Apokalipsa dziś: Zwyciężasz, gdy jesteś wierny

Nie chodzi o to, byśmy świetnie się zorganizowawszy zapełnili kościoły, ale byśmy w każdych okolicznościach byli wierni.

Dziś... Dziś mówiący do Kościoła Chrystus i Duch może powiedzieliby raczej: oto diabeł niektórych z was pozbawi pracy, oto diabeł niektórych z was zagłodzi a innych opiłuje.... Tak, diabeł. Chrześcijanin ciągle musi pamiętać, że przychodzi mu potykać się nie tyle z inaczej myślącym człowiekiem, co walczyć  „przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich” (Ef 6,12). I jeśli je zwycięża to nie przez to, że udaje mu się jakąś zręczną zagrywka pokonać drugiego człowieka. Zwycięża, jeśli w tym wszystkim potrafi być wierny Chrystusowi i Jego Ewangelii; jeśli wystawiony na ciężką próbę opiłowywania, spychania na margines czy pozbawiania możliwości zarobkowania, nie będzie odpowiadał nienawiścią, a zachowa się jak przystało na chrześcijanina. To jakby zawody: wieniec zwycięzcy otrzyma nie ten, kto zetrze w proch swoich przeciwników, ale ten, kto mimo wszystko pozostanie aż do śmierci wierny Chrystusowi.

Taki człowiek otrzyma wieniec życia, życia wiecznego. Chrystus mocno to akcentuje mówiąc na koniec: „Kto ma uszy, niechaj posłyszy, co mówi Duch (Jego Duch, Duch Święty) do Kościołów: Zwycięzcy śmierć druga na pewno nie wyrządzi szkody”. Śmierć druga. Pierwsza to śmierć cielesna; ta, przed którą nikt z ludzi nie ujdzie. Druga, to wieczne potępienie, piekło. W ciągłej zależności od nienawidzącego człowieka diabła i jego aniołów. Zwycięzca, tak, umrze. Jak każdy. Czeka go jednak drugie, lepsze życie. Nie pójdzie na wieczne zatracenie, ale będzie żył w wiecznym szczęściu w niebie. Nie tylko jako dusza: z ciałem i duszą. Bo przecież zmartwychwstanie.

To, co mówi Chrystus do Kościoła w Smyrnie chyba trochę burzy wyobrażenie niejednego z nas na temat tego, co znaczy być w dzisiejszym świecie chrześcijaninem. Ciągle w wielu pokutuje myślenie, że powinni stworzyć tu na ziemi Państwo Boże. To znaczy podjąć takie działania, żeby świat stał się instytucjonalnie chrześcijański. Stąd chyba to ugłaskiwanie świata, przymilanie się mu, próby dostosowania wymagań Ewangelii do różnych aktualnie modnych prądów kulturowych. Tymczasem to nie tak. Jasne, gdyby się dało, to super. Tyle że świat już taki jest, że myślenie, iż kiedyś wszyscy albo prawie wszyscy ludzie staną się aniołami, to utopia. Zło będzie w tym świecie istniało do jego końca.  A naszym zadaniem jest nie tyle odniesienie sukcesu w przemianie świata, ile pozostanie w każdych warunkach wiernymi Chrystusowi. Nawet gdyby to wiele nas kosztowało.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Reklama

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama