Pan Bóg zbyt poważnie traktuje człowieka, by mamić go słodkimi słówkami wtedy, gdy trzeba postawić sprawę jasno i konkretnie.
Człowiek się spieszy, bo ma świadomość upływającego czasu. Przestaje się spieszyć, gdy zrozumie, że przed nim jest cała wieczność.
Człowiek musi mieć sam do siebie wiele cierpliwości, a jej okazywanie nieodłącznie wiąże się z miłością.
Dojrzałość człowieka duchowego oznacza zgodę na całkowitą zależność od Boga...
Wiara jest jak to nasienie, o którym mówi Jezus. Musi nastąpić czas obumierania, przemiany, by pojawił się owoc.
Jezus uczy nas, że śmierć nie jest niczym złym. Jest bolesna, ale tylko dzięki śmierci można doświadczyć zmartwychwstania.
Tylko pamięć o tym, że Pan mnie przenika, zna moje słowa, zanim je wypowiem, może ustrzec mnie od wejścia na drogę zła.
Wszystko, cokolwiek, kiedykolwiek czyni Bóg, to nieustanne zapraszanie człowieka do uczestnictwa w Jego Życiu.
Myślę dziś o człowieczeństwie Jezusa. Człowieczeństwie, które miał „dzięki” Matce.
„Czy cierpliwie i z wiarą przychodzisz do Mnie? Czy nieustannie szukasz u Mnie pomocy, pocieszenia i wysłuchania?”
Spożywaj Chleb słabych, Pokarm pielgrzymów, Ucztę głodnych, Nadzieję pogrążonych w ciemności, Lekarstwo zranionych, Moc upadających.
Rozumem nie potrafimy ogarnąć istoty Boga. Wiemy za to, rozumiemy, kim jest dla nas, jaki jest dla nas.
Garść uwag do czytań na święto Jezusa Chrystusa, Najwyższego i Wiecznego Kapłana roku B, z cyklu „Biblijne konteksty”.
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.