Czasem wierność Bogu dużo nas kosztuje. Zaryzykować trzeba. Pójść dalej niż byśmy chcieli.
Czasem Boże słowo mówi coś, czego nie chcemy usłyszeć. Budzi w nas opór, wydaje się chybiać celu. Chybiać naszych celów.
Skarga Jeremiasza – proroka, któremu Bóg nakazał złorzeczyć własnym ziomkom – wraca do nas echem. Niemal czujemy jego rozpacz, gniew, zawód… I oto wiemy nagle, niespodziewanie jasno: i w naszej klęsce Bóg nie odpuścił, nie porzucił nas w naszej niemocy, poczuciu odrzucenia, wstydzie. Możemy pełnić Jego misję i tu: w powikłaniu własnego życia, na krętej ścieżce, jęcząc.
Jezus odzywa się do nas jak do przyjaciół, wybranych. I trzeba pójść dalej. Powiedzieć wszystko. Zweryfikować cel.
Co złego może się stać przyjacielowi Chrystusa? Wszystkie przygody dobrze się skończą.
Nadchodzi dzień kary? Ale jak to? Za co? Jak Bóg może się gniewać? Jak śmie?