. Wiara zawsze zależy od Boga i danej człowiekowi przezeń łaski. Ale jeśli chcemy naprawdę przyciągać, musimy być chrześcijanami autentycznymi; dbającymi nie tylko o fasady, ale o to, by faktycznie naśladować Jezusa; musimy być inni niż ten świat, musi być po nas widać, że jesteśmy chrześcijanami. Nie przyczynią się do wzrostu wiary prawa nakazujące żyć po chrześcijańsku. Nie przyczyni się tym bardziej rozwadnianie wymagań, jakie stawia swoim uczniom Jezus. Naszą odpowiedzią na laicyzację społeczeństw powinno być nasze wierne trwanie przy Chrystusie, traktowanie na serio wyzwań, jakie niesie nam Ewangelia. Z nadzieją, że o przemianę ludzkich serc już Bóg się zatroszczy. Wykupieni przez Boga mamy być bez skazy. W tym świecie jaki jest; świecie mniej nam przyjaznym niż jeszcze dwie dekady temu, ale jednak świecie, którego Panem jest nie Smok i jego Bestie, ale w Trójcy Jedyny Bóg. 

Tak naprawdę człowiek ma w życiu do wyboru tylko dwie drogi: z Bogiem lub, w uwikłaniu w pomysły diabła, bez Boga. Innej drogi nie ma. Są tylko jej miraże. 

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 3 z 3 Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..