Pan Bóg zaprasza. Nieustannie zachęca, by postawić krok w Jego stronę. Za wszelką cenę chce ocalić człowieka od śmierci, od bólu i cierpienia na wieki.
To ogromna tajemnica, że człowiek nie chce odpowiedzieć na to zaproszenie. Nie chce skosztować dobroci Pana.
A może na końcu czasów okaże się, że całkiem nieświadomie właśnie to robił przez całe swoje życie: kosztował i oglądał nieskończone Boże miłosierdzie. Bo przecież nikt zdrowy na umyśle nie odrzuca szczęścia, radości, piękna i dobra. A to są przymioty Boga.
„Żądam od ciebie ofiary doskonałej i całopalne – ofiary woli, z ta ofiarą nie może iść w porównanie żadna inna. Sam kieruję życiem twoim i wszystko tak urządzam, abyś Mi była ustawiczną ofiarą i czynić będziesz zawsze wolę Moją, a dla dopełnienia tej ofiary łączyć się będziesz ze Mną na krzyżu” (Dzienniczek św. Faustyny, nr 923).
Co złego może się stać przyjacielowi Chrystusa? Wszystkie przygody dobrze się skończą.
Nadchodzi dzień kary? Ale jak to? Za co? Jak Bóg może się gniewać? Jak śmie?
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.