Garść uwag do czytań na XXII niedzielę zwykłą roku B z cyklu „Biblijne konteksty”.
Ciekawa jest lista tych brudów, które wymienia Jezus: „złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota”. O niektórych nie ma nawet co mówić. Wiadomo. Ale taka chciwość na przykład. Często stroi się w piórka roztropnej troski o jutro. Albo podstęp: dla niektórych to godny pochwały spryt. A że ktoś przez to płacze? Albo obelgi. Czasami ktoś przywali z grubej rury, nie ma o czym mówić. Ale bywają obelgi eleganckie, subtelne. Na przykład w stylu „czytaj ze zrozumieniem” albo „pomyśl logicznie”. Czy to co innego niż powiedzenie, że adwersarz jest głupi?
No właśnie, głupi. Skąd w katalogu grzechów głupota? Czy ktoś winny temu, że mu rozumu brakuje? Przez lata nie rozumiałem. Dopóki nie zobaczyłem ludzi głuchych na argumenty, powtarzających absurdalne oskarżenia, a wszystko kwitujących śmiechem, który miał zablokować wszelką dyskusję. Trudno to opisać, ale widziałem: tak głupota może być bardzo mocno zawiniona, a jeśli jest równocześnie zgodą na krzywdzenie kogoś, jest też grzechem.
5. W praktyce
Nic nie dodacie do Bożego prawa, nic z niego nie odejmiecie... Wprowadzajcie słowo w czyn, a nie bądźcie tylko słuchaczami. No i Jezus zarzucający Żydom zmienianie Bożego prawa...To wszystko powinno być dla nas powodem do zastanowienia się, czy przypadkiem nie jesteśmy do owych Żydów podobni. Szybka deklaracja „nie, nie jestem”, to stanowczo za mało. O wielu takich sprawach pisałem już komentując poszczególne fragmenty czytań liturgii słowa tej niedzieli: powściąganie języka, domaganie się posłuszeństwa nawet w obliczu oczywistego grzechu jakim jest pomiatanie bliźnim, doszukiwaniu się we wszystkim duchowego zagrożenia i paru innych. A coś większego? Poważniejszego? Może któreś z przykazań szczególnie narażone na taką manipulację? Owszem. Wskazałbym na... drugie. „Nie będziesz brał imienia Pana, Boga swego nadaremno”. Przecież tu nie chodzi głównie o wymawianie imienia Boga czy świętych bez uszanowania. Przede wszystkim o zasłanianie się Bogiem w załatwianiu swoich, czasem brudnych, spraw. Przejawów takiej postawy można wśród wierzących dostrzec więcej. Mnie najbardziej zastanawia, czy w polemice z tymi, którzy nas ciągle atakują nie zapomnieliśmy przypadkiem, że oni są naszymi (potencjalnymi) braćmi, których mamy doprowadzić do Jezusa. My tymczasem dla swoich świętych racji skłonni jesteśmy Jezusa traktować jak maczugę, którą można walnąć naszych adwersarzy albo jak tarczę, którą w przypadku oplucia można się zasłonić. Czy Bóg jest dla nas naprawdę święty? Czy ważniejsze od naszych spraw, naszych sporów, są dla nas Jego sprawy, zbawienie wszystkich ludzi?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |