Najważniejsze pytania zapadają wprost w serce.
Ludzkości układało się całkiem dobrze wzajemne współżycie, dopóki pewien brodacz nie wybrał się na wycieczkę wysokogórską i powrócił z niej z dwiema tablicami kamiennymi pod pachą...
Nie chodziło o to, że Jezus pytał o miłość. Ale o jaką miłość.
„Czy miłujesz mnie więcej, aniżeli ci?” Trudne pytanie dla kogoś, kto w przeciwieństwie do owych „tych” zaparł się znajomości z Mistrzem. Co powiedzieć? Ty wiesz… „Ty wiesz, że Cię kocham”. Choć fakty boleśnie przeczą takim deklaracjom.
Bóg, nawet nie pytany, zawsze daje odpowiedź. I zawsze nie taką, jakiej spodziewa się człowiek.
Czy wszystko ułożyło mu się w głowie po rozmowie z Jezusem? Raczej nie. Decydujący był nie moment, gdy usłyszał o wietrze i wężu.
Było to spotkanie z Mesjaszem, czy złudzenie spotkania? Widział Posłanego, czy w zwykłym człowieku zobaczył tego, którego zawsze chciał zobaczyć?
Miłość rozstrzyga zarówno kwestie odnoszące się do życia, jak i oddawania chwały Bogu.
„Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść…”. Bibliści zastanawiają się, czy to możliwe, żeby tak wielki prorok jak św. Jan miał wątpliwości.
… choć do jednego celu.
Bez niego cóż jest? "Jedno cierń i nędze".
Garść uwag na do czytań na niedzielę Zesłania Ducha Świętego, rok B z cyklu „Biblijne konteksty”
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.