O tym, czy ziarno wykiełkuje i coś z niego wyrośnie nie decyduje to, jak z zewnątrz wygląda, ale to coś co dla oczu ukryte.
„Przeklęta niech będzie ziemia z twego powodu: w trudzie będziesz zdobywał od niej pożywienie dla siebie po wszystkie dni twego życia. Cierń i oset będzie ci ona rodziła, a przecież pokarmem twym są płody roli. W pocie więc oblicza twego będziesz musiał zdobywać pożywienie, póki nie wrócisz do ziemi, z której zostałeś wzięty; bo prochem jesteś i w proch się obrócisz!” – usłyszał w Edenie Adam, gdy wbrew Bożemu zakazowi sięgnął z Ewą po owoc z drzewa zakazanego. Od tamtej pory.... Wiadomo jak jest. Może dziś tych, którzy starając się o chleb nie muszą się napocić, jest coraz mniej, ale nie jest tak, że nikt nic robić nie musi. Gdy ktoś sam nie pracuje, muszą na jego chleb zapracować inni. A do tego, mimo postępów medycyny, wszystko, jak dawniej, kończy się śmiercią. Nieuchronnie. I choć często spychamy świadomość tego gdzieś w dalekie „kiedyś”, nic z tym zrobić nie możemy. Dobitnie pokazał nam to maleńki wirus SARS-CoV-2....
Chrześcijan też to dotyczy? No tak. Ale Jezus, w Ewangelii Jana deklaruje „Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie” (J 6,35). A potem jeszcze obiecuje wieczne życie. Brzmi dobrze, ale czy jest realne? To raczej jakaś przenośnia, która trzeba rozumieć raczej jakoś duchowo. Przecież chrześcijanie, tak jak wszyscy inni, muszą swój chleb zdobywać w pocie czoła. Nie mówiąc juz o tym, że jednak są śmiertelni.
I w zasadzie tak, choć... W Ewangelii Jana mowa eucharystyczna Jezusa, z której pochodzi przytoczona wyżej obietnica poprzedzona jest dwoma Jego cudami. Pierwszym jest cudowne rozmnożenie chleba. Pięcioma jęczmiennymi chlebami i dwoma rybami Jezus syci rzeszę, w której samych mężczyzn było pięć tysięcy. „Ten prawdziwie jest prorokiem, który miał przyjść na świat” – zachwycają się widzący co się stało. Ale Jezus, zorientowawszy się, że chcą go obwołać królem, usuwa się na odludzie. Tak, On może zlikwidować przekleństwo Edenu. On może dać chleb bez pracy. Ale przecież nie o to Mu chodzi. „Troszczcie się nie o ten pokarm, który ginie, ale o ten, który trwa na wieki, a który da wam Syn Człowieczy; Jego to bowiem pieczęcią swą naznaczył Bóg Ojciec”. (6,27)
Drugi cud, o którym przed mową eucharystyczną wspomina święty Jan, choć mniej spektakularny, jest chyba jeszcze bardziej znamienny: płynący łodzią uczniowie zobaczyli, jak Jezus chodzi po falach jeziora. A gdy chcieli Go wziąć do łodzi stało się tak, że nagle wszyscy znaleźli się na brzegu... Tak, to nie tylko jasna manifestacja, że Jezus ma władzę nad siłami przyrody. To pokazanie, że przekleństwo Edenu może zostać w pełni zlikwidowane. Ziemia nie tylko może bez uprawiania zacząć rodzić człowiekowi, czego potrzebuje, a i wszelkie siły natury nie muszą już człowiekowi szkodzić czy go ograniczać. Jezus jest Panem nad tym wszystkim. Nie o to jednak w misji Jezusa chodzi, by dać tu i teraz. Podobnie zresztą nie chodzi o to, by tu i teraz, w doczesności, dać człowiekowi życie wieczne. Raczej by dać kiedyś, w wieczności. Tym, którzy odwracając pełne nieufności wobec Boga nieposłuszeństwo Adama zadeklarują i pokażą swoim życiem, że Bogu wierzą. Wierzą, bo wbrew utartym schematom religijnym przyjęli Tego, którego posłał: Jezusa.
„Jam jest chleb życia. Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i pomarli. To jest chleb, który z nieba zstępuje: kto go spożywa, nie umrze. Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata”.
Spożywać ten chleb, którym jest Jezus? Nam, chrześcijanom XXI wieku pewnie najbardziej kojarzy się to z przyjmowaniem Komunii. I owszem, o to też chodzi. Ale przede wszystkim chodzi o wiarę, której przyjmowanie Komunii jest wyrazem. Chodzi o to, by uwierzyć Jezusowi, by Jego uczynić swoim pokarmem. By przyjąć czego uczył i wedle tego kształtować swoje życie. To wiara w Niego daje życie wieczne. Życie, które po śmierci zamieni się w życie bez końca; życie, w którym zniesione zostanie przekleństwo z Edenu, a ludzie żyć będą w szczęśliwości. To właśnie życie, mają, ci, którzy uwierzyli Jezusowi. Ale nie mają go ci, którzy Jezusa odrzucili.
Ostra, radykalnie zarysowana granica. Każdy ma szansę. Każdy może, jak uczniowie z ufnością wyznać: „Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. A myśmy uwierzyli i poznali, że Ty jesteś Świętym Boga”. Ale każdy też może odejść. Jak ci, których ta mowa Jezusa zgorszyła. Nie została im dana przez Ojca wiara (6,64), być może jeszcze nie są przygotowani, być może przyjdą potem. Ale na razie nie mają życia. Jezus wyraźnie to powiedział: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie” (6,53). Nie ma życia ten, kto nie uczynił Jezusa swoim pokarmem przez szczerą wiarę, nie ma życia ten, który nie karmi się Chlebem Eucharystycznym.
Mieć życie i nie mieć życia. Wyraźna granica. Jak między życiem i śmiercią.. Niewiara nie daje życia wiecznego. Nie daje go agnostycyzm. Daje je wiara w Jezusa. „Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim. Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie. To jest chleb, który z nieba zstąpił - nie jest on taki jak ten, który jedli wasi przodkowie, a poumierali. Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki” (6, 54-58).
My, ludzie, wszyscy jesteśmy braćmi, wszyscy jesteśmy powołanymi do istnienia na obraz i podobieństwo Boga Jego stworzeniami. Z wierzchu jesteśmy więc do siebie bardzo podobni. Różni nas to, co jest w środku. Jak dwa ziarenka, z których jedno wrzucone do ziemi wykiełkuje i wyrośnie, a drugie, wskutek jakiegoś w nim defektu, w tej ziemi zgnije. Wierzący ma ciało, które jest nasieniem, z którego powstanie kiedyś ciało na wzór ciała Jezusa uwielbionego; ma życie wieczne. Ten, kto w Jezusa nie uwierzył tej iskry przyszłego życia w sobie nie ma.
Obojętne czy wierzysz czy nie, byle byś był porządnym człowiekiem? Obojętnie jak wierzysz? Bogu nie wolno stawiać granic. Ale Jezus wyraźnie uczył jednak czegoś innego. Nie wolno tych nauk lekceważyć.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |