Garść uwag do czytań na XII niedzielę zwykłą roku C z cyklu „Biblijne konteksty”.
- Co wspólnego mają ze sobą trzy czytania tej niedzieli? Wbrew pozorom nie jest to tylko toporne dopasowanie tekstów na zasadzie tu o męce Mesjasza i tam o tym samym. To ukazanie, że męka Jezusa nie była przypadkiem, spowodowanym nieszczęśliwym splotem okoliczności. Tak miało być. To było wkalkulowane w Boże plany. Do zwycięstwa i przekonania ludzi do siebie Jezus miał iść drogą odrzucenia i wzgardy. A zrozumienie dla misji Jezusa przychodzi nie dzięki jakiemuś mądremu przekonywaniu, ale, jak to zapowiedział prorok Zachariasz, dzięki wylaniu na ludzi ducha pobożności. Albo – jak to ujął sam Jezus – dzięki wylaniu Pocieszyciela, Ducha Prawdy.
5. W praktyce
- Ewangelia dzisiejszej niedzieli powinna wyleczyć ze złudzeń wszystkich, którym wydaje się, że może na tym świecie nadejść chwila, w której Kościół zatriumfuje nad wszystkimi swoimi wrogami. Drogą uczniów Chrystusa nie jest zwycięstwo. Drogą uczniów Chrystusa jest doznawanie ciągłych porażek. Sam Chrystusa taką drogę swoim uczniom zaplanował, taką drogę zaakceptował. I tylko ta droga prowadzi do nowego życia.
Co to znaczy w naszej rzeczywistości? Po ’89 roku wielu ludzi w Kościele w Polsce myślało, że wkrótce uda nam się wprowadzić w życie społeczne, a przynajmniej do naszego prawa, prawie wszystkie postulaty Ewangelii. Gdy się nie udawało, przyjmowali to z oburzeniem. Taką postawę wśród niektórych chrześcijan można zobaczyć do dziś. Oburzenie, że tylu ludzi ośmiela się z nami nie zgodzić. Tymczasem to mrzonki. Tak nigdy nie będzie. Powinniśmy się raczej cieszyć, że stajemy się godni cierpieć podobne niezrozumienie co nasz Mistrz. Nie znaczy to, że mamy się nie starać zmieniać świata wedle wizji Ewangelii. Ale na pewno w obliczu porażek powinniśmy zachowywać więcej pogody ducha.
- Co znaczy „zachować swoje życie” czy „stracić swoje życie” w kontekście tego świata? Nie każdy chrześcijanin, choćby i był księdzem czy zakonnicą, zaraz automatycznie traci swoje życie. To że chodzi się co niedziela do Kościoła czy rezygnuje z założenia rodziny niekoniecznie jest wielkim krzyżem. Można sobie całkiem wygodnie i zupełnie nieewangelicznie ułożyć życie będąc nominalnie sługą Boga. Stracić znaczy starać się wprowadzać w życie wszystkie ideały Ewangelii, choć czasem wymaga to zaciśnięcia zębów. Np. gdy przychodzi wybaczać. Albo gdy pojawia się okazja do życia w dobrobycie, choć przyzwoitość wymagałaby więcej skromności….
«« |
« |
1
|
2
|
3
|
» | »»