Garść uwag do czytań na niedzielę Trójcy Świętej roku A z cyklu „Biblijne konteksty”.
Żeby jednak nie było, ze można sobie Boga lekceważyć... Specjalnie nie napisałem że chodzi o wiarę w Jezusa, tylko o zwrócenie się ku Niemu całym sercem. Słowo „wiara” jest w naszym języku uwikłane w pewien intelektualizm. Rozumiane jest często jedynie jako akt rozumu. Tymczasem w Biblii wiara jest opowiedzeniem się za Bogiem całym życiem; pociąga za sobą konkretne życiowe wybory, zmaganie się ze złem. Dlatego katolicy zawsze podkreślają, że owszem, zbawia człowieka jego wiara, ale ta wiara musi mieć też odzwierciedlenie w życiu, musi - jak to pisze św. Paweł „działać przez miłość”. Bo inaczej – jak to napisał z kolei św. Jakub – będzie martwa.
Warto zajrzeć tu do jednego z orędzi papieża Benedykta
.... A kto nie wierzy, zostanie potępiony? Tak mówi Jezus. Dokładniej: mówi, że już jest potępiony. Brzmi to trochę tak, jakby świat był skazanym na zatonięcie okrętem, a tylko ten kto pozwoli się zabrać Ratownikowi na ratunkową łódź jest uratowany.
5. W praktyce
Jest rzeczą niezwykle ważną troska o budowanie w sobie i drugim człowieku prawdziwego obrazu Boga. Bo każdy wierzy w takiego Boga, jakiego obraz w sobie nosi i każdy odrzuca takiego Boga, jakiego obraz w sobie nosi.
W świetle dzisiejszych czytań można oczywiście mówić, że Bóg jest tym, który człowieka kocha. Wydaje się jednak, że w tych samych czytaniach widać też, że nie jest to miłość słodka, naiwna, polegająca na ciągłym głaskaniu po główce. To miłość wymagająca, domagająca się nieraz zaparcia się samego siebie (uwierzyć znaczy przecież odpowiedzieć Bogu całym życiem, nie tylko intelektem), domagająca wierności Bogu (a nie czczenia cielców). Miłość na wzór miłości Syna, posłusznego aż do śmierci.
Na pewno trzeba by jednak zwrócić też uwagę, jaki obraz Boga przedstawiamy bliźnim nie tylko swoim nauczaniem, ale praktyczną postawą. Chrześcijanie nie zdają sobie sprawy, jak często zdarza im się łamać drugie przykazanie i przedstawiać Boga jako tego, który zawsze jest po ich stronie. Nawet wtedy, gdy folgują swojemu gniewowi, są nieuczciwi, niesprawiedliwi i najzwyczajniej w świecie wredni. Świętość Boga, konieczność przedstawiania Go jakim jest, domaga się postawy uniżenia przed Nim, a nie zawłaszczania Go, używania Go w realizacji swoich interesów...
Konkretnie? Narażę się, ale cóż... Mam ciągle w oczach sprawę krzyża na Krakowskim Przedmieściu. Nie negując dobrych intencji wszystkich jego obrońców trudno nie zauważyć, że cała sytuacja, wynikła raczej z miłości do jednej z partii politycznych, a nie Chrystusa, doprowadziła do tego, że to krzyżowi zaczęto ubliżać. Bo krzyż został użyty jako parasol mający powstrzymać opluwanie ze strony tych, którzy mieli inne polityczne sympatie. Na zasadzie, że krzyża nie ruszą. A jednak, jak pamiętamy ruszyli. Tymczasem uczeń Chrystusa powinien raczej sam wystawić się na znieważenie i oplucie, by chronić świętość krzyża...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |