Garść uwag do czytań na III niedzielę zwykłą roku B z cyklu „Biblijne konteksty”.
Znamienne przy tym jeszcze jedno: w wypełnianiu swojej misji komunikowania ludziom swojej woli Bóg posługuje się człowiekiem. W tym wypadku prorokiem Jonaszem. Czasem tylko, jak w wypadku tego proroka, ci ludzie za bardzo przywiązują się do swojej roli wielkich samotnych proroków Boga. I gdy ich misja, ku ich zaskoczeniu, przynosi pozytywne efekty, nie potrafią się cieszyć z czyjegoś nawrócenia. Bo przecież ich zapowiedzi teraz mogą się komuś wydać nieprawdziwe...
A psalm responsoryjny po czytaniu jest modlitwą grzesznika, który prosi Boga o prowadzenie. „Daj mi poznać Twoje drogi, Panie, naucz mnie chodzić Twoimi ścieżkami. Powadź mnie w prawdzie według Twych pouczeń, Boże i Zbawco, w Tobie mam nadzieję”.
2. Kontekst drugiego czytania 1 Kor 7,29-31
Drugie czytanie tej niedzieli pochodzące z 1 Listu św. Pawła do Koryntian to ten jego fragment, w którym Paweł udziela Koryntianom różnych rad odnośnie do życia w rodzinie i społeczeństwie. W tym wypadku mówi o małżeństwie i dziewictwie. Przy okazji jednak podaje zasadę bardziej ogólną, dotyczącą wszelkich okoliczność, w których chrześcijaninowi może przyjść żyć. Również to czytanie przytoczmy w nieco szerszym kontekście.
Nie mam zaś nakazu Pańskiego co do dziewic, lecz daję radę jako ten, który - wskutek doznanego od Pana miłosierdzia - godzien jest, aby mu wierzono. Uważam, iż przy obecnych utrapieniach dobrze jest tak zostać, dobrze to dla człowieka tak żyć. Jesteś związany z żoną? Nie usiłuj odłączać się od niej! Jesteś wolny? Nie szukaj żony! Ale jeżeli się ożenisz, nie grzeszysz. Podobnie i dziewica, jeśli wychodzi za mąż, nie grzeszy. Tacy jednak cierpieć będą udręki w ciele, a ja chciałbym ich wam oszczędzić.
Mówię, bracia, czas jest krótki. Trzeba więc, aby ci, którzy mają żony, tak żyli, jakby byli nieżonaci, a ci, którzy płaczą, tak jakby nie płakali, ci zaś, co się radują, tak jakby się nie radowali; ci, którzy nabywają, jak gdyby nie posiadali; ci, którzy używają tego świata, tak jakby z niego nie korzystali. Przemija bowiem postać tego świata.
Chciałbym, żebyście byli wolni od utrapień. Człowiek bezżenny troszczy się o sprawy Pana, o to, jak by się przypodobać Panu. Ten zaś, kto wstąpił w związek małżeński, zabiega o sprawy świata, o to, jak by się przypodobać żonie. I doznaje rozterki. Podobnie i kobieta: niezamężna i dziewica troszczy się o sprawy Pana, o to, by była święta i ciałem, i duchem. Ta zaś, która wyszła za mąż, zabiega o sprawy świata, o to, jak by się przypodobać mężowi. Mówię to dla waszego pożytku, nie zaś, by zastawiać na was pułapkę; po to, byście godnie i z upodobaniem trwali przy Panu.
Czas jest krótki. Nie chodzi nawet o to, że w każdej chwili może nadejść koniec świata. Ale życie człowieka jest krótkie. Szkoda więc czasu na sprawy nie tak istotne jak królestwo Boże. Bo ten świat przemija. Trzeba się troszczyć przede wszystkim o nieprzemijającą wieczność. Do spraw doczesnych podchodząc z dystansem.
Piękne wskazanie. Nie tylko stwierdzenie „nawracajcie się” i już. Paweł wprost nie wzywając do nawracania daje i motywację – nie ma czasu, żeby te sprawy odkładać – i pokazuje jak to zrobić – nabierając dystansu do doczesności.
Czasem może się komuś wydawać, ze dystans do rzeczywistości to domena religii wschodu. I że chrześcijanina powinno cechować wielkie zaangażowanie się w sprawy świata, bo przecież jest tyle na nim do zrobienia. Tymczasem wedle Pawła ów dystans do doczesności to także postawa chrześcijańska.
Na ile się angażować, na ile zachować dystans? Wydaje się, ze kluczem do znalezienia między nimi złotego środka jest pamięć o tymczasowości tego świata i jego porządków. Na wakacjach można mieć gorszy pokój albo lepszy; można się obejść bez komputera, telewizora czy obejrzenia ulubionego serialu. Ważne, jaki mamy dom...
3. Kontekst Ewangelii Mk 1, 14-20
Starożytni mówili (mniej więcej), że Marek napisał swoja Ewangelię bez składu i ładu. Dopiero w nowszych czasach zaczęto dopatrywać się w niej jakiejś przemyślanej struktury. Mnie najbardziej odpowiada najprostsza: ta która Ewangelię, prócz wydzielenia wstępu i zakończenia, dzieli na dwie części. Pierwszą, w której Marek odpowiada na pytanie „kim jest Jezus”, czym Jego królestwo (a przez to zadane podskórnie pytanie "co Jezus może mi dać?") i drugą, w której ukazane zostaje droga ucznia Chrystusa; w której pokazano co znaczy pójść za Nim. Punktem zwrotnym w Ewangelii, dzielącym ją na dwie części jest wtedy wyznanie Piotra w Cezarei Filipowej: „Ty jesteś Mesjasz”. Faktycznie, potem Jezus już siebie raczej nie objawia, jak to robi w pierwszej części, ale głównie pokazuje, jak Go naśladować. Koncepcja ta w pełni zgodna jest z tym, co czasem pisze się o Ewangelii Marka: to Ewangelia katechumena, kogoś, kto przygotowuje się do chrztu. Właśnie On, zanim z Jezusem Chrystusem zanurzy się w Jego śmierć i zmartwychwstanie, musi najpierw odpowiedzieć sobie na pytanie kim On jest, co może mi dać i co to znaczy być jego uczniem. Wydaje się, że interpretowanie Ewangelii Marka w tym kluczu jest więc jak najbardziej poprawne.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |