Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »REFLEKSJA NAD LITURGIĄ SŁOWA Z WIELKIEGO PIĄTKU
„Spodobało się Panu zmiażdżyć go cierpieniem”...
Cóż to za teologia... wszystko zjeża się we mnie. Nie wiem, czy z buntu czy ze strachu. Jak mogło się Bogu spodobać zmiażdżenie cierpieniem zacnego sługi??? ...Czego nie rozumiem?
Niepojęta ufność cierpiącego Sługi Jahwe.
Podczas wieczornej adoracji przy Grobie młodzież śpiewała „Tak mnie skrusz, tak mnie złam, tak mnie wypal Panie...” Chórek młodych głosów lekko pląsający po dźwiękach. Nie zanucę, choć to melodyjne, bo każde słowo wydaje mi się ciężkie jak ołów...
„A oni krzyczeli: Precz! Precz!”
Przerasta mnie to cierpienie. Nie umiem trwać tak wiernie jak Jan...
Może widzę je jako bardzo wymagające i chciałabym czmychnąć
Może widzialny krzyż (wobec niewidzialnego zmartwychwstania) urósł do niebotycznych rozmiarów i sprawia wrażenie, że ból i śmierć to ostateczna wersja ludzkich losów
A przecież
Krzyż to nie koniec świata. Pascha jest przejściem.
„Miłośnicy Prawa” nie weszli do pretorium, żeby się nie skalać przed świętem Paschy, wmanipulowali Piłata, by on wydał wyrok, i zadbali, żeby ciała nie pozostawały na krzyżu w szabat. Pewnie mieli poczucie dobrze spełnionego obowiązku. Jakie to tragiczne...
Grób był w ogrodzie. Jak pierwsze wydarzenia opisane w Biblii...
REFLEKSJA NAD LITURGIĄ SŁOWA Z WIELKIEJ NOCY
„Zauważyły, że kamień był już odsunięty...”
Tak wiele, Panie, robisz dla nas. Ciągle wypatrujesz nas na drodze do Ciebie i wychodzisz nam naprzeciw...
Skoro Chrystus wszedł do Wieczernika mimo drzwi zamkniętych, tak samo mógł wyjść z grobu mimo iż kamień był zasunięty.
Odsunięty kamień Znak nowej rzeczywistości
„Nie bójcie się! Szukacie Jezusa z Nazaretu, ukrzyżowanego; powstał, nie ma Go tu”.
Fundament naszej wiary, podstawa mojego istnienia.
Wyrastam z Tego Wydarzenia nie mniej prawdziwie, jak z mojej rodziny rysowanej w rozłożystym drzewie genealogicznym.
„Abraham, obejrzawszy się poza siebie, spostrzegł barana uwikłanego rogami w zaroślach. Poszedł więc, wziął barana i złożył go w ofierze całopalnej zamiast swego syna.”
Doświadczenie wskazuje, że to, co we mnie rogate, przyczynia się do uwikłania. Gdyby złożyć Bogu w ofierze całopalnej całą rogatość swojej duszy można by ocalić w sobie nietknięte, nie draśnięte nawet, synostwo Boże. Tylko czy dałoby się to tak jasno i wyraźnie oddzielić, czy musi razem róść do żniwa...
„...w jego obronie Pan walczy z Egipcjanami”
Gdyby Pan nie był po naszej stronie, już dawno zatopiłyby nas wody...
Wierne przypominanie sobie wielkich dzieł, które Pan uczynił, podnosi nam ducha i głowę, prostuje kręgosłup... Może każdego roku dobrze byłoby, żebym przypomniała sobie wielkie dzieła Pana, których doświadczyłam we własnym życiu. Te słowa z Księgi Wyjścia dlatego mówią do mnie tak mocno, że są nie tylko echem tamtych wydarzeń, ale ikoną tego, co Bóg zrobił dla mnie i tego, co jeszcze może uczynić.
* * *
Uwolnij Barabasza
Panie Jezu, znowu jest Wielki Piątek, dzień Twojej męki. Znów powracają mi przed oczy i ożywają w sercu wydarzenia sprzed dwóch tysiącleci. To, co było, co się wydarzyło – znów jest. Znów staję wśród tłumu towarzyszącego Ci w ostatnich chwilach życia. Staję blisko Ciebie, by dobrze widzieć, co się z Tobą dzieje, i ułowić uchem każde Twoje słowo. Mówisz jednak cicho i niewiele, tak że docierają do mnie głównie ludzkie głosy. Piotr się Ciebie zapiera, Piłat puszy się swoją władzą, arcykapłani i uczeni w Piśmie oskarżają Cię, a lud skanduje: „Uwolnij Barabasza”, wobec Ciebie zaś wykrzykuje żądanie: „Ukrzyżuj, ukrzyżuj Go”.
Dlaczego Barabasz ma być uwolniony? Dlaczego zaś Tobie, niewinnemu, wkładają na ramiona krzyż? Nie. Nie pójdę na Golgotę. Nie będę patrzeć, jak Cię krzyżują. Nie mogę. Nie potrafię. Nie chcę się przyglądać ludzkiemu okrucieństwu, nie chcę liczyć uderzeń bicza, nie chcę patrzeć, z jaką siłą smagają Twoje ciało, nie chcę widzieć ani żelaznych łańcuszków, ani ołowianych kulek, ani cierni, ani gwoździ i młotków! Nie mogę! Wstydzę się, nie mogę udźwignąć na sobie tej człowieczej hańby! Bo poniżej ludzkiej godności jest choćby tylko obmyślać akcesoria tak straszne, a co dopiero użyć ich – wobec kogokolwiek! Nie mogę nawet pomyśleć, że tak okrutnie będą torturować Ciebie. Jakże mam patrzeć na to... Nie będę patrzeć – nawet w kinie czy przed telewizorem.
Oddalam się od tłumu. Muszę choć trochę zapanować nad chaosem, który mam w głowie i w sercu. Muszę znaleźć odpowiedź na pytanie, które tak bardzo mnie nurtuje. Dlaczego Barabasz został uwolniony, a Ty, Jezu, wydany na mękę? Dlaczego Ojciec Cię nie ocalił? Ciebie, umiłowanego Syna – niewinnego, czystego, świętego...? Czy musisz tak cierpieć? Chciałabym wołać jak Piotr: Niech „nie przyjdzie to nigdy na Ciebie”. Boję się jednak, że i mnie skarcisz tak jak jego: „Zejdź mi z oczu, szatanie”.
Pytam więc dalej: Kim był Barabasz, że to on właśnie został uwolniony? Barabasz... Bar Abbas... Syn Ojca. Więc on jest także synem Ojca. Nieświętym, zniewolonym przez grzech, złoczyńcą, zbrodniarzem. Jest jednak synem Ojca. Jego, Ojcze, też miałeś na myśli, gdy mówiłeś: „Czy może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta która kocha syna swego łona? A nawet gdyby ona zapomniała, ja nie zapomnę o tobie. Oto wyryłem cię na obu dłoniach”. Więc Twoje miłujące i cierpiące serce pozwala na ból niewinnego, niezniewolonego grzechem Syna, by uwolnić, oczyścić , uświęcić i przywrócić godność uwikłanemu w grzech Barabaszowi, też synowi, w ogóle – dziecku Bożemu... Więc mnie również! Choć nie pojmuję, Panie, tej Twojej logiki, choć – jak Piotr – myślę nie na sposób Boży, lecz na ludzki, jednak serce we mnie pała i z jego głębi wypływają na usta słowa: „Przypatrz się, duszo, jak cię Bóg miłuje...” I miesza się we mnie wstyd, zakłopotanie, żal – ale też głęboka wdzięczność, miłość, poczucie więzi, bliskości z Tym, który mnie nie odrzuca, nie brzydzi się moją małością, który zna moje ograniczenia; wie, że błądzić jest rzeczą ludzką, zna dramat ludzkiego serca, rozczarowanie sobą człowieka, który czyni to, czego nie chce; a to, czego chce, realizuje z trudem. Ten dramat, to rozdwojenie boli. To jest moje nieprzemijające cierpienie, mój krzyż... Wierzę jednak, że ten krzyż będzie dla mnie bramą. To on wyzwala z pychy i egoizmu, to on uczy pokory i buduje solidarność z ludźmi, tak jak i ja zmagającymi się z własną słabością. Ty znasz ten człowieczy krzyż. Stoisz przy nim, wspierasz w dźwiganiu: dajesz łaski, dajesz sakramenty. Prowadzisz wytrwale wzwyż, ze słabości wyprowadzasz moc. Ufam, że dojdę, że spotkamy się w Twoim – nie z tego świata królestwie.
Nogi zwiastuna dobrej nowiny
Wczesnym rankiem, gdy było jeszcze ciemno, zdarzyło się to im trojgu. Maria Magdalena pierwsza dotknęła tajemnicy. Po niej Szymon Piotr i drugi uczeń, zapewne Jan. To pierwsza w dziejach świata trójka, która dowiedziała się, że niemożliwe jest możliwe. Umarły żyje! Jezus zmartwychwstał. Śmierci nie ma! Takiej nowiny nie można ukryć pod korcem, trzeba ją głosić. Natychmiast! Biegnie więc Magdalena do Wieczernika, Piotr i Jan pędzą, by na własne oczy zobaczyć pusty grób. Skrzydlate nogi Magdaleny, lekkie nogi zawsze kochającego Jana, zamaszyste kroki Szymona Piotra...
Nogi Piotra – niedawno wzbraniające się przed obmyciem, za chwilę odchodzące na bezpieczną odległość od Skazańca, skamieniałe ze strachu w osieroconym przez Mistrza Wieczerniku... Teraz ożyły, dostały skrzydeł. Od tej pory już nie spoczną. Będą z zapałem biegły na spotkanie ze Zmartwychwstałym po falach jeziora i podcięte zwątpieniem będą zapadać się w jego wodach. Będą wędrować po Samarii, Liddzie, Jaffie, Cezarei Nadmorskiej. Dotrą do Antiochii, do Azji Mniejszej, by tam zanieść Dobrą Nowinę. Trafią z nią również do Rzymu ; uciekną z niego i powrócą. Nogi niepewne, błądzące. Zawsze jednak odnajdujące właściwą drogę. Nogi pogodzone z Przepasującym, idące nie tam, gdzie chcą. Na koniec oderwane od ziemi, wychylone ku niebu; po licznych trudach, porażkach, niepowodzeniach wstępujące do Krainy Życia.
Nogi Piotra. Zostawiły na ziemi ślady. Próbuję wkładać w nie moje małe stopy. Podrywam je do biegu, potykam się, błądzę. Idę jednak... Znam dobrą nowinę. On mi ją przyniósł. Nie chcę jej zagubić.
Halszka
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |