Te krótkie, wypływające z treści Ewangelii rozprawki mogą pomóc czytelnikom w refleksji nad naszym chrześcijańskim esse et agere – być i działać. abp Alfons Nossol
45. Miara wyznaczona przez Boga
Mocą bowiem łaski, jaka została mi dana, mówię każdemu z was: Niech nikt nie ma o sobie wyższego mniemania, niż należy, lecz niech sądzi o sobie trzeźwo - według miary, jaką Bóg każdemu w wierze wyznaczył (Rz 12,3).
Nagadałem kiedyś jednej z moich wychowanek. Bo pytam o postępy w szkole. „Trójka. Mnie to wystarczy”. To, że „trójka” – to mogę i zrozumieć, i zgodzić się na ową trójkę. Ale „mnie to wystarczy” – ? Nigdy! Jest miara w życiu człowieka, miara dotycząca przeróżnych dziedzin jego życia, pracy, uzdolnień, zamierzeń... Miara nakreślona każdemu z nas indywidualnie. Tę miarę nakreślił Bóg, gdy tylko zaczęło się nasze życie. Jeszcze przed urodzeniem. „Pan skierował do mnie następujące słowo: Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię, nim przyszedłeś na świat, poświęciłem cię...” (Jr 1,5) – zapisane przez Jeremiasza, a odnoszące się do każdego z nas jest to zdanie. Znając życie, znając siebie wiem, że trudno sięgnąć miary nakreślonej każdemu z nas przez Stwórcę. Nazbyt często Bożą miarę przykrawamy do naszego „mnie to wystarczy”. Tobie może i wystarczy, ale Bogu nie. Obserwuję dzieci... Widzę, jak często topnieją ich ambicje, plany, zamiary. Może marzenia dziewięciolatka były nierealne? A może dwunastolatek już zdążył zmarnować część swego życiowego kapitału i teraz nie zostaje nic innego, jak usprawiedliwiać się, twierdząc: „mnie to wystarczy”? Najczęściej straty z dzieciństwa są nie do odrobienia. Miara wyznaczona przez Boga nie zostanie osiągnięta. Dlaczego Apostoł pisze „...w wierze”? Bo tylko dzięki wierze możemy – i powinniśmy – tak wysoki punkt odniesienia zakładać.
Bywa, że ktoś usiłuje wdrapać się wyżej, niż Boże plany. Sądzę, że dzieje się to rzadziej. Ale bywa bardziej widoczne, denerwujące dla otoczenia, przykre w skutkach dla nazbyt ambitnego i ponad swoje możliwości sięgającego człowieka. Stąd i to napomnienie Apostoła: Niech nikt nie ma o sobie wyższego mniemania, niż należy. Pokora? Tak. Chrześcijanin to człowiek pokorny. Nie może być inaczej, skoro Syn Boży, gdy stał się człowiekiem „nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi”. (Flp 2,6-7). Przeczytaj uważnie całą księgę Ewangelii, a zobaczysz Jezusa – zwykłego, prostego człowieka. A równocześnie zobaczysz, że nie tylko jest świadom swej wielkości, lecz że tę wielkość manifestuje, o niej mówi, daje ją odczuć. Nigdy jednak nie okazuje tego w taki sposób, by drugiego człowieka poniżyć, ośmieszyć, zdeptać. Przy jego wielkości inni czują się wielcy. Taka jest siła prawdziwej pokory! Nie sięgać wyżej – ale też nie schodzić poniżej tego, co komu Bóg nakreślił.
Wszystko zaczyna się od „mniemania o sobie” – jak powiada Apostoł. Wiedzieć, przypuszczać, sądzić, mniemać... Mniemanie jest postawą co najmniej wątpliwą. Bo jeśli przypuszczam – to już mam jakieś powody. Jeśli sądzę – to znam najważniejsze wątki sprawy. Jeśli wiem – to dowiedziałem się prawdy. Jeśli tylko mniemam – to obracam się w świecie nie tylko fantazji, ale nawet kłamstw o samym sobie. To jest groźne i niebezpieczne. A pokora? A pokora nie jest umniejszaniem wartości samego siebie. Pokora jest prawdą o sobie. Prawdą o mierze, jaką Bóg każdemu... wyznaczył.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |