Te krótkie, wypływające z treści Ewangelii rozprawki mogą pomóc czytelnikom w refleksji nad naszym chrześcijańskim esse et agere – być i działać. abp Alfons Nossol
15. Więcej niż obcięta ręka
Jeśli więc prawe twoje oko jest ci powodem do grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało być wrzucone do piekła. I jeśli prawa twoja ręka jest ci powodem do grzechu, odetnij ją i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało iść do piekła (Mt 5, 29-30).
Ilu słuchaczy Jezusa wyłupiło sobie oczy? Ilu poobcinało ręce? Nikt. Czyżby byli wolni od pokus? Bynajmniej. W przytoczonych słowach Jezusa zderzają się dwa światy, których do końca zrozumieć nie potrafimy. Jeden – to świat starożytnej przesady. Człowiek Orientu do dziś zresztą wypowiada się, przerysowując bezpośrednie znaczenie słów i gestów. To właśnie te obcinane ręce i wyłupione oczy. Odczytując teksty biblijne, musimy być świadomi tej różnicy mentalności. Drugi świat – to świat chrześcijańskiego radykalizmu rysującego się tak ostro, że nie ma w nim miejsca na żadne odcienie pośrednie pomiędzy „tak” i „nie”. W księgach Ewangelii, w listach apostolskich takie kontrastowe stawianie sprawy zawsze dotyczy granicy pomiędzy dobrem i złem. Zawsze też cena dobra jest tak wielka, że przerasta wszystko. Chodzi o dobro moralne, chciałoby się powiedzieć: o dobro metafizyczne. Na pewno nie o dobro koniunkturalne czy tylko materialne. Opowiedzenie się po stronie dobra bądź zła na ziemi ma odbicie w rzeczywistości ponadczasowej – Jezus powiada: „piekło”. Dlatego chrześcijanin piekła pomiędzy bajki nie wkłada. Rzecz jasna, nie o kocioł ze smołą tu chodzi, ani o diabełka z widłami. Piekło jest utrwaleniem na zawsze stanięcia po stronie zła. Czy to możliwe, by człowiek do tego stopnia dał się złu owładnąć? Widocznie możliwe, skoro Jezus przed tym przestrzega. A jest to przestroga także przed niepojętą dla nas materialnością piekła.
Nie obcinali sobie chrześcijanie rąk, ani oczu nie wyłupywali, by pokusy uniknąć. Ale potrafili więcej... Tak – potrafili całe życie postawić w służbie dobra. Na różne zresztą sposoby. Św. Agnieszka zginęła za wyznanie wiary. Św. Brat Albert stał się domownikiem i ojcem bezdomnych. Św. Maria Goretti zginęła, broniąc swego dziewictwa. Św. O. Maksymilian dobrowolną śmierć dla ratowania współwięźnia podjął... A wszyscy „Zwyczajni niezwyczajni”? Czy ich postawa nie znaczy więcej, niż dosłowne „obcinanie rąk”? Znaczy – i jest głęboko chrześcijańska. I głęboko ludzka. Bo chrześcijaństwo nie jest wbrew naturze człowieka. A jeśli spotkasz niechrześcijan, ale radykalnie dobrych – wiedz, że oni są bardzo blisko Ewangelii i Jezusa. Bliżej, niż sami przypuszczają.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |