Garść uwag do czytań na Dzień Zaduszny (msza druga) z cyklu „Biblijne konteksty”.
4. Warte zauważenia
Przybywający od wieków do Ziemi Świętej pielgrzymi chcieli przede wszystkim zobaczyć trzy puste groby: Jezusa, Maryi i właśnie Łazarza. Śmierć wydaje się czymś boleśnie ostatecznym: po człowieku, który czuł, myślał i kochał pozostaje martwe, gnijące czy rozsypujące się w proch ciało. To paskudna perspektywa. Nic dziwnego, że dla ludzi wieść, że śmierć można pokonać śmierć to wieść niezwykle intrygująca. Te trzy, tak różne groby, to dowody, że śmierć nie musi mieć ostatniego słowa.
Co w tej opowieści zwraca uwagę?
- Najpierw to co robi i mówi Maria. Zwyczajnie płacze. I powtarza wcześniejsze słowa Marty: „Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł”. Jest w tych łzach i w tym pytaniu ciągle powtarzane przez ludzi wszystkich wieków „dlaczego?”. Dlaczego musimy umierać? Czy ten, który nie tylko otworzył oczy niewidomemu, ale może o wiele więcej, nie mógłby sprawić, by konkretny Jan, Marek, Agnieszka czy Marta nie umarli?
- Jezus wobec całej tej sytuacji, bolesnych pytań, łez i grobu przyjaciela „okazuje głębokie wzruszenie”. Choć wie, że za chwilę Łazarz wyjdzie żywy z grobu. Jezus nie lekceważy ludzkiego bólu mimo tego iż wie, że śmierć niczego ostatecznie nie kończy.
- „Jeśli uwierzysz, ujrzysz chwałę Bożą” – mówi Jezus do Marty. I co? Ewangelista nie pisze, że Marta uwierzyła i wtedy Jezus obudził jej zmarłego brata. Jezus to robi nie czekając na jej odpowiedź. Dlaczego? Bo ona odpowiedziała Mu już moment wcześniej. Nie ma tego w czytaniu, ale jest w Ewangelii, gdy Marta wychodzi na spotkanie Jezusowi. Jezus deklaruje: „Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to?” A ona Mu odpowiada „Tak, Panie! Ja mocno wierzę, żeś Ty jest Mesjasz, Syn Boży, który miał przyjść na świat”. Ponowna deklaracja nie była potrzebna.... Może to mało istotne, ale wydaje się, że takie postawienie przez Jezusa sprawy uświadamia nam, że po to, by Bóg zadziałał wcale nie trzeba „wiary, która góry przenosi”. Wystarczy, zwyczajnie, wierzyć w Jezusa, powiedzieć Mu "tak". Nawet nie do końca konsekwentnie.
- Najważniejsze... Dla Boga śmierć i rozkład nie są problemem. Może przywrócić do życia każdego. Do normalnego życia, nie do egzystencji jako jakaś zjawa czy zombi. Gdy czytać tę Ewangelię w kontekście pozostałych czytań znajdujemy odpowiedź na jeszcze jedno, być może nurtujące także i nas pytanie. Czy Bóg naprawdę chce dać życie nam wszystkim? Nie tylko swoim najbliższym przyjaciołom, jak Łazarzowi? Nie. Chce dać zmartwychwstanie i życie wieczne każdemu. Bo każdy z nas, jeśli tylko wierzy w Niego pokazując to także swoją postawą, jest Jego przyjacielem.
5. W praktyce
- Chrześcijanin powinien żyć ze świadomością życia wiecznego... Czy to obsesja? Tyle razy ten wniosek formułuję rozważając różne biblijne teksty... Nie. To po prostu jedno z najistotniejszych przesłań Nowego Testamentu. Zbawieni, choć żyjemy w tym świecie, jedną nogą już jesteśmy w innym. To stąd powinna się brać inność chrześcijan, ich „nieziemskość”. Chrześcijaństwo zapominające o wieczności, a oparte jedynie na stawianych ludziom wymaganiach, jest wykoślawione.
- Mamy kiedyś powstać do nowego życia razem z naszymi ciałami. Nie wiemy oczywiście jak będą one wyglądały. Uczniowie zmartwychwstałego Jezusa raz poznawali, innym razem mieli z tym kłopoty; dotykali Go, ale On wchodził przez zamknięte drzwi. Jadł z nimi, ale nie odczuwał bólu i chyba nie zawsze widoczne były na nim ślady męki. Ale na pewno będziemy mieli ciała. „Zbaw swoją duszę” – wołają czasem kaznodzieje. A my powinniśmy dodawać: „i ciało też”.
- Łzy na pogrzebie nie są grzechem przeciw wierze. Jezus nie gani Marii, ale wzywa ją do wiary. I dobrze, że tak dziś też w Kościele robimy. Ważne, by poza łzami była mocna wiara w zmartwychwstanie.
«« |
« |
1
|
2
|
3
|
» | »»